Dobrze znamy tę historię – w święta wszystko było tak pyszne, że zjedliśmy o kilogram pierogów za dużo. Dodatkowo, pod choinką znaleźliśmy płytę z ćwiczeniami, z kąta zerka na nas zakurzona mata do yogi, a na Facebooku widzimy falę motywacyjnych postów. W duchu powiedzenia „nowy rok, nowy ja” postanawiamy wziąć się za siebie, ograniczyć kalorie i zmienić swój styl życia. Jest tylko małe ale…

Tu wchodzimy my całe na czarno, by kusić i nęcić was nie do końca dietetycznymi, ale mega dobrymi pozycjami z łódzkich restauracji. Dla nich warto złamać noworoczne postanowienia! Wybrałyśmy 12 dań, po jednym na każdy cheat day miesiąca, wśród których znalazły się burgery, pizze w amerykańskim stylu, loaded fries, przekąski, kanapki, coś dla wegetarian i coś dla miłośników słodkości. Stworzenie tej listy nie było łatwym zadaniem, przede wszystkim ze względu na głód, który towarzyszył mi przy opisywaniu wszystkich tych pyszności 😅 Lista musiała jednak powstać, chociażby z czystej troski – wychodzimy bowiem z założenia, że w życiu przecież chodzi o balans, także ten dietetyczny. Dlatego bez zbędnego przedłużania…

Oto nasza (bardzo subiektywna) lista!

American Style Nachos – Senoritas

W tym daniu warstwy kukurydzianych nachos przekładane są tartym serem, fasolą, czarnymi oliwkami i cebulą, a następnie całość posypuje się sałatą oraz  polewa meksykańską salsą i śmietaną. Potem już tylko drzemka ❤ Co ważne, w pandemicznych czasach nachos przyjadą do was „na surowo” – czyli w wersji do samodzielnego podgrzania. Dzięki temu macie gwarancję, że ser będzie się apetycznie ciągnął, a chipsy zachowają swoją chrupkość. Niebo!

Nachosy z Senoritas | fot. Senoritas

Frytki z chashu, truflowym mayo i kiszonkami – ato ramen

Czymże byłoby to tłuściutkie zestawienie bez ukochanych loaded fries? Wybrać te najbardziej godne złamania noworocznych obietnic pomogło mi doświadczenie nabrane podczas powstawania testu „Dokąd na frytki?”. Bez wątpienia polecam wam więc zamówić do domu fryty z chashu, truflowym mayo i kiszonkami, serwowane przez ato ramen. Pełne umami, tłuściutkie, mega sycące, ale dzięki obecności kiszonek przyjemnie zbalansowane. Jeśli jeszcze ich nie próbowaliście, gorąco polecam!

Frytki z ato ramen

Burger Cheese&Bacon na Sterydach – Centralna Gastromachina

Jeden rzut oka i wiadomo, że to mocny zawodnik. W tym burgerze znajdziecie oszałamiające połączenie 150g wołowiny, podwójnego sera, boczku i zakręconych frytek, do których dla balansu dołożono sałatę, rukolę, pomidora i cebulę. Jeśli ten kandydat skradł wasze serca, polecamy zamówić go w te pędy – to specjalna oferta ograniczona czasowo. Centralna Gastromachina, robicie to świetnie!

Burger Trzy Sery – Pawilon

Drugiego burgera na liście stworzył Pawilon – i chociaż trzeba się dla niego wybrać na wycieczkę do Aleksandrowa, zdecydowanie warto. W środku 180 g wołowiny, cheddar, lazur i bursztyn, a do tego chipsy o smaku żeberek i domowy sos z pieczonego czosnku. Zdecydowanie na większy głód! Przy okazji szepnę wam, że to miejsce serwuje więcej „zawałkowych” pozycji. W karcie znajdziecie też burgery z jalapeno poppers (panierowanymi papryczkami faszerowanymi serkiem śmietankowym), krążkami cebulowymi, kalmarami i frytkami z batata. To co, kierunek Aleksandrów?

Pappardelle carbonara – Otwarte Drzwi

Czasem nie mamy ochoty na przekombinowane smaki, tylko na sprawdzoną klasykę. W takich okolicznościach dzwonimy do Otwartych Drzwi i zamawiamy ich pappardelle w sosie carbonara – gęste, pysznie kremowe, z dodatkiem prawdziwego włoskiego guanciale oraz sera pecorino. Włosi to się znają na tych kombinacjach smakowych!

Nasi Goreng – Umamitu

Wege reprezentacja kulinarnych grzeszków to Nasi Goreng z Umamitu. Jego fanką jest nasza Agata, która opisała go jako „wypasiony smażony ryż ze smażoną cebulką i w ogóle pycha” – a takie recenzje to trzeba szanować. W środku, oprócz ryżu, jest marchewka, groszek, kiełki i tofu, a całość serwuje się z pomidorem, świeżym ogórkiem, prażynką ryżową z sezamem, prażoną cebulką, słodkim sosem ketjap manis, kolendrą i szczypiorem. Wiecie, co robić.

Nasi Goreng

Pieczona golonka – Galicja

Tworząc tę listę, nie mogłyśmy zapomnieć o typowo polskich smakach. Tu po raz kolejny skorzystałam z rekomendacji Agaty, która na lokalny must-eat wybrała pieczoną golonkę z Galicji, podawaną na zasmażanej kapuście i z pieczonymi ziemniaczkami. Porcja jest duuuża – zamawiając ją, dostaniecie 500-550 g mięsa. Myślę, że na lajcie można potraktować to danie jako białkowy posiłek i uwzględnić je w planie treningowym 😉 Zgodzicie się?

Pieczona golonka | fot. Galicja

Wszystkie pierogi – Teremok

Okej, może nie wszystkie na raz… ale wybierając pierogi z Teremoka, nie można źle trafić. Pierogi, syberyjskie pielmieni, litewskie kołduny, czeburek i chinkali w różnych kombinacjach smakowych to absolutny comfort food otulający serduszko. Moi faworyci? Wiosenne chinkali z mięsem, szpinakiem, cebulą i koperkiem, a do domowego barszczyku tak zwane piłeczki, czyli smażone pierożki z mięsnym farszem. Można też, tak jak ostatnio Agata, zamówić większość karty i testować wszystkie na raz!

StreetFood Box – Mare e Monti

Ta opcja to takie pyszne info dla wtajemniczonych – nie znajdziecie jej bowiem w tradycyjnej karcie, a w specjalnym menu sezonowym. Street Food Box to marzenie każdego, kto chociaż raz przechadzał się urokliwymi włoskimi uliczkami, a zamiast dużego obiadu wybierał kilka mniejszych smaczków. W środku znajdziecie panierowane owoce morza, warzywa, anchois i dorsza, arancini alla bolognese z cielęcym ragu, ciabatta z dodatkiem włoskiej wędliny i sera oraz panzerotto, czyli małe calzone wypełnione włoskim boczkiem dojrzewającym (speck), wędzonym serem scamorza i sałatą radicchio. Dodatkowy komentarz jest zbędny.

Wszystko z pastrami – Zestaw Obowiązkowy

Łódzki Zestaw Obowiązkowy szanujemy za kilka rzeczy: świetną obsługę ich social media, dobrą lokalizację (czyli taką obok domu Izy), ale przede wszystkim za doskonałe pastrami. Czy wy to widzicie? Widzicie ile tego mięsa trafia do kanapki? Szok, niedowierzanie, miłość od pierwszego wejrzenia i lojalność po grób. Wystarczy spróbować by się uzależnić!

Pizza Benek Pepperoni – Gruby Benek

Wiemy wiemy, ta pozycja pewnie będzie jedną z najbardziej kontrowersyjnych na naszej liście. Jeśli jednak lubicie czasem zgrzeszyć plackiem w bardziej amerykańskim stylu, koniecznie zamówcie pizzę Benek Pepperoni z Grubego Benka. Testowałam ją ja, testowała ją Agata, potem znów ja i szczerze – to jeden z najpyszniejszych pizzowych zawałów. Ma przyjemne puszyste ciasto, duuuużo sera, a gdy wybierzecie ją w opcji Mega Wypas, możecie liczyć na mnóstwo dodatków. Nie spodziewałam się po niej takiego smaku i bardzo mile się rozczarowałam.

Benek Pepperoni w wersji Mega Wypas, jedzony w niedzielę w łóżku

Pistacjowy sernik – King Kong

Na koniec oczywiście deser! Na tej liście nie mogło zabraknąć ciasta, którego jestem wielką fanką – lekkiego, naładowanego pistacjami i oblanego białą czekoladą sernika z King Konga. Zamówcie sobie całą porcję dla siebie, nie idźcie na żadne ugody i nie dzielcie się z nikim. Jest całkiem sycący, więc możliwe, że zostanie wam troszkę na potem – ukryjcie go wtedy dobrze, będzie ostatnim bastionem kaloryczności przed powrotem na dietę 😉

Pistacjowy sernik z King Konga

Daria

Podobne posty

Już 18 maja 2012 roku o godzinie 20.20 w strefie Off Piotrkowska (ul. Piotrkowska 138/140) ...
23 maja House of Sushi (ul. Piotrkowska 89) zaprasza na warsztaty kaligrafii. To trochę alternatywny ...
W dniach 1-2 czerwca odbędzie się w Łodzi Festiwal Viva I'Italia. Warsztaty i sesje kulinarne, ...