Bałkańska kuchnia w sercu Łodzi
Już we wrześniu zobaczycie, jakie rewolucje w Montenegro przeprowadziła Magda Gessler, ale zanim odwiedzicie restaurację z TVN-em, zajrzyjcie do niej razem z nami.
Gdzie w tym roku spędziliście urlop? Jeśli w Chorwacji czy Czarnogórze, już zapewne tęsknicie do tamtejszych krajobrazów i kuchni. Wakacyjny klimat przywołać możecie w bałkańskiej restauracji Montenegro (ul. Wólczańska 51). Niedawno miejsce to odwiedziła Magda Gessler. Rewolucję widać już od progu. Jeżeli pamiętacie przytłaczającą, ciemną boazerię i wnętrze bez klimatu, będziecie miło zaskoczeni. Dzięki fajnemu pomysłowi i kolorowym dodatkom udało się całkowicie odmienić dawny lokal. Na biało pomalowano charakterystyczną ścianę ozdobioną płaskorzeźbą z czarnogórskim monastyrem Ostrog, zaś salę ozdobiono bieżnikami nawiązującymi do ludowych strojów, pomarańczowymi motywami i nadającymi ciepła kinkietami. Niewielkie zmiany, które robią dużą i widoczną różnicę.
Choć tutejszą kuchnię od lat doceniają rodowici Czanogórcy, miejsce na pewno traci na lokalizacji. Faktycznie Wólczańska nie jest popularnym kulinarnym szlakiem, ale naprawdę warto tu skręcić, w szczególności latem. Przed wejściem wita was ogródek pełen kwiatów. Na co dzień można tu po prostu zjeść obiad, ale jego główną atrakcją są wydarzenia, takie jak wspólne gotowanie w saču czy kotlovinie (pierwsze to żeliwne naczynie przykrywane żarem, drugie – charakterystyczny, wielki talerz umieszczony nad paleniskiem). Mistrzem ceremonii wspólnego gotowania jest rodowity Serb, a zapach pieczonych mięs potrafi podobno przyciągnąć nawet przypadkowych przechodniów z ulicy.
Macie ochotę na więcej bałkańskich specjałów? Zaglądamy do odświeżonej karty Montenegro. Na początek niewinnie: jadany chętnie na śniadanie burek nadziewany mięsem, chrupiące ciastko wypełnione szpinakiem i niezwykle popularny w tamtych stronach biały bałkański ser z mieszanki mleka koziego i krowiego (lub owczego). Podobnie jak fetę w Grecji czy sirene w Bułgarii, można go jeść jako zakąskę lub też dodać do sałatki czy dania głównego (świetnie smakuje w klasycznym połączeniu z pomidorem, ogórkiem i cebulą). W dziale z zupami znajdziecie zawiesistą i pikantną zupę rybną oraz propozycję Magdy Gessler – białą kwaśną. Jej bazą jest gotowany przez kilka godzin wywar jagnięco-cielęco-warzywny, który następnie zostaje zagęszczony jajkami, jogurtem i śmietaną. Niech was nie zwiedzie ogórkowy posmak, tego warzywa nie znajdziecie w zupie – tak smakuje tu połączenie cytryny i koperku, które dopełniają całości dania.
Choć w kuchni Czarnogóry nie brakuje warzyw, jej mocną stroną są niewątpliwie mięsa. Wybaczcie wegetarianie – zaczynamy wielką, mięsną ucztę. Jednym z najchętniej zamawianych dań w restauracji są čevapčići (24 zł) – chyba nikomu nie trzeba przedstawiać nadzianych na patyk podłużnych rulonów z mielonego mięsa wołowo-jagnięcego. Prawie tak samo popularna jest pljeskavica, czyli grillowany kotlet z mielonego mięsa wołowego (obydwa dania podawane są z własnego wypieku bałkańskim chlebem i ajwarem). Trzeci hit to jagnięcina z zapieczonymi serami, pieczonymi ziemniakami i szopską sałatką (45 zł). Soczyste, dobrze przyprawione i wyraziste mięso – będąc w Montenegro powinniście się skusić przynajmniej na jedno z tych dań. Jeśli zaś wybieracie się grupą, czeka tu na was specjalny zestaw, w którego skład, poza čevapčići i pljeskavicą, wchodzą również wątróbki zawijane w boczku, batak (wytrybowane udka kurczaka) i dodatki (danie dla 3-4 osób kosztuje 119 zł).
Chorwacko-czanogórsko-serbskiej uczty nie byłoby bez mięs, ale także bez owoców morza, słodyczy (z baklavą na czele) i oczywiście rakii. Tak – jest tak samo dobra jak na wakacjach! Do wyboru kilka rodzajów, między innymi orzechówka, wiśniówka, śliwowica czy gruszkówka (40 ml – 10 zł). – Rakiję podajemy w naczyniu zwanym cokan. Tradycyjnie tłucze się je po wypiciu, ale szkła ubywało nam w tak szybkim tempie, że teraz prosimy już tego nie robić – śmieje się Marcin Węgrzyn, właściciel Montenegro. Rakija to zresztą nie jedyny regionalny napój dostępny w restauracji. Poza czarnogórską wodą mineralną jest też Cockta. -Największy entuzjazm wywołuje wśród Serbów pamiętających tę wersję coli z dzieciństwa – dodaje Węgrzyn.