Centralna Gastromachina WRESZCIE otwarta!
Najpierw była Mobilna, po niej przyszła Stacja, a teraz pora na Centralną. Ekipa Gastromachiny uruchomiła nowy lokal. Kazali na siebie czekać długo, ale było warto.
Remont lokalu w podwórku przy Piotrkowskiej 93 trwał od naprawdę dawna, a my cały czas przebierałyśmy nóżkami w oczekiwaniu na otwarcie. Ekipa Gastromachiny od lat udowadnia, że jeśli coś robią, to robią to dobrze, a z mięsem radzą sobie wzorowo. Dlatego kiedy pojawiły się pierwsze wieści, że ruszają z miejscówką, w której królowało będzie BBQ i steki, to aż zaburczało nam w brzuchach.
I wreszcie ruszyli. Od kilku dni, popołudniami możecie wpadać do Centralnej Gastromachiny i próbować dań z premierowego menu. Na razie lokal działa od 16.00, ale docelowo będzie otwierany wcześniej. Karta jeszcze krótka, ale ma w sobie wszystko, czego potrzeba – steki, mięsa BBQ, burgerka, opcję wege, sałatki i grillowaną rybkę. Do tego autorskie koktajle, wina i kraftowe piwka. Oczywiście radujemy się na myśl, że będzie tego wszystkiego więcej, ale na razie w zupełności wystarczy.
Ale zacznijmy może od początku. Gastromachina znana jest łodzianom przede wszystkim ze świetnych burgerów, które na początku serwowali z okienka swojego food trucka, a które obecnie można zjeść w niewielkim lokalu podwórka przy Piotrkowskiej 89. Sukces tego miejsca to wspólny wysiłek czteroosobowego zespołu, który od lat pracuje nad tym żebyście mogli jeść cudeńka w stylu Cheesus Christ Superstar, Żart Tropików czy Hrabia Monte Pesto (Bob Belcher jest z ciebie dumny, Gastromachino).
Za kulinarną stronę całego przedsięwzięcia odpowiada w dużym stopniu Wiktor Kaczanowski, który od dłuższego czasu wiercił swoim wspólnikom dziurę w brzuchu o rozwinięcie mięsnej oferty Gastromachiny. Tak zrodził się pomysł nowego lokalu z zupełnie nowym, innym menu. Pomysł udało się przekuć w działanie, a działanie zaowocowało Centralną Gastromachiną.
Przestronny, modnie urządzony lokal znajdziecie w podwórku przy Piotrkowskiej 93, na wprost Winnych. Miejsca jest tu mnóstwo i na sali i w kuchni, co daje Gastroekipie spore pole do popisu. Sercem tego miejsca jest wydzielone, przeszklone pomieszczenie z przypominającym zabytkową maszynę fabryczną grillem. Chociaż grill to chyba nie najlepsze określenie, bo to właściwie bardziej połączenie smokera z wędzarnią. BBQ po prostu. Kilka połączonych ze sobą komór, z których jedna mieści palenisko, inna pozwala na długie, powolne pieczenie w niskiej temperaturze i dymie, a kolejna umożliwia wędzenie na zimno.
Możecie sobie wyobrazić, ze taki sprzęt daje spore możliwości. Taki rodzaj „grillowania” jest niezwykle popularnych w Stanach Zjednoczonych, które są królestwem barbecue. To zupełnie inna kategoria niż wrzucenie kiełby na ruszt – mięsa pieką się powoli, w gorącym dymie z odpowiednich gatunków drewna i w odpowiednio dobranej temperaturze. Jest to wiedza tajemna, której nie pojmujemy, ale bardzo nas cieszy, że moda na takie czary dotarła wreszcie do Łodzi i że Gastromachina wie, jak to robić.
W menu nowego lokalu znajdziecie na razie trzy rodzaje mięsa BBQ – żeberka wieprzowe, mostek wołowy w stylu Texas i żebro wołowe. Mostka mogliście spróbować z kanapce, którą Gastromachina przygotowała na Jemy w Łodzi Food Fest. Przepyszne, soczyste i mega aromatyczne mięso rozpływało się w ustach. I chociaż na pewno wpadniemy na nie do Centralnej, to na razie nasze podniebienie skradło żebro wołowe – przepyszne mięcho pieczone/grillowane na kości. Na żeberka wieprzowe musimy tu jeszcze wrócić, podobnie jak na grillowanego łososia czy burgera (nie zdziwcie się – w karcie jest tylko jeden, bo nie o burgery w tej Gastromachinie chodzi).
Ważną pozycję w menu zajmują też steki – z sezonowanego antrykotu i rostbefu oraz z polędwicy wołowej. Ale jeśli mięso to nie wasza bajka, to znajdziecie tu również opcję wege. Jest bowl z tofu z sosem orzechowym, frytki z wędzonym i smażonym tofu, jalapeno i cheddarem oraz oczywiście wege burger. Są też sałatki z kurczakiem i krewetkami oraz dodatki – frytki klasyczne i z batatów, pieczone warzywa korzeniowe, krążki cebulowe czy fasolka z boczkiem w pomidorach. Do tego oczywiście wina, kraftowe piwa i autorskie koktajle z gastromachinowego baru, który zajmuje ważne miejsce w nowym lokalu.
A to wszystko to dopiero początek. Załoga Centralnej Gastromachiny już zapowiada wydłużenie godzin otwarcia i rozbudowę menu. Nam udało się przedpremierowo spróbować szaszłyków z krewetek i wędzonego ananasa, ale czekamy jeszcze na pulled pork i firmowego tatara.