Co słychać w Montagu?
Jeśli jesteście fanami chlebów, bagietek, bułek i ciast z Montagu, to jest duża szansa, że staniecie się jeszcze większymi wyznawcami tamtejszych wypieków. Jest co najmniej kilka powodów…
Agnieszka i Jacek założyli piekarnię w podwórku przy ul. Piotrkowskiej 107 blisko trzy lata temu. Wówczas mało kto wierzył, że w Łodzi znajdzie się sporo osób, które są w stanie zapłacić 10 zł za bochenek chleba… Ale pomysłodawcy Montagu od początku założyli, że będą oferować produkt najwyższej jakości. I nieustająco szkolić się, by osiągnąć doskonałość.
Tak było w przypadku croissantów, które dziś można zjeść w Montagu – właściciele uczyli się je wypiekać pod okiem mistrzów we Francji. Stamtąd sprowadzili również specjalną maszynę – wałkowarkę do ciasta francuskiego, która… nie zmieściła się przez drzwi. Czekała ona blisko rok w magazynie i dopiero przebudowa zaplecza umożliwiła wstawienie sprzętu, dzięki czemu klienci Montagu mogą cieszyć się prawdziwymi wypiekami z robionego na miejscu ciasta francuskiego.
Są klasyczne croissanty, które można kupić na wynos lub zjeść na miejscu, z dodatkiem np. sera i szynki. Na słodko wypiekane są np. croissanty migdałowe i klasyczne, paryskie pains au chocolat. Wszystko od zera – z mąki, jajek,masła i cukru. A dla tych, którzy nie liczą kalorii jest jeszcze „Samo zło”, czyli wypiek francuski ze zwiększoną ilością i masła i cukru.
Chociaż grono zadowolonych klientów regularnie się poszerza, Agnieszka i Jacek nie spoczywają na laurach. Już od lipca Jacek zaczyna kurs w kultowej, paryskiej szkole Le Cordon Bleu, w której znajomość francuskiej kuchni szlifowała sama Julia Child! Jacek wybrał nową specjalizację w tej placówce, czyli piekarnictwo i wypieki drożdżowe (Viennoiseries). Po kursie odbędzie jeszcze staż w dwóch dowolnie wybranych miejscach na świecie.
– W Paryżu kręci nas to, co robią dwie piekarnie. W Poilane mógłbym nauczyć się wiele z długiej tradycji tego miejsca, natomiast drugą osobowością, reprezentującą zupełnie inne wartości jest Jean Luc Poujauran. U niego jest piekarniczy rock’n’roll – śmieje się Jacek. Po stażu w Paryżu Agnieszka i Jacek biorą pod uwagę jeszcze odważniejszą decyzję, czyli praktykę w Nowym Jorku, albo… w Nowej Zelandii.
Jednego możemy być pewni – wrócą do Łodzi z głowami pełnymi pomysłów i mnóstwem wiedzy, której nie ma nikt inny w mieście. Trzymamy kciuki!