Doki – próbujemy nowego menu
Jesień to oczywiście grzyby i dynia, ale Doki na chłodniejsze dni przygotowały znacznie więcej nowości. I jest jeszcze szansa, aby spróbować ich na piętrowym tarasie.
Aż trudno uwierzyć, że jesienną kartę będzie można testować siedząc na świeżym powietrzu z widokiem na Piotrkowską. Warto się pospieszyć, bo możliwe, że przed nami już ostatni weekend z temperaturą około 20 stopni.
Doków pewnie nikomu nie trzeba przedstawiać, a już na pewno nie bywalcom Offa. Przyznam, że ja zaglądam do nich głównie podczas festiwali. Wiedziałam, że od początku stawiali na steki i burgery, ale dopiero teraz dowiedziałam się, że sami wędzą ryby i mięsa czy produkują sery oraz wędliny. Miałam okazję spróbować wędzonego pstrąga w nowej sałatce i to jest strzał w dziesiątkę. Nie tylko aromatyczna ryba, również pozostałe składniki – grillowane plastry oscypka, granat czy karmelizowane orzechy.
Wśród nowości szefa kuchni Krzysztofa Chmieleckiego można też wspomnieć o sushi i tatarze w nowej odsłonie, któremu specyficzny charakter nadaje tabasco i anchois. Sushi na pewno różni się od tego, które znamy z barów z japońską kuchnią – ryż jest bardziej kleisty, a głównym wyczuwalnym dodatkiem jest śliwkowy sos. Czy to zarzut? Nie – w tym przypadku traktuję klasyczną formę jako inspirację, a sos śliwkowy świetnie stroi z dodatkiem w postaci piekielnie ostrego sosu wasabi. Co ważne – danie jest wegańskie (w środku tofu i warzywa).
Z nowości dobrze brzmi marynowana wędzona polędwica wołowa, ale tę musiałam zostawić na kolejny raz, podobnie jak krem w czerwonej kapusty. Na prośbę gości do menu wrócił chowder, czyli kremowa zupa z owocami morza i boczkiem. Jeżeli wpadacie do Doków na steki i burgery, z premier czeka na was 800 gramowy Tomahawk, burger chłopski z białą kiełbasą lub wege z kaszą bulgur i soczewicą. Mój (w pełni satysfakcjonujący) wybór padł na jesienną kaczkę. Mięso mogłoby być bardziej różowe w środku, ale i tak było bardzo dobre (przy okazji uwaga – tak powinna być usmażona kaczka, a w praktyce większość gości zwraca z reklamacją, że jest surowa;) ), do tego puree z selera, dynia i intensywny aromat suszonych grzybów, które wypełniały fajnie chrupiącą marynowaną cebulkę.
Żeby zostawić miejsce na deser trzeba się było pożegnać ze smażonym linem i wegańską caponatą, ale dla tego fondanta było warto. To wprawdzie nie nowość, ale ta czekoladowa lawa nie może się znudzić. Delikatne ciastko, a w środku wiele płynnego dobra. Nie ukrywam, że fondant przyćmił swojego bardziej nowoczesnego i piękniejszego konkurenta, czyli mus sernikowy na kruchym ciasteczku. Jeszcze do niedzieli możecie się cieszyć nimi na tarasie, ale Doki są już przygotowane na jesień. Zimową herbatę możecie samodzielnie skomponować z rozgrzewających składników, a także dodać do niej rumu. Do wyboru jest również gorąca czekolada z marshmallows, grzane wino czy Hot Jegermaister. Tak to można przetrwać jesień i zimę J