Wyrafinowana, autorska kuchnia, wysokiej klasy alkohole, własna whisky i profesjonalna obsługa. Restauracja znajduje się w nowym butikowym hotelu – The Loom – przy Ogrodowej. Co to za miejsce! 

Opisując krótko naszą pierwszą wizytę: było z klasą, smakiem, profesjonalizmem i bez zadęcia, czyli pełen komfort – trudno się dziwić, że spędziłyśmy tam prawie pół dnia. Do restauracji i baru może przyjść każdy, nie tylko hotelowi goście. Wnętrze urządzone jest w duchu włókienniczej Łodzi – The Loom znaczy krosno, warsztat tkacki – co w wystroju jest wszechobecne. Numery hotelowych pokojów, to zaplecione na ścianie nici, drewniane szpulki zdobią bar, a przez okna wdzierają się robotnicze famuły Poznańskiego. The Loom to inteligentny, proekologiczny i nowoczesny hotel. Eleganckie, pełne spokoju, klimatyczne wnętrze sprzyja w napawaniu się smakiem autorskich dań i koktajli – tu nie ma kompromisów, ma być naj!

Jakość i smak w wersji premium

Szefem kuchni jest Robert Biernacki, łodzianin, który szlifował swoje umiejętności w zagranicznych restauracjach pod okiem najlepszych kucharzy. Również w Wątku planuje zapraszać do wspólnego gotowania znanych i cenionych szefów kuchni. Otwartość Roberta widać w jego menu. Dania są inspirowane kuchnią europejską, przez co każdy znajdzie tu coś dla siebie. Jest grecka taramasalata, węgierska zupa gulaszowa, włoskie sery albo francuska biała dama – czyli sola dover, najszlachetniejsza gatunkowo ryba morska. Wszystko przygotowane z najlepszej jakości produktów sprowadzanych zza granicy albo prosto od regionalnych producentów. Menu jest sezonowe, zmienne cztery razy w roku, uzupełniane o tematyczne wkładki.

Śniadanie bufetowe, później casualowe menu

Dzień w Wątku zaczyna się od śniadania. Codziennie od 7.00 do 10.00 serwowane jest w wersji bufetowej zarówno dla gości hotelowych jak i tych z zewnątrz. W cenie 79 zł /os. skorzystacie z całego bufetu: są śniadania słodkie, wytrawne, podawane na ciepło, przekąski zimne, gorące i zimne napoje. Później restauracja ma przerwę i otwiera się a’la carte od 14.00. W tym czasie, a dokładnie od 12.00 możemy przyjść już do Igły – baru, gdzie poza najwyższej jakości alkoholami i koktajlami zamówicie proste, casualowe dania. 

Czy to najlepszy tatar?

Wybija godzina 14.00, otwierają się drzwi Wątku. Robert na początek powitał nas amuse-bouche’m. Aksamitny gzik z koziego twarogu, lekko kwaskowy chutney z buraka zimowego z anyżową nutą i odświeżający, słodko – miodowy coulis z morwy białej (lekki owocowy sos). Amuse został zjedzony w mgnieniu oka. Teraz przystawki. Po pierwsze tatar z irlandzkiej polędwicy wołowej z majonezem i pudrem grzybowym, grzankami z maślanej brioche, karmelizowanymi orzechami, piklami i żółtkiem (58 zł) – wszystko wyłoniło się spod chmury gęstego dymu. Dobrej jakości mięso, idealnie doprawione, zrównoważone i ciekawe dodatki, a do tego dymny posmak – dawno nie jadłam tak dobrego tatara.

W tym momencie trzeba przyznać, że dania z kuchni Wątku są dopracowane również wizualnie. Robert bardzo dba o to, żeby na talerzu było pięknie i kolorowo. Doskonałym przykładem jest kolejna przystawka – taramasalata, czyli tradycyjna grecka pasta z ikry (42 zł). Lekka i elegancka, podawana z czarnym kawiorem, smażonymi w panko policzkami z sandacza oraz odświeżającym z azjatyckim twistem tatarem z troci fiordowej, szarej renety, mango i pora. Gdybym miała wybrać tatar czy taramasalata… byłoby bardzo ciężko. Dlatego przejdźmy dalej!

Cukierki na danie główne, kozi ser na deser

Tutaj wybór też nie jest łatwy. Wszystko brzmi świetnie, jakościowo, przemyślanie. Mają biodrówkę jagnięcą, stek z irlandzkiej polędwicy wołowej, wspomnianą już solę dover podawaną w całej tuszce, troć fiordową, pierożki z dynią i batatem. Te ostatnie kuszą dodatkowo zdjęciem w menu. Spróbowałyśmy więc sprężystych pierożków w kształcie cukierków z czarnym paskiem (robione na miejscu!), wypełnione są łagodnym farszem z batata, dyni i ricotty (59 zł), obok poszarpana burrata, świeże liście szpinaku i szałwia, która uszlachetniła danie. Drugi talerz, to pierś z kurczaka paderbornskiego z chrupiącą, złota skórką a pod nią duxelles grzybowe (posiekane grzyby) do tego puree selerowe z truflowym akcentem, knedle z batata ze śliwką, dzikie brokuły i sos rokitnikowy z tymiankiem (72 zł). Znowu pysznie i elegancko. Tym razem jednak moim numerem jeden zostały pierożki.

Czas na deser – wzięłyśmy ciasto marchewkowe i sernik. Choć może to brzmieć banalnie, ponownie było wyjątkowo. Ciasto marchewkowe z uczciwą porcją gęstego kremu karmelowego, piklowaną dynią i lodami śmietankowymi oblanymi karmelem z octem (29 zł) albo lekki jak chmurka sernik z koziego sera z malinowo – buraczanym sorbetem, kremem z ciemnej czekolady, kruchym ciastkiem i malinowym sosem (32 zł). Który deser wybieracie? Cóż, jeden i drugi to strzał w dziesiątkę.
Kończąc ucztę w Wątku muszę też pochwalić obsługę, która w profesjonalny sposób dbała, żeby niczego nam nie zabrakło i opowiadała o każdym daniu. Możecie powiedzieć, że taka jest ta praca – a ja powiem, że taka obsługa to ostatnio rzadkość. Brawo!

Bar serwuje chwile relaksu

Po deserze przeniosłyśmy się do Igły, czyli baru, gdzie czekał na nas Krzysztof Rupniewski – mogliście go już poznać w innych łódzkich lokalach. Już samo podejście Krzysztofa do swojej pracy jest pełne podziwu – twierdzi bowiem, że nie serwuje koktajli, a czas jaki można przy nich spędzić – chwilę relaksu. O takie chwile walczymy, a na półkach Igły jest ich całe mnóstwo. Przede wszystkim alkohole premium dla koneserów, półka jakościowych whisky by Loża Dżentelmenów w tym dedykowany dla hotelu szkocki blend „The Loom” – tak, robiony specjalnie dla nich co jest unikatem na skalę krajową. W karcie znajdziecie klasyczne koktajle o delikatnie podkręconej recepturze i autorskie miksy. Naszą chwilą relaksu w Igle był koktajl na rumie i syropie bubble gum z dodatkiem soku z cytryny i białka (28 zł) – kobiecy, orzeźwiający i delikatnie słodki, oraz podany na mchu koktajl na bazie aromatycznej niebieskiej herbaty. Karta Igły będzie się zmieniać dwa razy w roku. Polecamy wam wizytę u Krzysztofa, z pewnością wyjdziecie stąd bogatsi o nową wiedzę (a jeśli będzie wam jej mało, to organizują tu także szkolenia barmańskie). 

Inteligentny hotel

The Loom, w liczbach, to 76 pokojów (w tym 3 pokoje lux i 1 apartament), 7 sal konferencyjnych, restauracja, bar, fitness, sauna, SPA i Cotton club. O ile restauracja i bar są ogólnodostępne, tak klub przeznaczony jest wyłącznie dla gości konferencyjnych a jego przestrzeń pozwala na przyjęcie ponad 100 osób. Skoro o konferencjach mowa, w przestrzeni restauracyjnej zadbano o komfort wszystkich gości – układ sali można zmienić za pomocą mobilnych ścian, które mogą podzielić ją na dwie mniejsze. Dzięki takiemu rozwiązaniu indywidualni goście restauracji są oddzieleni od zorganizowanych grup. Sala restauracyjna zmieści do 130 osób – można organizować tu przyjęcia okolicznościowe o różnych charakterach – przyjęcia zasiadane, cocktail party, bankiety. Wszystko brzmi bardzo okazale przez co pojawia się pytanie – co z ekologią? Otóż hotel został wyposażony w ekologiczny system (BMS), który optymalizuje zużycie energii. 

Restauracja Wątek na a’la carte zaprasza codziennie od 14.00 do 22.00, śniadania serwowane są od 7.00 do 10.00. Do baru Igła możecie przyjść codziennie od 12.00 do 23.00. W okresie letnim przy restauracji zostaje otwarty ogródek. 

Podobne posty

Już 18 maja 2012 roku o godzinie 20.20 w strefie Off Piotrkowska (ul. Piotrkowska 138/140) ...
23 maja House of Sushi (ul. Piotrkowska 89) zaprasza na warsztaty kaligrafii. To trochę alternatywny ...
W dniach 1-2 czerwca odbędzie się w Łodzi Festiwal Viva I'Italia. Warsztaty i sesje kulinarne, ...