Kolacja Powidok x Filharmonia Smaku x Cztery Ściany

Dla każdego, kto kocha gotować dzielenie się tą pasją z innymi jest ogromną przyjemnością. Można się nią dzielić karmiąc ludzi albo zapraszając ich do wspólnego gotowania. Najlepiej jednak, kiedy obie te opcje łączą się podczas wyjątkowej uczty jak ta, którą w miniony weekend zorganizowali szefowie kuchni i cukiernicy restauracji Powidok, Filharmonia Smaku i Cztery Ściany.

Kolacja Powidok x Filharmonia Smaku x Cztery Ściany

Uwielbiam oglądać wszelkiego rodzaju filmy i programy kulinarne. Ale nie te, które uczą jak gotować, tylko te pokazujące pracę kucharzy i szefów kuchni. A najbardziej takie, w których gotują oni wspólnie – dzielą się wiedzą, doświadczeniem i swoją pasją. Zawsze wygląda to na świetną zabawę, dużo można się z tego nauczyć i przede wszystkim z takiej współpracy rodzą się nowe pomysły, smaki i potrawy. Nawet oglądanie tego procesu z kanapy jest niezwykle inspirujące i motywujące do gotowania i własnych eksperymentów kulinarnych, więc mogę sobie tylko wyobrazić, jak świetnym doświadczeniem musi być dla uczestniczących w tym kucharzy.

Kolacja Powidok x Filharmonia Smaku x Cztery Ściany

Dlatego też jestem wielką fanką wszelkich międzyrestauracyjnych kolaboracji szefów kuchni (o czym wiele razy już pisałam). Pewnie trochę je idealizuję, ale wyobrażam sobie, że w kuchni, w której spotykają się utalentowani kucharze, którzy wspólnie pracują, planują, gotują, tworzą i docierają swoje wizje dzieją się rzeczy wyjątkowe. I na pewno bywa nerwowo, może są i tarcia, ale koniec końców musi to być świetne doświadczenie i dużo funu. Bo to najlepsza okazja do dzielenia się swoją miłością do gotowania z podobnymi sobie pasjonatami. A ja chcę wierzyć, że ludzie, którzy gotują w restauracjach, które odwiedzam, mają z tego gotowania tyle samo przyjemności, ile ja mam z jedzenia (i tak, mam świadomość, jak ciężka jest to tyrka).

Kolacja Powidok x Filharmonia Smaku x Cztery Ściany

Ale. Zawód kucharza, a zwłaszcza szefa kuchni, nabrał w ostatnich latach prestiżu, jakim nie cieszył się w naszym kraju od dawna. Stał się popularny, trochę gwiazdorski i konkurencyjny. Przez to w gastronomii łatwiej o przerośnięte ego, rywalizację i lekko paranoiczne okopywanie się na swoich stanowiskach niż o współpracę, wspólną zabawę gotowaniem i dzielenie się doświadczeniami i wiedzą. Dlatego z tym większą radością wybrałam się w minioną sobotę na kolację „Przy wspólnym stole” przygotowaną przez dream team szefów kuchni i cukierników trzech świetnych łódzkich restauracji – Powidoku, Filharmonii Smaku i Czterech Ścian.

Kolacja Powidok x Filharmonia Smaku x Cztery Ściany

Współpraca tych lokali właściwie nie dziwi i to nie tylko dlatego, że szef kuchni Filharmonii Smaku, Jacek Stachurski był kiedyś sous chefem Kamila Skroka – obecnego szefa kuchni restauracji Powidok, który jeszcze szefując Filharmonii zorganizował podobną kolację z ekipą Oliwiera Kowalczyka z Czterech Ścian (uff…). Przede wszystkim bowiem dlatego, że cała trójka to z mojej perspektywy po prostu super sympatyczni, otwarci goście, a przy tym utalentowani kucharze szefujący świetnym restauracjom, z rzadko spotykanym na takich stanowiskach dystansem do siebie i wielką pasją do gotowania.

Kolacja Powidok x Filharmonia Smaku x Cztery Ściany

I kiedy w sobotę spotkali się na wspólne gotowanie w kuchni Powidoku, to udało im się stworzyć naprawdę pyszną, wyjątkową ucztę dla gości. Ucztę, w trakcie której mogłam snuć swoje fantazje o tym, jak współpracują niczym szefowie, których z taką przyjemnością oglądam na ekranie telewizora. Bo to musiała być bardzo harmonijna i dokładnie zaplanowana praca. Najlepszym tego dowodem jest to, że z jednej strony każde podane tego wieczoru danie było pyszne samo w sobie, a jednocześnie wszystkie świetnie ze sobą grały i tworzyły przemyślaną całość.

Kolacja Powidok x Filharmonia Smaku x Cztery Ściany

Od amouse bouche aż do ostatniego deseru, każda potrawa po prostu idealnie pasowała do konceptu kolacji. A mówimy o ośmiu daniach przygotowanych przez pięć osób, bo obok szefów kuchni pracowali nad nimi również cukiernicy – Oskar Wiewiórski i Jakub Włodarczyk. Całe menu było lekkie, wiosenne i sezonowe. Każde danie pyszne, kreatywne i dobrze przemyślane jako samodzielna kompozycja i jako element większej całości. Wszystkie potrawy były z jednej strony bardzo różne, a z drugiej zawierały części wspólne, które pięknie i pysznie je łączyły (w tym wypadku sezonowe warzywa i owoce, sporo orzeźwiających i kwaskowatych akcentów i oraz lekkich dodatków).

Kolacja Powidok x Filharmonia Smaku x Cztery Ściany

Nie opiszę całego menu, bo mój elaborat ciągnąłby się w nieskończoność – naprawdę każde jedno danie smakowało rewelacyjnie. Wspomnę jednak o amouse bouche, które wyglądało jak produkcja cukiernika, a okazało się wytrawnym wstępem do kolacji, z przepysznym i zaskakującym słodkim makaronikiem wypełnionym pasztetem z wątróbek na czele. I jeszcze o łososiu gravlax z lodami szczypiorkowymi w pysznym consomme z pomidorów. Albo o lekkiej galaretce z cielęciny z idealnie dobranymi dodatkami – agrestowym majonezem i piklowaną rzodkiewką. I może jeszcze o wołowym carpaccio z majonezem wasabi, marynowaną kalarepą i żelem z porzeczki, które wyglądało jak abstrakcyjny obraz, a później rozpływało się w ustach harmonijną kompozycją idealnie dobranych smaków. I o niezwykle lekkich i orzeźwiających deserach z kwaskowatym rabarbarem i jabłkami w rolach głównych, które mogłabym jeść w tę upalną pogodę bez końca.

Kolacja Powidok x Filharmonia Smaku x Cztery Ściany

Skoro nie o samym jedzeniu, to o czym jest ten tekst? Jest o tym, że gdy utalentowani kucharze łączą siły, to dzieją się rzeczy pyszne i dobre. I że chociaż takie kolacje nie odbywają się w Łodzi często, to warto korzystać z każdej okazji, by brać w nich udział (Kamil Skrok zapowiada więcej podobnych wydarzeń). Sobotni wieczór w Powidoku był przemiłym doświadczeniem, nie tylko kulinarnie. Ogromnie miło jest widzieć takich pięciu uśmiechniętych, podekscytowanych pasjonatów gotowania, którzy zdają się przebierać nóżkami żeby podzielić się z gośćmi tym, co stworzyli i nad czym zapewne ciężko pracowali. Zwłaszcza, kiedy efekt jest tak smaczny jak w tym wypadku.

Podobne posty

Już 18 maja 2012 roku o godzinie 20.20 w strefie Off Piotrkowska (ul. Piotrkowska 138/140) ...
23 maja House of Sushi (ul. Piotrkowska 89) zaprasza na warsztaty kaligrafii. To trochę alternatywny ...
W dniach 1-2 czerwca odbędzie się w Łodzi Festiwal Viva I'Italia. Warsztaty i sesje kulinarne, ...