Gdzie już nie zjemy
Mnóstwo piszemy o otwarciach, ale łódzka gastronomia to także zamknięcia. Zobaczcie, kogo pożegnaliśmy w ostatnim czasie, a kto zdecydował się na remonty i zmiany w lokalu.
Ostatnie miesiące okazały się najtrudniejsze dla rynku kawiarni. Zacznijmy od początku Piotrkowskiej – tam z rynku zniknęła Sznytka, nowego właściciela ma też lokal pod numerem 152. Zamiast Ka-Wiar-Ni już w sobotę otworzy się tu Pit Stop z burgerami i makaronami. OFF Piotrkowska pożegnała w wakacje kawiarnię podróżniczą, ale już trwa remont – w październiku znów powinniśmy móc tu wpaść na kawę, ale idea i wystrój na pewno zostaną zmienione. Próby czasu nie wytrzymała także Ale Lipa na Polesiu oraz cukiernia Coolka na Retkini.
Pamiętacie „Hand’n’Roll? Założyciele lokalu przyjechali do nas z Warszawy i jak widać nie najlepiej wyczuli lokalny rynek. Ich już nie ma, za to nasze Sushi w dłoń idzie jak burza, więc jak widać w mieście jest jednak potencjał na szybkie sushi „do ręki”. Nie zjemy już też japońskich kanapek z Boto Onigiri, pieczonych ziemniaków z French Potato, ani makaronu w Officynie. Co po nich? Nie znamy jeszcze przyszłości lokalu przy Piotrkowskiej 89, ale miejsce w Manu na pewno zajmie Starbucks, zaś pod numerem 217 trwają prace nad kuchnią z Azji.
Włoska DaVella per Amici zamieniła się w Essenza Italiana, reaktywowany Quo Vadis ustąpił miejsca przeniesionemu z Manufaktury American Bull, remontu doczekał się także Old Chengdu i w końcu do chińskiej knajpy nie wchodzi się przez londyńską budkę telefoniczną. Mamy jeszcze dwa miejsca, które w wakacje przechodzą zmiany. Remont trwa w restauracji Zel, chwilowo nie działają także Cztery Ściany. Mają powrócić w październiku – w jakiej formie, nic jeszcze nie wiemy, ale mamy nadzieję, że z tak samo dobrą kuchnią, jak wcześniej.