Hamra - libańskie smaki przy Piotrkowskiej
Od kilku miesięcy w malowniczym podwórku przy Piotrkowskiej 89 działa niewielka restauracja, w której zjecie klasyczne dania kuchni libańskiej. Jej smaki pokocha każdy miłośnik bliskowschodniej kulinarnej klasyki – hummusu, falafeli, grillowanych mięs i warzyw, wyrazistych smaków, zapachów i kolorów.
Moja słabość do kuchni bliskowschodniej wynika z kilku rzeczy. Przede wszystkim uwielbiam królujące w niej smaki i aromaty. Wszystkie składniki, przyprawy, świeże warzywa i aromatyczne mięsa są dokładnie tym, co lubię. Ale jest coś jeszcze innego – klimat leniwego ucztowania przy stole zapełnionym miskami i talerzami pysznego jedzenia. Najlepiej przy butelce wina, w gronie znajomych, z których wszyscy na zmianę sięgają po kawałki pity, maczają je w hummusie albo baba ganoush i zagryzają tabboulehem.
Właśnie tak spędziłyśmy pewne urocze popołudnie w środku majówki. Wybrałyśmy się do Hamry, by wreszcie spróbować libańskiego jedzenia w sercu Łodzi. Restauracja działa od października zeszłego roku, więc nasza wizyta była mocno spóźniona. Powitała nas właścicielka lokalu – Paulina, która dla gastronomii porzuciła pracę marketingowca w innej gałęzi branży HoReCa. A skąd pomysł na kuchnię libańską? Pierwszy raz poznała jej smaki za namową znajomego podróżnika w restauracji… na Zanzibarze. Pokochała je od pierwszego kęsa, dlatego, kiedy postanowiła rozpocząć własną przygodę z gastronomią, wybór rodzaju restauracji był już prosty.
Otwarcie Hamry zajęło kilka miesięcy, które Paulina poświęciła na budowanie zespołu i wyszukiwanie dostawców oraz importerów, którzy sprowadzą libańskie składniki na jej zamówienie. Dzięki temu zjecie tu oryginalne produkty z Libanu – ciecierzycę, tahini, wszystkie przyprawy i dodatki, pikle i przetwory wykorzystywane do przygotowania dań. Jest też libańska kawa, herbata, wina oraz zimne napoje, jak Laziza, czyli bezalkoholowy napój jęczmienny w kilku smakach.
A co znajdziecie w menu Hamry? Przede wszystkim mezze, czyli bliskowschodnie przystawki, wśród których króluje oczywiście hummus w kilku rodzajach. Na uwagę zasługuje niewątpliwie ten z dodatkiem chili i limonki oraz wersja z awokado i kolendrą (w cenie 15 zł za porcję). Jest też baba ghanoush, czyli pasta z pieczonego bakłażana oraz zestaw libańskich pikli z pysznym, dzikim ogórkiem, oliwkami, marynowanym chili i rzepą (20 zł porcja). Na stole ląduje też libański chlebek, który świetnie zastępuje widelec.
Spośród popularnych klasyków kuchni bliskowschodniej zjecie tu też tabbouleh, czyli sałatkę z natką pietruszki, miętą, kaszą bulgur i świeżymi warzywami (20 zł), falafele – wyjątkowo duże i aromatyczne kulki z mielonej ciecierzycy z przyprawami podawane z genialnym, puszystym dipem z tahini i jogurtu oraz dipem ostrym (20 zł). Skoro już o dipach mowa, to koniecznie spróbujcie też tego z daktylami – jest pyszny!
Wśród opcji wegetariańskich warto jeszcze wymienić świetny grillowany ser halloumi z miętą i czosnkiem podawany z grillowanymi warzywami, piklami i libańskim chlebkiem oraz dipami (23 zł). Ale również mięsożercy nie będą rozczarowani. W Hamrze zjecie naprawdę pyszną jagnięcinę. Mięso pochodzi z najlepszych polskich hodowli, a przyrządzane jest na sposób libański – na przykład w formie kefty, czyli kotlecików z mielonego mięsa z dodatkiem wołowiny z aromatycznymi przyprawami (31 zł) lub w formie roladek z bakłażana wypełnionych jagnięciną, orzeszkami pinii, ryżem i warzywami podawanych z kaszą bulgur, sałatką i dipem (37 zł).
Jeśli wolicie lżejsze mięso, to spróbujcie kurczaka marynowanego w pomarańczach, granacie, imbirze, chili i cytrynie, a następnie grillowanego i podanego z różnymi dodatkami (29 zł). Chociaż moim zdaniem najlepiej skusić się na libański talerz, czyli zestaw popisowych dań z oferty Hamry. Znajdziecie na nim hummusy, kefty, falafele, baba ghanoush, kurczaka, bakłażanowe rollsy, dipy, chlebki, bulgur i pikle, czyli wszystko, czego potrzeba do szczęścia miłośnikowi kuchni libańskiej i bliskowschodniej.
Na deser oczywiście domowa baklava i kawa po arabsku. Albo dodatkowa porcja hummusu i kieliszek libańskiego lub gruzińskiego wina, bo taki zestaw bije według mnie na głowę wszystkie słodycze świata. Ale to tylko moja opinia. Wszystkie dania przygotuje dla was Georgii Kurtanidze – pochodzący z Gruzji szef kuchni Hamry z wielkim zamiłowaniem do kuchni Libanu, który z pasją i cudownym akcentem opowiadał nam o swoim jedzeniu w taki sposób, że miałyśmy na nie jeszcze większy apetyt.
Spędziłyśmy w Hamrze przemiłe popołudnie z pysznym jedzeniem i z pewnością wrócimy tam jeszcze spróbować wszystkiego, czego tym razem zjeść nie dałyśmy rady. Letnia pogoda sprzyja ucztowaniu przy stole zastawionym mnóstwem bliskowschodnich smakołyków, co gorąco wam polecamy.