Indian Steak – na steki do Monopolis
Poznajcie najmłodszą restaurację Monopolis. Nazwa mówi wszystko – zjecie tu steki, ale także wołowe żebra, comber z jelenia czy burgery.
Już nie raz pisałyśmy dla was o Monopolis. Mamy kolejną okazję, ponieważ niedawno do grona restauracji dołączył Indian Steak. Jeżeli kulinarnie odwiedzacie Poznań, nazwa może być wam znajoma. To nie jest przypadek – pierwszy lokal spod logo Indianina powstał cztery lata temu właśnie tam.
Założycielami Indian Steak są Zbigniew Stempień i Lech Domagała. Zbigniew od lat zajmuje się produkcją steków, Lech prowadzi kilkanaście franczyzowych cukierni, a do tego obydwaj pasjonują się motorami (w szczególności marką Indian). Zaprzyjaźnili się na zlocie i postanowili wspólnie stworzyć coś nowego – Indian Steak jest wprost idealnym połączeniem ich pasji i doświadczeń.
Indianin pojawia się tu w logo i na ścianie lokalu, ale poza tym znajdziemy bardzo dyskretne nawiązania do tematu. W oknach wiszą ręcznie wykonane łapacze snów, ale wystrój przede wszystkim jest spójny z nowoczesno-industrialnym charakterem Monopolis. Jest cegła, dobrze komponujące się z nią drewniane, ręcznie wykonane elementy, mocnym detalem jest ledowe oświetlenie pod sufitem, które nie tylko zdobi restaurację, ale również pozwala zmieniać jej klimat. Jest przestronnie, z powodzeniem można tu zorganizować imprezę.
Domyślacie, że dziś będzie mięsna uczta, ale nie zabraknie też opcji wegetariańskich. Steki już zaczynają się szykować, ale na dobry początek pojawia się tatar z jelenia. Jeżeli jesteście fanami wołowiny, skuście się dla odmiany na dziczyznę. Mięso bardzo dobrej jakości, co ważne – postawione w roli głównej, dodatki to jedynie tło dla głównego bohatera, choć należy wspomnieć, iż doprawiony jest wyczuwalnym w smaku olejem rozmarynowym. Wolicie wołowinę? Nie ma problemu – jest tatar z Black Angusa, a do tego jeszcze carpaccio z wędzonego mostka wołowego.
W dziale z przystawkami i sałatkami znajdziecie też krewetki, deskę wędlin własnego wyrobu czy prosciutto z melonem, ale ja czekam już na to, co najważniejsze – stek z długo dojrzewającej polędwicy wołowej, chyba najpopularniejsze danie Indian Steak. Świetny! Krucha, miękka, soczysta, odpowiednio wysmażona polędwica – obroniła się nawet po tym, jak zmaltretowałam ją sesją zdjęciową. Tu należy dodać kilka słów o przygotowaniu steków, ponieważ restauracja robi je nieco inaczej. Najpierw mięso jest szybko obsmażane, a następnie dochodzi w niskiej temperaturze w specjalnym piecu, który posiada również funkcję wędzenia (dlatego na dania trzeba nieco dłużej poczekać).
Polędwica to oczywiście tylko jedna z pozycji działu ze stekami. Mamy tu też T-Bone, Rib Eye, Fiorentinę, Tomahawk (antrykot z kością żebrową), rostbef z kością, czy stek z łopatki. Na tym nie koniec! Mięsne menu to także comber z jelenia, kotleciki cielęce, żebra wieprzowe i wołowe, o które w Łodzi niezwykle ciężko. Wszystkie podawane są na kamieniu lawowym, ale nie takim rozgrzanym do czerwoności – jego zadaniem jest jedynie utrzymać temperaturę w trakcie jedzenia. Na uwagę zasługują również dodatki. Mogą być stekowe frytki, ale te możecie zjeść sobie gdzie indziej. Tu jest pyra z gzikiem i to jest samo dobro! My tu w Łodzi też kochamy ziemniaczki, z serkiem smakują jeszcze lepiej, ale bardzo mocną konkurencją są tutejsze boczniaki mocno doprawione czosnkiem. Najlepiej weźcie jedno i drugie.
Jakże się myliłam myśląc, że na tym skończę próby menu. Ostatnią propozycją mięsną jest wymarzona na jesień gęsta, pikantna, pełna warzyw gulaszowa zupa z dodatkiem jelenia. A teraz na dowód, że możecie do Indian Steak wpaść z wegetariańskimi przyjaciółmi – klasyczny krem z dyni z popcornem (oryginalnie z chipsem z boczku) i bardzo smaczny stek z kalafiora, któremu również towarzyszą wspominane wcześniej boczniaki. Na koniec, dla wszystkich, coś słodkiego – jeżeli za wami solidna uczta, raczej weźcie tę bezę na dwie osoby. A co do picia? Do steków świetnie pasują wina, a także whisky – zadbano o odpowiedni wybór jednych i drugich. Restauracja ma nawet dwa wina z własną etykietą oraz piwo Indian. Do tego autorskie koktajle. Dwa z nich przygotowane są na infuzowanej na miejscu whisky.