Klubopiwiarnia – samodzielnie warzone piwo, muzyka na żywo i porchetta
To miejsce ma niezwykłą historię powstania, niecodzienny wystrój, dużo dobrego piwa, a do tego streetfoodowe menu.
Klubopiwiarnia ruszyła. Remont liczącego 800 metrów lokalu na parterze Kaskady (Narutowicza 7/9) trwał przeszło rok, ale idea powstania lokalu jest jeszcze dłuższa. Jeśli macie chwilę przeczytajcie artykuł Michała Frąka z Gazety Wyborczej, my przypomnimy ją w dużym skrócie. Witek i Janek byli członkami klubu piwowara, który powstał przy Ericpolu. Wyprodukowane przez nich piwo było tak dobre, iż prezes firmy zaproponował chłopakom wspólne założenie browaru. Z lokalem nie było łatwo, w końcu Witek trafił do Kaskady – tak właśnie ikona lat 70. dostanie swoje drugie życie i znów przy Narutowicza będzie muzyka i zabawa.
Projekt wnętrza przygotowała zawodowa architektka, ale jego koncepcja to pomysł Janka. – Chciałem, żeby lokal wyglądał, jak skąpany w piwie – wyjaśnia. Stąd właśnie wybór kolorów: dominuje żółty (jak pils), ale jest też biała pianka oraz brąz i czerń nawiązujące do stoutów (ciemnych piw). Jeśli piwo, to i bąbelki, na przykład owalne lampy czy okrągłe, nieco wypukłe lustra . Są na sali, ale też w toaletach – niespodzianka polega na tym, że odbicie wygląda w nich jak w krzywym zwierciadle (jeśli jesteśmy przy toaletach – w końcu ktoś pomyślał, kabin jest aż dziesięć). Ciekawie rozwiązano też pomysł aranżacji tak dużej przestrzeni. Dla większych grup ławy, na bardziej kameralne spotkanie – niewielkie stoliki z kolorowymi krzesłami lub fotelami. Nie mogło zabraknąć też tanków – nie tylko są ozdobą, przede wszystkim pełnią tu funkcję użytkową. Dzięki dużej ilości witryn, w dzień Klubopiwiarnię rozświetla słońce, wieczorem zaś specjalnie dobrane, bursztynowe światło, również oddające ciepły kolor piwa.
Czas na piwo, bo w końcu ono jest tu najważniejsze. Mikro browar jest w stanie równocześnie warzyć sześć rodzajów piw. W chwili obecnej są to: pils, pszeniczne, bitter i IPA (małe kosztuje 7 zł, duże 9 zł). Co ciekawe, największą popularnością cieszy się IPA, goście chwalą też pszeniczne za ciekawą, bananowo-goździkową nutę. – Nasze piwo nie tylko świetnie smakuje, ale co ważne – nie ma po nim kaca. Sprawdziłem na sobie – śmieje się Janek (po takiej deklaracji ja też mam ochotę jak najszybciej spróbować, jeśli się sprawdzi, na pewno dołączę do stałych gości lokalu). Lada moment w Klubopiwiarni będziecie mogli nie tylko napić się piwa, ale również dowiedzieć się więcej na temat jego warzenia (podobne warsztaty będą jedną z atrakcji naszego wrześniowego festiwalu). Co więcej, chłopaki planują również konkursy dla domowych piwowarów.
Po piwie człowiek robi się głodny i tu kolejna miła niespodzianka – fajnie się zapowiadające, streetfoodowe menu autorstwa Arka Dranickiego. Otwiera je porchetta (zamarynowana i pieczona wieprzowina) podawana w bułce, która świetnie komponuje się z pilsem. Następnie kanapka z stylu kubańskim, czyli medianoche z wolnogotowaną łopatką, dojrzewającą goudą i sosem jalapeno, a dla wegetarian – buraczana bułka z marynowanym tofu. Co jeszcze? Łódeczki, czyli krewetki w ziemniakach, topielce (czeskie marynowane kiełbaski), suszona wieprzowina oraz inspirowane łódzką kuchnią podroby w dwóch odsłonach: przygotowane sous vide, a następnie grillowane serca i płuca oraz pasta w wątróbki. To na początek, ale szefowi kuchni nowych pomysłów nie brakuje. Na pewno spodziewać się można dań sezonowych, ale też specjalnych propozycji na te poważne i mniej poważne święta.
Klubopiwiarnię możecie odwiedzić od godziny 13.00, w tygodniu kuchnia pracuje do 21.00, a w weekendy do 24.00, ale sam lokal czynny jest dłużej. Piwo to oczywiście nie jedyne atrakcje planowane na najbliższe miesiące – na pewno będzie muzyka na żywo i transmisje meczów, reszta wydarzeń na razie jest niespodzianką.