Najpierw masa, później… masa! Oto hasło, które przyświeca otwartej w ubiegły piątek Masanerii. W menu – burgery, tex-mex, amerykańskie wpływy, a do tego dużo humoru. Bo musi być z jajem!

Dopiero co rozmawiałam z Tomkiem Sztabą o jego Plantacji, która ruszyła z początkiem lipca, a on już zaskakuje kolejnym konceptem. Tym razem pierwsze skrzypce gra w nim mięso, z którego powstają burgery, burritos i quesadille. – Zaczęło się od tego, że jakiś czas temu wyszliśmy na burgera. Przyglądaliśmy się różnym miejscom, próbowaliśmy różnych propozycji, ale wciąż czegoś nam brakowało. Stwierdziliśmy, że przecież nieźle gotujemy i na pewno możemy dać od siebie coś wartościowego. Tak powstała Masaneria – opowiada Tomek, którego możecie znać też jako współtwórcę stołówki w Szkole Mistrzostwa Sportowego Marcina Gortata i cateringu Targ.

Zaczęło się od hambugsów, ale w menu znajdziecie więcej opcji. Po testowym odpaleniu w zeszły piątek i bardzo pozytywnym odbiorze, już jutro rusza pełna karta, a w niej 7 burgerów, 4 burritos i ziemniaczany dodatek – opiekane ziemniaki w ziołach, nazwane Dumą Pyrlandii. – Wiedzieliśmy, że w Masanerii chcemy bawić się nie tylko kuchnią, ale również opisami i komunikacją w socialach. Humor jest dla nas głównym wyznacznikiem przy tworzeniu nazw i pisaniu postów, co sprawia nam dodatkową radość! – dodaje Tomek.

Efekty ich burz mózgów? Burger Kłopoty Majmana, czyli burger z wołowiną, karmelizowaną czerwoną cebulą, ananasem, pomidorem, ogórkiem kiszonym, musztardą francuską i autorskim sosem, Prince of Persia z wołowiną, orzeszkami ziemnymi, czerwoną cebulą, prażoną cebulką, harrisą, rukolą, pomidorem, ogórkiem i sosem, Wujek Sam z panierowanym kurczakiem w stylu kolonela, coleslawem, pomidorem, ogórkiem kiszonym, sosem BBQ i autorskim sosem oraz Kapitan Nemo z wołowiną, krewetkami flambirowanymi na wódce, kolorowym coleslawem, pomidorem i sosem. Wśród burritos: Sombrero Chimichanga z chilli con carne, cheddarem, pastą z czarnej fasoli, kolendrą i sosem pomidorowym, Piniata con Pollo z kawałkami kurczaka w stylu colonela, cheddarem, kukurydzą, papryką, czerwoną fasolą, pomidorami i kolendrą, czy Calaveras Burritoo, w którym do chilli con carne, jalapeno i sera dorzucono jeszcze kawałki tacos i śmietanę BBQ.

Menu Masanerii zaraz wzbogaci się o quesadillę, ale to nie znaczy, że koncept stawia wyłącznie na tex-mex. – Pracujemy nad autorskimi hot dogami, curry wurstem i ramenem. Wszystkie dania robimy sami od podstaw: wypiekamy bułki, komponujemy sosy, tworzymy wywary, dlatego mamy pewność, że za każdym razem dostarczamy 100% jakości – słyszę, potajemnie marząc już o burgerze z panierowanym kurczakiem. Jeśli tak jak ja macie w planach zamówić jutro coś z Masanerii, wasze zamówienie dojedzie pięknie spakowane niczym przedświąteczny prezencik – bez plastiku, za to w eko opakowaniu z papieru. Każde z nich opatrzone będzie suchą pieczęcią, naklejką z wytłoczonym logo, dzięki której macie pewność, że do waszego zamówienia nie zaglądał nikt niepożądany.

Masaneria, podobnie jak Plantacja, stawia wyłącznie na dowozy. Ważne info dla zmartwionych wegan – strefy, w których przygotowywane są mięsne oraz wegańskie dania są od siebie dokładnie oddzielone, pracują też na nich różne osoby. Już wkrótce tutejsza ekipa ruszy z trzecim konceptem, tym razem poświęconym owocom morza, który będzie ostatnim puzzlem tej gastronomicznej układanki. – Wtedy na 100% otwieramy naszą własną przestrzeń, w której 3 oddzielne kuchnie połączone będą wspólnym food courtem. Nie możemy się doczekać! – słyszę od Tomka.

Na razie, mięsne dania zamówicie przez stronę https://masaneria.upmenusite.com/ od wtorku do niedzieli, między 11:00 a 19:00. Wyjątkiem jest piątek, kiedy Masaneria działa do 21:00, oraz sobota – tego dnia zamówienia składać można od 14:00 do 21:00.