Najlepsze jagodzianki w Łodzi
Tak wiemy, że sezon na jagody powoli się kończy, ale lepiej późno niż wcale. Oto przegląd wypieków z 6 łódzkich cukierni, ale tylko jedna bułka zasługuje na miano jagodzianki roku.
Jaka jest jagodzianka idealna? Oczywiście pełna soczystych owoców, otoczona cienką warstwą miękkiego ciasta. Czy wszystkie łódzkie jagodzianki tak wyglądają i świetnie smakują? Niestety nie – ponieważ jagody są drogie, jest pokusa, aby zmniejszyć ilość nadzienia, zamiast jagód dać jagodopodobną konfiturę, a również… sprzedawać bułki pieczone dzień wcześniej. W naszym konkursie wystartowało 6 cukierni, zobaczcie, która zdeklasowała konkurencję.
6 miejsce – Z pieca rodem (3,20 zł)
Wiecie, że nie krytykujemy na Jemy w Łodzi, ale tu nie ma litości. W piekarni przy Struga dostałam zeschniętą bułę z plamą jagód i odpadającym lukrem. Nie znam technologii tej sieci, nie wiem, czy wyroby we wszystkich punktach są przygotowywane w tym samym miejscu, dlatego podaję adres, aby innym się nie obrywało. Nie pisałbym o tym, ale to nie pierwsza wpadka tego miejsca – nieco wcześniej dostałam stare brownie z białym nalotem (znajomi spece od czekolady podejrzewają, że to efekt użycia tłuszczu roślinnego). Obiecują naturalne, tradycyjne wyroby, a to jedynie marketingowa ściema.
5 miejsce – Cukiernia Miś (4 zł)
W bułce z cukierni Miś jagód było zdecydowanie więcej, ale … były gorzkie. Wspólnik od testowania miał nawet podejrzenia, czy nie są lekko sfermentowane. Nie potwierdzam, ale były na tyle gorzkie, że pół bułki wylądowało w koszu na śmieci, a ja nie lubię wyrzucać jedzenia. Nawet jeśli ciasto było nienajgorsze, słabe owoce stawiają Misia na przedostatnim miejscu.
4 miejsce – Piekarnia Cukiernia Putka (2,79 zł)
Jest lepiej niż u opisywanej wcześniej konkurencji, ale na pewno bez wielkiego wow. Należy się słowo wyjaśnienia – to pączek z jagodami, nie bułka. To tłumaczy dlaczego ciasta jest więcej, a nadzienie ma inną postać. Bez względu na to ciasto było lekko suchawe (ale na pewno nie stare!), jakość jagodowej marmolady również mogłaby być lepsza. Można zjeść w biegu, ale nie będę śniła o nim po nocach.
3 miejsce – Cukiernia Sowa
Już nie raz przyznawałam się do swojej „sowiej” słabości. No właśnie, słabość do tortów nie do końca przekłada się na uwielbienie dla słodkich bułek i pączków. Są dobre, co istotne – powtarzalne, ale w tym wszystkim brakuje słowa bardzo. Dobre ciasto, wystarczająca ilość nadzienia, na pewno nie raz jeszcze ją kupię, ale słowo bardzo nadal będzie zarezerwowane dla tortów.
2 miejsce – Cukiernia Dybalski
Wahałam się, kto na drugim miejscu – właściwie ex aequo można tu postawić Sowę i Dybalskiego. Jestem mile zaskoczona, bo u Dybalskiego jest nierówno (pączki bez nadzienia w tłusty czwartek znam z autopsji). Cienkie, fajne ciasto, sporo nadzienia, widoczne owoce. Tyle wystarczy, bo to przecież ma być zwyczajna jagodzianka.
1 miejsce – Cukiernia Gałeccy (6 zł)
Król jest tylko jeden! Chyba już po pierwszym kęsie wiedziałam, kto wygra to zestawienie (można nawet z uwagi na tę bułkę powstał ten artykuł). Tu są najprawdziwsze owoce, niczym nie ulepszane, zagęszczane czy uklejone oraz świetne ciasto otaczające cieniutką warstwą jagodowe pyszności. Jest tylko jeden problem – tej bułki nie da się normalnie zjeść, ponieważ po dwóch ugryzieniach fioletowy sok spływa z bułki, po kolejnym macie fioletowe ręce i twarz, a mnie udało się jeszcze zalać ubranie (Agnieszka czyściła za to granit na Piotrkowskiej). Bułkę kupiłam w drodze na spotkanie – nie róbcie tego! Z daleka wyglądałam, jakby mnie ktoś pobił, jagodowy sok za paznokciami również nie prezentuje się zbyt okazale. Bez względu na to polecam Gałeckich każdemu, kto zapyta o najlepszą jagodziankę w mieście. Lećcie jej spróbować, bo to pewnie ostatnie chwile z jagodami.