Najlepsze wegańskie burgery w Łodzi
Oferta wegańskich restauracji w Łodzi jest coraz większa, co bardzo nas cieszy. W ramach festiwalu burgerów Jemy w Łodzi Burger Fest postanowiłyśmy sprawdzić, które lokale robią najlepsze roślinne burgery.
Burgery długo były domeną mięsożerców, ale od kilku lat to się zmienia. Wegańskie kotlety z kasz, warzyw i strączków oraz roślinne zamienniki mięsa na dobre rozgościły się w burgerowych bułach. Właściwie nie ma już lokalu, który nie miał by w ofercie burgera dla roślinożerców. Dlatego uznałyśmy, że najwyższa pora je przetestować.
Do testów wybrałyśmy restauracje i bistra stricte wegańskie i wegetariańskie. Wiemy, że w ofercie klasycznych restauracji też są świetne wege hambuksy, ale przyjęłyśmy założenie, że skupimy się na tych dedykowanych weganom. Swoje flagowe burgery dostarczyły nam: Falla, Kogo głaskać? Kogo zjeść?, Krowarzywa, Owoce i Warzywa, Plantacja, Tel Aviv, Umamitu by Papuvege, Yellow bistro & deli i Zielona Restauracja Wegańska i Wegetariańska.
Ponieważ obie jesteśmy wszystkożerne – Iza ze wskazaniem na mięso, Agata ze wskazaniem na roślinki, postanowiłyśmy zaprosić do burgerowej komisji kilku gastro-kulinarnych przyjaciół. Hambuksy testowała z nami Dominika Czapska – weganka, autorka bloga Smakoszki Jaroszki, twórczyni marki Majne Szwajne i autorka tysiąca innych wege projektów, Ola Stawarz, wszystkożerna autorka bloga Cooking Monster, Natalia Wolniewicz, wegetarianka, miłośniczka jedzenia i dziennikarka radia Eska oraz Dominik Stanek, czyli znany wszystkim miłośnikom jedzenia i biegania Runoholic, organizator m. in. Zbliżającego się biegu Pączek Run 2021 z Piekarenką.
Na testy spotkaliśmy się w Pasażu Rubinsteina. Łódzkie Centrum Wydarzeń udostępniło nam na tę okazję leżaki i pufy, dzięki czemu mogliśmy zrobić sobie wielki wege piknik. Pierwsze wrażenia? Wszystkie burgery prezentowały się pięknie! Nawet w dostawie zachowały kształt i jędrność, nie były zaparzone i wyglądały mega apetycznie, przez co czas potrzebny wszystkim na ich sfotografowanie był bardzo frustrujący – burczenie w brzuchach niosło się Piotrkowską.
Nasza pierwsza obserwacja była taka, że wegańskie burgery można podzielić na dwie zasadnicze kategorie – te, które próbują imitować mięsne odpowiedniki i te, które nie zawracają sobie tym głowy. Wśród dostarczonych nam propozycji były takie z seitanowym gyrosem (Tel Aviv) czy pastrami (Kogo głaskać kogo zjeść), ale były też takie z kotletem ze strączków (Plantacja), z boczniaka (Zielona) albo tofu (Umamitu). Komisyjnie uznaliśmy, że wolimy te, które nie próbują odtwarzać mięsnych smaków, tylko tworzyć nowe. Mamy jednak świadomość, że wśród wegan są osoby tęskniące za tradycyjnymi kotletami, dlatego nasze rozstrzygnięcia wzięły to pod uwagę.
Obrady nie były proste. Przede wszystkim burgery mocno się od siebie różnią, co jest super, bo pozwala każdemu znaleźć coś dla siebie. Dawno za nami już czasy, kiedy wszystkie wegańskie burgery były do siebie podobne, a różnorodność jest teraz naprawdę ogromna. Mieliśmy nawet burgera w bułce z makaronu od Owoców i Warzyw! ALE. Z obraz musiały zostać wyciągnięte wnioski. Pierwszy jest taki, że zalecamy z całego serca jedzenie wegańskim burgerów w różnych lokalach. I zalecamy to każdemu, kto lubi jeść i jest ciekawy nowych smaków. Mamy tu kilku naprawdę mocnych zawodników, którzy mogą otworzyć Wam kubki smakowe na nowe doświadczenia. Najlepiej świadczy o tym fakt, że każdy kolejny członek naszej komisji pytany o faworyta odpowiadał: Najbardziej smakował mi ten, ale ten też był ekstra i ten super i tego jeszcze muszę zamówić.
Komisyjnie najbardziej smakował nam burger z Plantacji. Przede wszystkim ze względu na świetny, autorski kotlet, który miał idealną strukturę, był rewelacyjnie przyprawiony i po prostu pyszny! Do tego tematycznie dobrane dodatki, których nie było za dużo, ale z których każdy był doskonale wyczuwalny w smaku i dobrze komponował się z pozostałymi, co przy burgerach jest ogromną zaletą.
Z tych samych względów bardzo smakował nam burger z Krowarzywa, co znowu pokazuje, że dla naszej komisji ważniejszy był wege burger jako fajne, autonomiczne danie, niż wege burger jako zamiennik burgera mięsnego. Dlatego też część komisji obstawiała burgera z Umamitu, który w ogóle nie miał czegoś na kształt kotleta, a wielki plaster marynowanego tofu w koreańskim stylu z prostymi dodatkami.
Jeśli jednak szukacie roślinnych zamienników mięsa, to koniecznie spróbujcie burgera z Tel Aviv z seitanowym gyrosem albo z Yellow (też z gyrosem). Na coś lżejszego wybierzcie burgera z bocznakiem z Zielonej, a jeśli lubicie eksperymenty, to sprawdźcie burgera w makaronowej bułce z Owoce i Warzywa – tylko tego polecamy raczej na miejscu, bo łatwo się nim umazać. Burgery z Falla to idealna opcja dla wegan szukających serowych smaków. Z hambuksa wypływał topiony żółciutki. Zupełnie nowym smakiem było dla nas wegańskie pastrami z Kogo głaskać kogo zjeść, ale traktowałybyśmy je raczej jako roślinny kotlet niż substytut mięsa, bo struktura pastrami jest po prostu zbyt charakterystyczna do podrobienia.
Tyle naszych testów. Oczywiście polecamy wam własne. Dajcie znać, gdzie w Łodzi według Was są najlepsze roślinne burgery.
1 Comment.
Dzięki za artykuł! Większość znałem, nie badałem jeszcze Tel Aviv. Natomiast zwycięzcy dla mnie do przewidzenia, również moja czołówka 🙂
EditBardzo dobre burgerki były jeszcze w Takżetego Vegan Bistro, może kiedyś się reaktywują.
Jak ktoś ma ochotę z kolei na deserek to polecam wegańskie pączkoburgery z bitą śmietaną w Magazyn Caffe.
Comments are closed.