Nienażarty – kulinarna perełka Teofilowa
Określenie „restauracja osiedlowa” nie kojarzy się nam najlepiej. Często są to lokale serwujące kiepskiej jakości pizzę, kebab z mrożonki i hot dogi z mikrofalówki. Kłam tej opinii zadaje restauracja Nienażarty położona w sercu Teofilowa.
Do lokalu położonego na skraju ulicy Rojnej, naprzeciwko krańcówki autobusowej wybierałyśmy się od dawna. Zachęcała i nazwa i zdjęcia potraw publikowane na profilach restauracji na Facebooku i Instagramie. Chciałyśmy sprawdzić, czy za pomysłowym konceptem i internetową aktywnością sugerującą bardzo osobiste zaangażowanie kryje się równie ciekawa kuchnia. Ciągle jednak było nam nie po drodze. Dziś już wiemy, że do Nienażartych warto wybrać się nawet, jeśli na Teofilowie nie mieszkacie.
Pierwsze co zwraca uwagę, to bardzo fajny wystrój. Osiedlowa restauracja niczym nie ustępuje modnym lokalom z centrum, a udało jej się uniknąć pójścia w najmodniejsze i trochę już ograne trendy. Ściana zamieniona w wielką tablicę, na której rozpisane jest menu, piękne, lekko industrialne stoły z drewna i mnóstwo doniczek ze świeżym ziołami tworzą bardzo przyjemną atmosferę. Już od progu czuć, że lokal tworzą ludzie z pasją i że są osobiście zaangażowani w jego prowadzenie, co szybko potwierdza się w rozmowie z właścicielami. Restaurację otworzyli Tomek i Oskar, którzy na co dzień również w niej pracują. Tomek Germar jest szefem kuchni i to on odpowiada za menu lokalu, a jego wspólnik zajmuje się między innymi obsługą gości. Jak sami przyznają restauracja nie działałaby sprawnie, gdyby nie cały zespół pracowników, z którymi znają się od dawna i którzy dbają o różne aspekty codziennej pracy tego miejsca.
Ale przejdźmy do meritum, czyli jedzenia. Chociaż nie spróbujecie tu finezyjnej kuchni rodem z Atelier Amaro, a w karcie chyba ani razu nie padają kulinarne określenia-klucze, jak sous vide, pianka, ziemia czy inny ciekły azot, to po tym, czego spróbowałam mam wrażenie, że Nienażarty szef kuchni spokojnie poradziłby sobie i z nimi. Gastronomiczny rozsądek podpowiada jednak, że w takiej lokalizacji liczy się raczej, aby zjeść smacznie, do syta i na co dzień. To słuszne założenie realizowane jest u Nienażartych na 100%. Menu tworzą pomysłowe, bezpretensjonalne i bardzo zachęcające dania, które bez problemu zaspokoją różne gusta kulinarne, świetnie nadające się zarówno na obiad w środku tygodnia jak i miłą, weekendową kolację. Bonusem jest również to, że poza kilkoma klasykami, które w karcie zagościły na stałe, oferta zmienia się uwzględniając produkty sezonowe i fantazję szefa kuchni. Próbowałam niesamowicie pysznych, dosłownie rozpływających się w ustach żeberek pieczonych w miodowej glazurze, delikatnej kaczki z konfiturą z czerwonej cebuli i świetnie skomponowanych polędwiczek w sosie z sera pleśniowego z dodatkiem suszonych pomidorów. Dania niby proste, ale w każdym czuć rękę zdolnego szefa kuchni. Pyszne były również przystawki i dodatki – fasolka szparagowa z boczkiem, czosnkiem i chilli powalała już samym zapachem, a pieczone ziemniaczki nie traciły jędrności i chrupkości do ostatniego kęsa. Wszystko przyrządzone ze świeżych składników sprawia wrażenie idealnego wyważenia pomiędzy domowymi obiadami a modną restauracją. Takich właśnie miejsc powinno być na łódzkich osiedlach zdecydowanie więcej.
Skąd pomysł na otwarcie restauracji? Jak to często bywa w przypadku osób związanych z gastronomią, Tomek i Oskar z takim pomysłem nosili się od lat. Wzajemne przekonywanie się w końcu przyniosło efekt, a jako że obaj są z Teofilowa, to również tutaj postanowili ulokować swój biznes. Restauracja Nienażarty realizuje dostawy na terenie osiedla. Możecie tu także zorganizować imprezę zamkniętą – do tego celu służy dodatkowa sala, która na co dzień zamknięta jest dla gości. Zamówicie tu także catering na własne przyjęcie.
Restauracja Nienażarty, ul. Rojna 92, facebook.com/RestauracjaNienazarty