Old Havana – nowy lokal idealny na wakacje w mieście
Jedzenie, shisha, koktajle i tańce – Old Havana to jedyne miejsce w Łodzi, które łączy w sobie wszystkie te atrakcje, a w dodatku ma super wakacyjny ogródek będący alternatywą dla Piotrkowskiej.
Dziś ruszamy w kierunku Księżego Młyna, a dokładnie na Tymienieckiego 22/24. Adres wydaje się znajomy? Na pewno – tu mieści się Browar Księży Młyn, a Old Havana jest jego młodym sąsiadem. Jego założycielami są Dastin Dryński i Alex Gronowalski. Przyjaźnią się od lat, od lat działają też w gastronomii. Wspólnie stworzyli koncept, którego jeszcze Łódź nie miała.
Środa, godzina 14.00. O tej porze startuje Old Havana. Gdy jest pogoda zaprasza gości do klimatycznego ogródka wśród zieleni. Jeśli przyszliście na obiad, czekają na was stoliki, ale możecie też pochillować na leżaku lub zarezerwować ze znajomymi specjalną miejscówkę pod baldachimem. Tuż obok mieści się iście wakacyjny bar i stanowisko do przygotowywania shishy.
Jeżeli pogoda nie dopisuje, goście zapraszani są na piętro. Tu również możecie skorzystać z dwóch stref. Bardziej restauracyjnej, urządzonej w sali bankietowej (przy okazji – dobre miejsce na dużą imprezę) lub bardziej klubowej z wygodnymi kolorowymi kanapami. Jest klimatyczne i stylowo, z nienachlanymi, a jednak widocznymi nawiązaniami do Kuby. A najlepiej jeśli nad stolikami unoszą się jeszcze owocowe aromaty shishy.
W środy, czwartki i niedziele Old Havana jest przede wszystkim restauracją, w piątki i soboty scenę przejmuje DJ (często towarzyszy mu saksofonista), dzięki któremu robi się znacznie bardziej klubowo (w te dni lokal jest czynny do 3 w nocy). W barze, nie mogłoby być inaczej, króluje rum Havana. Mojito, Cuba Libre, Daiquiri Hemingway, Fidel Castro z ginem i likierem brzoskwiniowym czy Hakuna Matata z likierem bananowym i sokiem ananasowym. Oczywiście koktajli jest znacznie więcej, głównie klasyka, ale pogadajcie z chłopakami w barze – na pewno zrobią coś specjalnie na wasze zamówienie spoza podstawowej karty.
Za barem Andrzej, a teraz czas na Dimę – najlepszego speca od shishy. Aby wynieść ją na wyższy poziom potrzebna jest fajka dobrej jakości, odpowiednie tytonie i umiejętności. W Old Havana macie do wyboru trzy moce, różne smaki, a do tego możecie swoją shishę podkręcić owocowym czy roślinnym cybuchem. Najbardziej delikatny będzie grejpfrut, ananas zapewni świeżość, zaś kaktus nada delikatnie ogórkowego aromatu. Tutejsza shisha pali się nawet godzinę, wyposażona jest w jeden wąż, a dzięki odpowiedniej konstrukcji i filtracji eliminuje substancje toksyczne.
Było o muzyce, shishy i koktajlach, czas na najbardziej nasz temat – jedzenie. Old Havana jest w tym roku drugim miejscem, którego nie kojarzyłam z kuchnią, a które zaskakuje naprawdę dobrymi smakami. Spróbowałam krewetek i mango, wrapa i polędwicy z dorsza. Krewetki z mango, chilli i kolendra – tego połączenia chyba nikomu nie trzeba reklamować, broni się, jeśli składniki są dobrej jakości, odpowiednio zbalansowane, a krewetki chrupiące i soczyste. Właśnie tak było w Old Havana.
Mięso burgerowe w tortilli? Czemu nie! Dzięki temu dłużej utrzymuje temperaturę. Wrap jest wygodniejszy do zjedzenia rękami, ale przede wszystkim był bardzo smaczny (kotlet nieco bardziej zbity, niż w burgerze, strukturą przywiódł mi nieco w pamięci bałkańską pljeskavicę), ryba soczysta i zrobiona w punkt. Poza tym w Old Havanie zjecie też nadziane frytki z batatów (ludzie mówią, że sztos), tatar, fajitas, quesadillę czy makarony, a na deser czekoladowy fondant z płynącą czekoladą. A to wszystko w wakacyjnym klimacie!