Parowóz – chińskie pierogi przy Nawrot 15
Macie ochotę na dim sum? Od piątku działa w Łodzi pierwszy lokal dedykowany orientalnym przysmakom.
Jeszcze niedawno niewielki lokal przy Nawrot cieszył się złą sławą za sprawą sprzedawanych tam dopalaczy. Wszystkich łodzian cieszy zmiana lokatora, a nas najbardziej – chętnie wpadniemy na pierogi, a i nikt nie będzie musiał zastawać wejścia robotami drogowymi.
Dwa słowa o historii Parowozu. Jak czujni mogą się domyślać, nazwa wywodzi się od food trucka. Po mobilnej gastronomii przyszedł czas na bary w Warszawie, a teraz Łódź. Właściciel łódzkiego lokalu również jest warszawiakiem i prowadzi własnego food trucka, do nas trafił dzięki rodzinie. – w Łodzi nie było żadnego lokalu z chińskimi pierogami, cieszę się, że będę pierwszy – wyjaśnia swoją decyzję Maciek Rogala. Śmieje się, że o historii miejsca dowiedział się już po otwarciu, nie ma jednak tego złego – większość bez problemu kojarzy położenie słynnego sklepu.
Niewielki bar nastawiony jest głównie na wynosy. Na razie trzeba pierogi odbierać osobiście, ale lada moment zostanie zatrudniony dostawca. Choć miejsca jest niewiele, jest tu miło i estetycznie. Za ladą widoczne są termosy z zupami i piec parowy – to na nim, w bambusowych koszykach, przygotowywane są pierogi. Bazą wszystkich jest parzone ciasto przygotowywane z mieszanki trzech rodzajów mąki. Pierogi różnią się kolorami, kształtami i oczywiście nadzieniem. Wśród nich między innymi kurczak z kolendrą, wieprzowina z krewetką, jagnięcina z jagodami goi czy kaczka z marchewką (ceny od 14 do 17 zł za 10 sztuk). Są też opcje wegetariańskie i wegańskie, a nawet pierogi na słodko z czekoladowym ciastem i masą orzechową. Można zamówić je jako danie, a także pół porcji jako deser.
Jeśli o wegańskich opcjach mowa, poza pierogami roślinne mogą być też zupy. Do wyboru tajska z mlekiem kokosowym, miso i kim chi. Podstawowa wersja kosztuje 6-8 zł, oddzielnie dopłaca się za dodatki (kurczaka, krewetki czy tofu). W krótkim menu znalazło się też miejsce dla sałatek (wakame, z pikantnego ogórka, alg morskich i kim chi). Choć karta na pewno pozostanie krótka, w najbliższych planach są także lunche, desery, zielone herbaty i kawa po wietnamsku. Niestety byłam dziś w lokalu za wcześnie, by spróbować pierogów, ale opinie znajomych naprawdę dobre. Nie mogę się doczekać.