Pierwszy dzień Festiwalu za nami
Wystartowali. Od czwartku zaczęło się wielkie festiwalowe szaleństwo. Grupy znajomych na Piotrkowskiej z przewodnikiem w ręku prowadziły zażarte dyskusje, który lokal najbardziej zachęca do wizyty. W centrum wydarzeń nie mogło zabraknąć Jemy w Łodzi – oto nasza krótka fotorelacja z dnia wczorajszego.
Pierwsi goście dopominali się potraw Festiwalu Dobrego Smaku już od rana, ale restauracje były nieugięte. Punktualnie o 14.00 stanęło przede mną pierwsze danie – kurczak ze śliwkami w Big Betty.
Ciąg dalszy przygód na Piotrkowskiej. Kill Bill Roll w Ato Sushi wygląda bardzo kusząco, nic dziwnego, że kolejka chętnych zachłannie wypatrywała, który stolik pierwszy się zwolni. Na szczęście jedzenie łagodzi obyczaje – do rękoczynów nie doszło.
Zajrzałam też do ubiegłorocznych zwycięzców publiczności. House of Sushi znów postawiło na rybę, tym razem okonia nilowego z egzotyczną sałatką. Tu również trzeba było uzbroić się w cierpliwość, aby zdobyć upragnione miejsce przy stole.
O dziwo nie wszyscy w Piotrkowska Klub Zieliński i Syn zajadali się festiwalowym daniem. Z uwagi na wielkość lokalu można tu było bez trudu znaleźć miejsce i cieszyć się smakiem ratatouille z plackiem ziemniaczanym i kurczakiem.
To nie Berlin, to OFF Piotrkowska. Gorąca atmosfera i aż trzy festiwalowe lokale: Tari Bari Bistro, Mebloteka YELLOW i Drukarnia Skład Chleba i Wina. Pogoda, choć nie upalna, sprzyjała Festiwalowi, więc na świeżym powietrzu można było skosztować przysmaków, napić się kawy u Pana Rowerskiego i pogadać ze znajomymi.
Zwieńczeniem wieczoru był deser w Meblotece YELLOW. W jabłku krył się orzeźwiający sorbet, do którego serwowano mleczną kawę z grenadiną.
Czekamy na wasze wrażenia i szykujemy się na dalsze doznania smakowe.