Polędwica z sarny i letni bar z widokiem na Łódź
Dzisiejszy artykuł dedykujemy tym, którzy kochają dobre jedzenie, oryginalny design lub też chcieliby komuś sprawić niezwykłą niespodziankę.
Tę relację zacznę od amuse bouche – to rakowe mięso z lodami pietruszkowymi i białymi szparagami podane w butelce i obiecuję, że dalej będzie jeszcze lepiej. To preludium do nowej, wiosennej karty restauracji delight w hotelu andel’s. Zanim jednak przejdę do menu, dwa słowa o samym miejscu. Jeśli regularnie czytacie Jemy w Łodzi, wiecie, że obydwie jesteśmy fankami andel’sa. Pierwsze punkty na niesamowite wnętrze, drugie za atmosferę, trzecie za jedzenie i dodatkowe za nieustanne zaskakiwanie pomysłami, które nijak nie kojarzą się elegancką powściągliwością czterogwiazdkowego hotelu. Były tu już urodziny w rockowym stylu, drewniane palety czy kontrowersyjne wystawy sztuki nowoczesnej. W części restauracyjnej mamy sałatkę podaną w emaliowanej misce, kwiaty w puszkach po pomidorach, a na stołach proste, lniane bieżniki – wszystko to ze sobą współgra i wpisuje się w panujący klimat.
Mogę się długo rozwodzić nad oryginalnymi naczyniami, ale przecież ważniejsze to, co jest na nich podane. Na początek kamienie wulkaniczne, które na dobre przyjęły się w delight. Frajda polega na tym, że samodzielnie smażysz jedzenie, a jeszcze większa, że tym jedzeniem są jakościowe, delikatnie zamarynowane w chilli przegrzebki (mogłabym je jeść na okrągło). Wysoko zawieszona poprzeczka, więc wszyscy czekają, co będzie dalej. Jak napiszę, że sałatka z tofu to mi nie uwierzycie, ale jak dodam, że tofu jest zamarynowane w kiszonym ogórku, a główną rolę w daniu gra prosty, a zarazem obłędny palony kalafior, przyznacie, że zabrzmi dużo lepiej. Tak też smakuje.
Jeśli ogórek to ogórkowa – tak też jest w andel’sie, z tą różnicą, że zupa jest przygotowana nie z kiszonych, a z małosolnych warzyw. Efekt zaskakuje świeżą nutą zielonego ogórka, do tego pieczone ziemniaki i przepiórcze jajko. Danie główne – hit wieczoru! Niezwykle delikatna, różowa w środku polędwica z sarny z aromatem palonego siana. Czy pisałam, że chciałabym jeść na okrągło przegrzebki? Odwołuję, chcę jeść sarnę (tak, wiem jak pretensjonalnie to brzmi)! Do mięsa podawany jest tatar z kiszonego ogórka (idealnie zbalansowany, ponieważ ma charakter, a równocześnie nie dominuje nad delikatnym mięsem) i konfitowane ziemniaki.
Na koniec słodka niespodzianka od szefa kuchni Mirosława Jabłońskiego. Niespodzianka podwójna, ponieważ na desery wjeżdżamy przeszkloną windą na ostatnie piętro hotelu. Oto on – nowy bar z tarasem, z którego rozciąga się niesamowity widok na ulicę Ogrodową, Manufakturę i dalszą część Łodzi. Oficjalne otwarcie w czerwcu – będziemy przypominać, bo to miejsce trzeba zobaczyć! Jeśli będziecie chcieli oderwać się od codziennych spraw, zrobić komuś niezwykłą niespodziankę lub mini wakacje w Łodzi, pamiętajcie ten adres. Część wewnętrzną dzielą od tarasu przeszklone witryny, które można otworzyć łącząc bar w całość. Idealne na imprezę!