Pycha Micha

Nie, to nie obiady domowe, choć w menu królują zupy i pierogi. Sami zobaczcie jakie!

Rzadko mamy teraz okazję pisać o nowych otwarciach, z tym większą radością wybrałam się na Piotrkowską 198. To tu, zaledwie kilka dni temu otworzyła się Pycha Micha. Kilka dni i już dorobiła się gości, którzy wracają po zupy każdego dnia! Sama byłam świadkiem i wcale się nie dziwię – spróbowałam prawie 10 pozycji i już czekam na kolejną wizytę.

Kojarzycie nowy budynek, który wyrósł na rogu Piotrkowskiej i Wigury? Tam mieści się właśnie Pycha Micha. Teoretycznie to bar, ale nie tylko od typowego baru wygląda lepiej, to przede wszystkim proponuje dania, których smak zaskakuje oryginalnymi połączeniami. Nazwę lokalu wymyślił dwunastoletni syn założycieli. Niewielkie wnętrze jest ładne i przytulne za sprawą miłego połączenia grafitu i pomarańczy, apetycznych i kolorowych zdjęć, a przede wszystkim sporej ilości świeżych roślin i kwiatów. Kuchnia to zaś królestwo Michała Pietrzyka i polecam wam do niego czym prędzej zajrzeć.

Michał między innymi przez trzy lata był szefem zmiany z restauracji Spółdzielnia, gdzie brał udział w przygotowywaniu menu czy dań festiwalowych. Bardzo dobrze czuje się w polskiej kuchni, którą lubi podkręcić w nowoczesny sposób, ale ma również słabość do kuchni azjatyckiej. Wyraz jego upodobań odnajdziemy w menu baru Pycha Micha. Wystarczy spojrzeć na  te talerze – nie tylko świetnie się prezentują, równie dobrze smakują!

Pycha Micha

Każdego dnia w menu czeka na was 8 zup (w tym 3 wegetariańskie i jedna wegańska). Codziennie zjecie tajską, pomidorową (w formie zupy lub kremu) oraz naszą łódzką zalewajkę (tak, oczywiście Pycha Micha dołączyła do Łódzkiego Szlaku Zalewajki). Ja dodatkowo trafiłam na chilli con carne, krem z czarnej fasoli, hiszpańska z chorizo i ciecierzycą. Każda inna, każda wyrazista, z charakterem, fajnymi kompozycjami, po prostu pyszne. Wszystkie też obfite, gęste (to bardziej dania w stylu eintopf, czyli jednogarnkowe), a dodatku w bardzo dobrej cenie. Porcja 350 ml kosztuje 10 zł, 500 ml – 12 zł.

Po prawej stronie tablica z zupami, a po lewej z pierogami, które z powodzeniem dorównują smakiem tym pierwszym. Za farsze odpowiedzialny jest Michał, ale ciasto i klejenie to domena pani Gabrysi, jego mamy (a wiadomo, że nikt nie robi pierogów lepiej niż mama). W środku klasyka (kapusta i grzyby, mięso czy ser), ale są też bardzo ciekawe, autorskie połączenia, jak chociażby soczewica z daktylami i suszonymi pomidorami czy szarpana kaczka z żurawiną podawane z salsą z renety. Nadzienia są bardzo dobre, ale całość nie byłaby taka świetna, gdyby nie ciasto: jędrne, a jednocześnie wyjątkowo cienkie. Żaden z pierogów nich nie jest mrożony, a nawet ugotowany – świeżo sklejony trafia do wody dopiero po zamówieniu. Porcja 5 sztuk kosztuje 14 zł, za 8 sztuk zapłacimy 19 zł.

Pierogi

Zalewajka

Już teraz wiadomo, że zupy i pierogi to nie ostatnie słowo ekipy baru Pycha Micha. – Lada moment pojawią się też bowle. Będą to świeże połączenia smaków, wszelkiego rodzaju pasty z pieczonych warzyw, humusów smakowych, strączków, kasz czy serów. Od Azji, po Bliski Wschód aż po Amerykę Południową – mówi Michał Pietrzyk.  Na pewno na nie wrócę.

Na koniec jak zwykle garść przydatnych informacji. Pycha Micha pracuje od poniedziałku do piątku w godzinach 10.00-18.00, w soboty do 16.00. Już teraz można zamawiać z dostawą do domu i pracy (mniejsze zamówienia na razie realizowane są tylko w Śródmieściu), ale lada moment lokal rozpocznie współpracę z Glovo i UberEats.

Podobne posty

Już 18 maja 2012 roku o godzinie 20.20 w strefie Off Piotrkowska (ul. Piotrkowska 138/140) ...
23 maja House of Sushi (ul. Piotrkowska 89) zaprasza na warsztaty kaligrafii. To trochę alternatywny ...
W dniach 1-2 czerwca odbędzie się w Łodzi Festiwal Viva I'Italia. Warsztaty i sesje kulinarne, ...