Rodzinne kawiarnie i bawialnie
Tubajka, Różowe Okulary, Baby Club Cafe, a także SmyKawka i Eko-Miś – to miejsca, w których nikogo nie denerwuje płacz dziecka ani nie dziwi widok mamy karmiącej piersią.
Pamiętam, gdy pierwszy raz wybraliśmy się z naszym małym synkiem do restauracji. Zaczął marudzić jeszcze zanim dostaliśmy przystawki. Uznałam, że dziecko się nudzi, więc wzięłam go na ręce i oprowadziłam po lokalu. Oczywiście z zainteresowaniem oglądał wszystkie zakamarki i przyglądał się gościom. Jednak nie na długo udało mi się go zająć. Wiercił się, jęczał i płakał. W końcu w desperacji poprosiłam barmana o pomoc w znalezieniu miejsca, gdzie mogę nakarmić dziecko – zaprosił mnie…do siebie, za bar. Sam dyskretnie się ulotnił. Mały w spokoju zjadł podwieczorek, a mnie pozwolił skonsumować lekko już przestudzoną zupę. Ale po chwili znów miał muchy w nosie… Mój mąż wycedził wtedy przez zęby: „Nie będziemy z nim wychodzić. Jeszcze rok temu hejtowałem ludzi, których dzieci robiły takie zamieszanie. Ci wszyscy klienci koło nas mają prawo zjeść w spokoju”. I wtedy właśnie zaczęłam odwiedzać miejsca, gdzie dzieciaki są najważniejsze.
To moje absolutnie ulubione miejsce. Ma fantastyczną lokalizację – w sercu przepięknego parku Źródliska stoi domek ogrodnika, a w nim ulokowało się takie (tu)bajkowe miejsce. Wszystko jest tu przemyślane: jest winda dla wózków (hurra!), jest bawialnia, są wygodne fotele i kanapy, jest przewijak, awaryjne pieluchy, krzesełka do jedzenia, a nawet sklep z zabawkami i dodatkowa sala, w której np. regularnie spotykają się mamy noszące dzieci w chustach.
Ja szczególnie zadowolona jestem z oferty tubajkowych słodkości. Oprócz dekadenckich bez, tart z bitą śmietaną i innych wypieków „na bogato” zawsze znajdzie się coś bezglutenowego i wegańskiego. To ważne, zwłaszcza, że sporo dzieci cierpi teraz na przeróżne nietolerancje i taki wybór ciast świadczy o tym, że właścicielka naprawdę prowadzi to miejsce nie tylko z głową, ale i z sercem. Wiosną i latem można wygrzewać się na wystawianych na zewnątrz leżakach, podziwiać zieleń, a w niedzielę – słuchać koncertów w altanie. Krótko mówiąc – sielanka!
Różowe Okulary, ul. Retkińska 104a
To chyba najstarsza kawiarnia dla rodziców z dziećmi. Wcześniej mieściła się w dość ponurym lokalu przy ul. Zachodniej. Podoba mi się wystrój, który jest przyjazny dzieciom, ale nie jest przesłodzony i dorośli czują się tu dobrze.
W Różowych byłam dość dawno, jeszcze zanim zostałam mamą i zaskoczyło mnie dość skromne menu – były ciastka z m&m’sami i jakaś smętna szarlotka… Obsługa również przyczyniła się do tego, że nie miałam ochoty tam wracać. Ale na pewno to się niebawem zmieni, bo Różowe zmieniły właściciela i od kilku dni lokalem zarządzają dwie siostry, które sprawiają wrażenie niezwykle energetycznych kobitek! A właśnie energii, entuzjazmu i takiej dziecięcej radości w tym lokalu brakowało. Tak, tam – paradoksalnie i wbrew nazwie – było smutno! Nowym właścicielkom dam chwilę na rozgrzewkę i odwiedzę Różowe. Tym razem z małym, acz bardzo surowym jurorem.
Baby Club Cafe, ul. Tansmana 5/02
Przyznam, że choć to miejsce działa już całkiem długo, to jeszcze tam nie dotarłam. Wizyta na Widzewie to dla nas prawdziwa wyprawa! Wiosną Baby Club Cafe będzie obchodzić trzecie urodziny, co świadczy o tym, że takie miejsce na osiedlu było potrzebne. Rodzice chwalą przede wszystkim ofertę zajęciowo-warsztatową dla maluchów. Na pierwsze zajęcia można przyjść już z sześciomiesięcznym niemowlakiem. Dla starszaków przewidziano np. warsztaty teatralne czy ciekawy cykl „Bezpieczny kontakt z psem”.
W BCC jest też specjalne menu, zarówno dla maluchów, jak i starszych dzieci.
To z kolei jedno z najmłodszych miejsc dla rodziców z dziećmi. Eko-Miś jest bardziej bawialnią niż kawiarnią. I jak sama nazwa wskazuje – miejscem, gdzie idee ekologicznego trybu życia są bliskie właścicielce i jej gościom. Organizuje ciekawe warsztaty, np. jogę śmiechu czy ZamoTaniec – zajęcia dla kobiet w ciąży i mam noszących dzieci w chustach.
Można tu napić się kawy lub herbaty, zjeść wegańskie ciastko, a także przejrzeć ofertę komisu i sklepu z ubrankami dla dzieci. W Eko-Misiu można zostawić dziecko na godzinę, dwie lub trzy pod opieką wykwalifikowanej animatorki i iść np. na zakupy na Piotrkowską lub załatwić coś w urzędzie. To miejsce jest zdecydowanie najmniej doinwestowane, ale szczerość przekonań i konsekwencja działania właścicielki są godne podziwu.
Kolejne miejsce na liście „do odwiedzenia”. Tym razem na Radogoszczu Zachodzie. Również ma w ofercie ciekawe warsztaty, np. logopedyczne, ale i bardziej rozrywkowe: taneczne, artystyczne, plastyczne. Można tu także zorganizować rodzinne przyjęcie i mieć pewność, że dzieci nie będą się nudzić, bo sala jest kolorowa i pełno w niej zabawek. W menu również są dania dla dzieci nietolerujących laktozy lub glutenu. Przetestuję!
A może Wy znacie jeszcze inne miejsca dla rodzin z dziećmi?