Sixtynine – nazwa i adres w jednym
Piotrkowska 69, a tam od soboty nowy lokal, czyli Sixtynine bar&restaurant. Kilka słów o pomyśle na lokal, jego wystroju i karcie.
Jeśli nie jesteście biegli w numeracji ulicy Piotrkowskiej, podpowiemy, że w tym samym miejscu jeszcze niedawno funkcjonowała Antica Roma. Obecny wystrój daleki jest od gipsowych kolumn i marmurów – na pierwszy rzut oka bardziej niż restaurację przypomina kawiarnię lub klub. Dominuje ciepła szarość ciekawie zestawiona z musztardowymi ścianami i sufitem ecru (jeśli nie widzicie tego na zdjęciach naszego autorstwa, uwierzcie nam na słowo). Do tego utrzymane w kolorystyce designerskie meble, gdzieniegdzie nawiązująca do nazwy lokalu tapeta, grafiki i obrazy – dobre miejsce na kameralne spotkanie, drinka z koleżanką, ciekawe czy również na obiad?
Aby się przekonać zaglądamy do tutejszego menu. Na razie ma być wszystkiego po trochu, by wraz z gośćmi określić przyszły kierunek restauracji. Faktycznie tak jest. Jest więc przystawkowa klasyka (carpaccio, tatar, śledź i oscypek z żurawinową galaretką), trochę po włosku (makarony, pizza), ale też po polsku – flaki, pasztet z wątróbki czy polska jagnięcina podana z śliwkowymi knedlami i brukselką. Do tego menu śniadaniowe (jajka, jajecznica, pancakes), a również BLT, czyli kanapki których nazwa pochodzi od pierwszych liter głównych składników: bekonu, sałaty i pomidorów (bacon, lettuce, tomato).
Cenowo nie kojarzcie lokalu z poprzedniczką – te są całkiem przyzwoite. Zupy kosztują 9-12 zł, najtańszą pozycją z dań głównych jest „golonka” z kurczaka z domowymi frytkami i mizerią za 24 zł, najdroższą stek z polędwicy wołowej z domowymi frytkami i mixem sałat za 52 zł. Za pasty zapłacimy od 19 do 26 zł, zaś za margaritę 12,50 (małą) lub 15,50 (dużą – 32 cm). Nas zaintrygowało danie z rekina (28 zł), gorące lody (14 zł), na pewno wpadniemy też na modne ostatnio poliki wołowe (te, jak i wszystkie inne mięsa, przygotowywane są metodą sous-vide).
Oczywiście czytać menu to jedno, a próbować to drugie. Na pewno lada moment wrócimy do Sixtynine – recenzja już wkrótce.