Sushi Kushi - relacja z imprezy urodzinowej
Pierwsze urodziny, otwarcie nowych punktów, wystawa fotografii inspirowanych sushi – sporo było okazji do świętowania na imprezie zorganizowanej przez Sushi Kushi, na której miałyśmy przyjemność bawić w miniony czwartek.
Sushi Kushi to sieć lokali oferujących sushi jedynie w dostawie (zamówienia składa się przez telefon lub internet), tym bardziej uczestnicy byli ciekawi, kto stoi za konceptem, którego nie można osobiście odwiedzić. Głównym pretekstem do spotkania były pierwsze urodziny Sushi Kushi. Impreza odbyła się w Poleskim Ośrodku Sztuki, a poza degustacją pozycji z nowego menu uatrakcyjniły je również warsztaty sushi i wystawa prac łódzkich fotografek.
Na początek relacja kulinarna. Jedną z ciekawszych pozycji nowego menu są rolki California Roll, czyli kompozycja tuńczyka, serka Philadelphia, awokado, kampyo i tobiko. Tak wiem, że według Japończyków ten serek jest niezrozumiałą profanacją rozpropagowaną przez amerykańskich barbarzyńców, ale co zrobić, kiedy ja te maki z Philadelphią tak bardzo lubię. Dlatego też wśród mocnych pozycji z serkiem wymienię również łososia grillowanego w sosie teriyaki czy wegetariańską rolkę z grzybami shiitake.
Możliwe, że jeszcze większą profanacją od serka jest wsadzenie do rolki grillowanego kurczaka, ale to nie tylko ciekawa fantazja na temat sushi, ale również ukłon w kierunku osób, które od zajadania się sushi odstręcza właśnie surowa ryba. Ci, którzy lubią eksperymenty mogą sięgnąć również po futomaki z krewetką i pomarańczą lub słodką rolkę z wiśnią i Nutellą.
Na spotkaniu można było poprzestać na konsumpcji lub spróbować swych sił w samodzielnym skręcaniu rolek. Okazuje się, że pod okiem doświadczonego sushimastera sprawa wygląda znacznie łatwiej niż nieudolne próby w domu. Też podjęłam wyzwanie, skręciłam klasykę z łososiem, serkiem i kampyo. Niestety moja rolka zaginęła w tajemniczych okolicznościach. Z jednej strony było mi przykro, że nie pochwalę się w domu swoimi dokonaniami, z drugiej strony byłam jednak bardzo dumna – to znaczy, że ktoś pomylił moje sushi z produkcją fachowca!
Na tym nie koniec atrakcji. Była również wystawa zdjęć inspirowanych sushi i mini warsztaty fotograficzne. Jak widać po zdjęciach, z tych ostatnich najmniej skorzystałam (co więcej, jestem chyba jedyną uczestniczką, której udało się zrobić kiepskie zdjęcie z cieniami w bezcieniowym namiocie!), ale za to zobaczyłam, jak to robią lepsi. Jedna z artystek, Justyna Ejsmont, postawiła na dyskretne portrety modelek, których twarze ozdobione były nasypywanymi, brokatowymi wzorami w kształcie sushi, Dominika Tępińska uwieczniła zaś stylizacje z wykorzystaniem składników sushi: nori, tobiko, sezamu a nawet ryb. W obydwu cyklach niezwykłe makijaże i stylizacje przygotowała wizażystka Małgorzata Jakubowska.