Świetny debiut Fatamorgany na Restaurant Week

Festiwal Restaurant Week kolejny raz stał się dla nas okazją do odwiedzenia restauracji, w której jeszcze nie miałyśmy przyjemności jeść. W ramach wizyty ambasadorskiej wybrałyśmy się do Fatamorgany i jesteśmy zachwycone.

Znacie to uczucie, kiedy wychodzicie z restauracji z szerokim uśmiechem na twarzy, jesteście najedzeni cudownym jedzeniem, macie poczucie świetnie spędzonego czasu, a świat generalnie wydaje się wtedy lepszym miejscem? My znamy. Nie zdarza się ono często, ale doświadczyłyśmy go w miniony piątek, kiedy jako ambasadorki festiwalu Restaurant Week wybrałyśmy się do Fatamorgany – nowej restauracji działającej od niedawna na Księżym Młynie.

Świetny debiut Fatamorgany na Restaurant Week

Do tego lokalu wybierałyśmy się przepełnione nadzieją na pyszne jedzenie. Wszystko za sprawą jej współwłaściciela i szefa kuchni – Bartka Pagacza. Bartek gotował wcześniej w MITMI, ale my najlepiej znamy go z jego kulinarnych popisów w Klubie Wino. Kiedy zdecydował się otworzyć własny lokal, czekałyśmy z niecierpliwością zacierając ręce i ostrząc sztućce. Wykorzystałyśmy zatem pierwszą okazję do odwiedzenia Bartka w nowym miejscu – Fatamorgana szykuje się właśnie do debiutu na Restaurant Week.

Świetny debiut Fatamorgany na Restaurant Week

Zacznijmy może od tego, że ciężko nam wyobrazić sobie bardziej klimatyczne miejsce na restaurację. Lokal mieści się na Księżym Młynie pod numerem 16, w niewielkim budynku, który w czasach swojej pierwszej świetności pełnił funkcję konsumów, czyli zakładowych delikatesów w królestwie Scheiblera. Niewielkie, ale przestronne pomieszczenia zanurzone są w sercu tej historycznej, spowitej w zieleni części miasta, a panująca dookoła cisza i spokój sprawiają, że naprawdę można się tu zrelaksować.

Świetny debiut Fatamorgany na Restaurant Week

Samo wnętrze restauracji jest bardzo przytulne. Jest tu elegancko, ale niezobowiązująco. Na każdym kroku daje się odczuć zabytkowy, pofabryczny charakter pomieszczeń, ale nie ma tu chłodu i surowości typowych dla podobnych miejsc. Od wejścia uwagę zwraca oryginalny, drewniany sufit z belek oraz przepiękna, również oryginalna podłoga wyłożona mozaiką beżowo-bordowych płytek. Na ścianach zachowano gdzieniegdzie odsłoniętą cegłę, ale ocieplono ją dodatkami z drewna i tkanin. Na regałach stoją książki, kwiaty i kieliszki do wina, a stoły nakryte są białymi obrusami i zastawą. Zwróćcie na nią uwagę, bo jedzenie podaje się tu w naprawdę przepięknych naczyniach.

Reklama

Promuj swoją restaurację na Jemy w Łodzi

Świetną atmosferę tego miejsca tworzy nie tylko wystrój, ale przede wszystkim ludzie. Jeśli mieliście okazję poznać Bartka Pagacza, to wiecie na pewno, że ciężko rozmawiać z nim dłużej niż 5 minut i ani razu się nie zaśmiać – wesoły, skromny i utalentowany szef kuchni potrafi w ciekawy sposób mówić o jedzeniu i zabawiać rozmową. Nie inaczej jest z resztą zespołu. W Fatamorganie spotkacie jeszcze Grześka i Anię, którzy wspólnie z Bartkiem tworzą to miejsce. Pomaga im Kamil, który przy okazji pada tu nieustająco ofiarą żartów. Wszyscy razem sprawiają, że w Fatamorganie można się poczuć jak na domowej wizycie u zaprzyjaźnionych miłośników gotowania. I to naprawdę pysznego gotowania.

Z okazji Restaurant Week Bartek przygotował dwa menu, z których każde zdało festiwalowy egzamin celująco. To, co uderza od razu, to fakt, że obie propozycje są idealnym odzwierciedleniem tego, co znajdziecie w stałej karcie restauracji. Podobna kuchnia, podobny charakter dań, nieprzekombinowane propozycje, które naprawdę bez trudu trafią w bardzo różne gusta.

Świetny debiut Fatamorgany na Restaurant Week

Na przystawkę zjecie tu prażoki z wędzonym serem podane z pieczarką tourné, które my osobiście mogłybyśmy wyjadać łyżkami z wielkiej miski. Połączenie ziemniaków, mąki i wędzonego twarogu, usmażone w formie kotlecika smakuje po prostu cudownie. Nie inaczej jest z drugą przystawką – białym barszczem z jajkiem gotowanym w 63 stopniach, smażonym porem i białą kiełbasą. Obiecujemy wam, że ta klasyczna zupa zawstydzi wszystkie żurki, jakie jedliście przez ostatnie, świąteczne dni.

Świetny debiut Fatamorgany na Restaurant Week

Pora na danie główne. Do wyboru mamy pieczonego pstrąga ze smażoną dymką, komosą ryżową w stylu risotto z kiszonym czosnkiem i espumą koperkową oraz opiekaną golonkę wieprzową z kiszonym czosnkiem podaną z frytkami z marchewki i dressingiem z rzeżuchy. Naszym faworytem w tym zestawieniu była ryba, bo Bartek ma do ich przyrządzania rękę jak mało który szef kuchni w tym mieście. Wszystkie smaki w tym daniu są idealnie zbalansowane i całość jest zwyczajnie pyszna. Miłośnicy mięsa nie powinni jednak narzekać. Golonka podana jest w ciekawy sposób, bo na talerzu dostaniecie samo upieczone mięso – żadnych kości, tłustej skóry i innych żyłek, które potrafią zniechęcić do tej potrawy. Do tego rewelacyjne frytki z marchewki, które były idealnie chrupiące oraz ciekawy w smaku dressing z rzeżuchy.

Świetny debiut Fatamorgany na Restaurant Week

Na koniec deser. Mamy za sobą Święto Czekolady i prawdziwe tournee po czekoladowych deserach, więc owocowe propozycje Bartka były dla nas miłą odskocznią. Pierwszy deser to jabłko pieczone z whisky podane na kruchym ciastku aromatyzowanym limonką z serem twarogowym i włoską bezą. Pyszne, słodkie, kremowe cudeńko skradło podniebienie Izy. Mnie zdecydowanie bardziej oczarowała kiszona gruszka (której zapach do złudzenia przypomina zapach sera pleśniowego) podana z prażonymi orzechami włoskimi zatopionymi w słonym karmelu. Jak w przypadku wszystkich pozostałych dań, również desery były proste i pyszne.

Świetny debiut Fatamorgany na Restaurant Week

Utalentowani szefowie kuchni, którzy zaczynają pracować na własną rękę mają tendencję do przekombinowania. Na ich talerzach znajdziecie więcej egzotycznych składników niż w niejednej hurtowni gastronomicznej, a wszystkie przyrządzone są w formie pianek, pudrów i kawiorów. Szczęśliwie ta przypadłość nie dotknęła Bartka, który postawił w swojej restauracji na kuchnię autorską z silnymi polskimi i europejskimi wpływami. W niezbyt rozbudowanej karcie znajdziecie znajomo brzmiące dania urozmaicone ciekawymi dodatkami czy oryginalnym sposobem przyrządzania. Przede wszystkim jednak każde z nich to po prostu dobre jedzenie, którego smak sprawia, że do Fatamorgany można wybrać się zarówno na wykwintną kolację jak i niedzielny obiad z rodziną. Wszyscy na pewno będą zadowoleni. W podobnym kierunku poszli panowie z Czterech Ścian i mamy nadzieję, że Bartkowi ta strategia przyniesie podobny sukces.

Świetny debiut Fatamorgany na Restaurant Week

My w każdym razie trzymamy kciuki i zachęcamy was do odwiedzenia Fatamorgany w ramach ruszającego w piątek festiwalu Restaurant Week. Rezerwacje możecie robić już dziś na stronie: https://restaurantweek.pl/wyszukiwarka/lodz/

Podobne posty

Już 18 maja 2012 roku o godzinie 20.20 w strefie Off Piotrkowska (ul. Piotrkowska 138/140) ...
23 maja House of Sushi (ul. Piotrkowska 89) zaprasza na warsztaty kaligrafii. To trochę alternatywny ...
W dniach 1-2 czerwca odbędzie się w Łodzi Festiwal Viva I'Italia. Warsztaty i sesje kulinarne, ...