Święto czekolady – relacja z konkursowych lokali
My odwiedziłyśmy już wszystkich uczestników czekoladowego konkursu, wam zostały jeszcze trzy dni. To ostatni moment, by dobrze rozplanować czekoladowy weekend.
Od kilku dni czekoladowe desery rządzą na Jemy w Łodzi, ale gdyby przypadkiem, ktoś jeszcze nie słyszał o naszym konkursie, przypominamy, że do niedzieli włącznie możecie próbować słodkości przygotowanych przez 11 wyjątkowych miejsc. Dla was czekoladowa uczta, zaś dla zwycięskiego lokalu – zestaw upominków i szkolenie w Akademii Czekolady Callebaut.
My ruszyłyśmy w trasę już we wtorkowe południe. Pierwszy przystanek – Williamsburg i jego czekoladowy mus z chilli i pomarańczą. Niezobowiązujący i idealnie wpisujący się w kuchnię tego miejsca, a do tego zjedzony w kameralnym ogródku przy pięknej pogodzie. Tak, już możecie zazdrościć nam naszej ciężkiej pracy.
Z młodzieżowego bistro trafiłyśmy prosto do eleganckiej Quale. Tu również królował mus, ale w jakże odmiennej postaci. Każdy składnik na tym talerzu to oczywiście czekolada, ale każda zaprezentowana w zupełnie innej, orygialnej teksturze.
Już kilka minut później zamieniłyśmy wytworną zastawę na talerz z logo Społem. Pewnie już się domyślacie, że czekoladową tartę z malinami na spodzie Oreo zjadłyśmy w ogródku klubokawiarni Owoce i Warzywa. Czyż to nie najlepszy dowód, że czekolada wznosi się ponad podziałami?
Zastanawiacie się, czy zmieścimy kolejny deser? Oczywiście, tym bardziej, że ten był znacznie mniej słodki i … zdrowy. Tak, nie ma tu pomyłki – Porcja specjalizuje się w świadomym żywieniu, dlatego też ich wegańskie ciasto przygotowane było na bazie batatów, a w jego składzie można było znaleźć składniki, takie jak buraki, siemię lniane czy matcha.
Jesteśmy w połowie zaplanowanej na wtorek drogi. Oto Szyby Lustra. Co ciekawe, tu również postawiono na wegański deser (tym razem na bazie kaszy jaglanej), w którym czekoladowemu brownie towarzyszył sorbet z marakui i świeże owoce.
W pełnym słońcu maszerujemy na Piotrkowską 217. Najpierw ostre od chilli brownie w Szwalni Smaków, któremu towarzyszą własnej produkcji limonowe lody przełamujące słodycz ciasta, następnie otoczona plastrami kiwi półsfera wypełniona delikatnym musem i wykończona polewą z białej czekolady z Klubie Wino.
Dobre miejsce na koniec, by słodkość całego dnia zrównoważyć kieliszkiem zimnego prosecco (#naszapracabardzociezka).
Drugi dzień konkursu. Środa to bułka z masłem, na ten dzień zaplanowana jedynie wizyta w Ceskim Filmie, do którego dostajemy się na miejskim rowerze!. Ten lokal nietypowo postawił na naleśniki. Czekoladowe ciasto, delikatny krem, migdały i mus malinowy. Dobra propozycja na deser, ale też na słodkie śniadanie.
Dzień trzeci. Sport był wczoraj, więc do Dzikiej Kaczki jedziemy już samochodem. Otoczenie rodem z wakacji, zimna lemoniada lawendowa i fondant w roli głównej. Płynna czekolada w środku, a dla kontrastu kwaskowe lody i wiśniowa konfitura. Dookoła śpiewają ptaki, a my myślimy jak tu przedłużyć o tydzień nasz konkurs.
Wyprawę kończymy w Kolorach Wina. Delikatne ravioli wypełnione jest jogurtowym nadzieniem, w kremie z białej czekolady chrupią perełki lekko słonego karmelu, a to dopiero początek, bo całości dopełniają: brownie, różne konsystencji musy, czekoladowy pył i świeże owoce.
My już mamy swoich faworytów, ale ostateczny werdykt jury pod przewodnictwem doświadczonych technologów z Akademii Czekolady Callebaut poznacie w poniedziałek. Do tego czasu cieszcie się czekoladową ucztą i odwiedzajcie konkursowe lokale. Czekamy na wasze opinie.