Szymon Stach w restauracji Stary Rynek 2
Nowy szef kuchni oznacza rewolucję dla restauracji – tak też się stało w Starym Rynku 2. Szymon Stach dostał wyzwanie – zaprezentować międzywojenną kuchnią XX w nowej odsłonie. Ja już sprawdziłam, jak sobie poradził.
Lubię wpaść do Restauracji Stary Rynek 2 aby na chwilę zwolnić i odpocząć od codziennego pędu. W stylowych wnętrzach dwudziestolecia międzywojennego czas biegnie w innym tempie. Zapadam się w wyściełaną kanapę, piję fiołkową lemoniadę, a z głośników lecą szlagiery Fogga, Bodo czy Ordonówny. Dostaję też bardzo dobre jedzenie przygotowane przez nowego szefa kuchni.
Szymona Stacha zapewne nie trzeba wam przedstawiać. Nominowany do nagrody Gault e Millo kucharz jeszcze niedawno gotował w restauracji Quale. Specjalizuje się w fine diningu, teraz możecie spróbować jego dań w bardziej przystępnej wersji casual fine. Kuchnia Starego Rynku była od początku spójna z wystrojem. Tak też zostało, ale ideą szefa kuchni nie było odtwarzanie dań ze starych książek kucharskich, a zaprezentowanie ich w nowoczesnej, ciekawszej i autorskiej formie. Nie będzie to kuchnia łódzkich robotników, a raczej fabrykantów, którzy ściągali do Polski francuskich kucharzy i ekskluzywne produkty. Francuskie wpływy bliskie są gotowaniu Szymona, podobnie jak kuchnia polska. Nie zabraknie tu masła i śmietany, ale będzie też sporo własnej produkcji kiszonek i marynat oraz oczywiście sezonowych produktów.
Jeśli o nich mowa – od tygodnia w menu pojawiła się szparagowa wkładka od której zaczęliśmy ucztowanie. Oto przystawka: szparagi z jajeczną kruszonką. Proste i pyszne, warzywne dodatki zdobią danie, ale pozostają w tle głównych bohaterów, które podsmażone na maśle z z tartą bułką smakują bosko. W karcie znalazł się również krem z białych i zielonych szparagów z pulpetami z indyka i krokiet z dorsza z kaszą gryczaną i szparagową sałatką. Miałam ogromną ochotę na krem, ale gdy zupę wybiera siedmiolatek, prawie na pewno będzie to rosół. Nie protestowałam, bo sama uwielbiam rosół, pod warunkiem, że bulion jest esencjonalny i przywodzi na myśl smaki zapamiętane z domu. Szymon postawił na ciekawe dodatki (młodą kapustę i mięsne kołduny) nie eksperymentując z samym wywarem, w pełni satysfakcjonując fanów klasyki.
Rosół już znam, więc następnym razem na pewno zdecyduję się na kremową zupę z raków. Rakowe szyjki wykorzystano również w jednym z najpopularniejszych dań głównych, gdzie zestawiono je z polędwicą wieprzową. Do wyboru jest również sezonowany rostbef w sosie pieprzowym, duszony polik wieprzowy z pieczonym porem, konfitowane udko kaczki i jesiotr. Mięso ryby gotowane jest wcześniej w soku z kiszonej kapusty i podawane ze szczawiowym kremem i jajkiem poszetowym. Oczywiście nie mogło zabraknąć słodkiego deseru. Jest koktajl z tapioki z bitą śmietaną i rozmarynową konfiturą z wiśni (byłam zdziwiona tapioką, ale Szymon wyjaśnił, że to polski przepis, który pochodzi sprzed prawie stu lat), czekoladowy mus i mój wybór: zapiekany rabarbar z koglem moglem i rabarbarowym sorbetem. Jest podawany na ciepło, idealnie łączy kwaśno-słodkie smaki i pod żadnym pozorem nie powinniście go sobie odmawiać.
Co w planach? Szef kuchni ma głowę pełną pomysłów. Wraz z kolejnymi cieplejszymi miesiącami będzie modyfikował kartę, by wykorzystać dostępne sezonowe produkty, a niedługo w restauracji będzie też dostępne menu degustacyjne.