Dziś nie będzie pięknych zdjęć i opisów wyjątkowego wystroju czy robionej na zamówienie zastawy. Będzie tylko jedzenie. Takie, jakiego się nie zapomina.

Trattoria Italiana

Jestem w Monopolis, nareszcie dotarłam do Francesco Mameli, założyciela Trattorii Italiany. Tak, to ten Włoch, który miał restaurację na Żabieńcu. Tak, to ten Włoch, którego większość gości uwielbia, ale są tacy, którzy zarzekają się, że nigdy więcej nie przestąpią progu jego lokalu. Dlaczego? Bo w tej restauracji to rodzina Mameli ustala zasady i ich nieugięcie przestrzega. Czego nie wolno w Trattorii Italianie? – Nie wolno przychodzić najedzonym – śmieje się córka Francesco. Czego jeszcze nie wolno? Zamawiać cappuccino po obiedzie, ale o słynnej kawie z mlekiem słyszał już chyba każdy foodie w tym mieście. Odpuście sobie to cappuccino, ta kuchnia jest warta znacznie większych poświęceń!

Pappardelle z krewetkami

Ta wizyta jest zupełnie inna, niż większość. Ukradkiem robię kilka zdjęć wystroju, aby nie krępować gości, na których stoliku właśnie pojawiły się całe homary. Aranżacja przywodzi nadmorskie klimaty – dominuje biel i błękit, ozdobami są dzioby łódek, sale przedziela duże akwarium. Przyjrzyjcie się bliżej – to nie ozdoba, tu znajdują się ostrygi czy kraby, które lada moment wylądują na talerzach gości. Owoce morza i mięsa dominują w menu Trattorii, ale o tym za chwilę. Najpierw krótko o wspominanych zasadach, jakie obowiązują w lokalu.

Trattoria Italiana

W trakcie dnia jest szansa, że uda wam się zająć stolik bez rezerwacji, ale wieczorem nie ma mowy. Nieważne, kimś jesteście i na jakie znajomości będziecie się powoływać – w Trattorii podobne negocjacje mogą podziałać tylko w drugą stronę. Macie zarezerwowany stolik i nie przyjdziecie? Traficie na czarną listę (tak, ona naprawdę istnieje!) – nie dziwcie się, że przy kolejnej próbie odwiedzenia lokalu zabraknie dla was miejsca. To nie jest widzimisię Francesco, gdy znacie się trochę na gastronomii (lub chcecie zrozumieć jej specyfikę) oraz gdy posłuchacie jego argumentów, okaże się jasne, że chodzi tu o szacunek dla gości, a nie włoską arogancję.

Wina Trattorii Italiana

Trattoria Italiana jest autorską, rodzinną restauracją. Gdy właściciel jest równocześnie szefem kuchni i managerem, musi kiedyś odpoczywać, dlatego Trattoria nie pracuje w poniedziałki, wtorki i środy (co nie oznacza, że wszyscy mają w tym czasie wolne). Nie ma tu stałego menu, ba – tu w ogóle nie ma klasycznej karty, jakie spodziewają się goście. Specjalnością Francesco są owoce morza i mięsa. Dowiaduje się u dostawców, co obecnie mają w ofercie, wyszukuje perełek i od bieżącego zatowarowania zależy menu, które dostaniecie w wersji elektronicznej, na tablecie. Jak we włoskiej tradycji i światowej kuchni – najważniejszy jest produkt. A Francesco jest mistrzem jego wybierania i podawania w prostej, bezpretensjonalnej formie.

Tatar z tuńczyka

Są pozycje, które dostępne są prawie zawsze, właśnie ich spróbowałam: to tatar z tuńczyka i pappardelle z krewetkami. Normalnie najpierw pół godziny robiłabym zdjęcia w tysiącu ujęć,  skubnęłabym po trochu każdej porcji, a resztą podzieliłabym się z ekipą restauracji lub zabrała do domu. Tu wszystko było inaczej. Błyskawiczna fota i zjedzona cała porcja, a właściwie dwie!  Jadłam pod czujnym okiem Francesco, ale nie chodzi tu tylko o respekt przed szefem – to jedzenie było po prostu bajeczne (jeden minus – nie starczyło miejsca na tiramisu). To dania, których się nie zapomina, których smak na długo zostaje w ustach, o których opowiada się znajomym i które chce się jak najszybciej zjeść jeszcze raz.         

Akwarium w Trattorii Italiana

Tatar to świetnej jakości tuńczyk, niewielka ilość oliwy i kremu balsamicznego, szczypiorek oraz orzeszki piniowe na wierzchu (do tego własnego wypieku pieczywo). Koniec! Bez zbędnych dodatków – prostota i jakość! Makaron al dente z genialnymi krewetkami – tym, co go wyróżnia jest idealnie zbalansowana pomarańczowa nuta i podsmażona na dużej ilości masła, lekko chrupiąca posypka z panko. Zaryzykuję stwierdzeniem, że był to najlepszy makaron, jaki kiedykolwiek jadłam. Po tych daniach tylko rośnie apetyt na więcej i przestaję się dziwić, że ludzie przyjeżdżają tu z całej Polski.

Pappardelle z krewetkami

Znam właścicieli łódzkich eleganckich restauracji, którzy z zazdrością mówią, że mogą u siebie pomarzyć o produktach dostępnych w Trattorii. Ostrygi, homary, ośmiornice, raki, mieczniki, płaszczki, combry jagnięce, różnorodne steki. Rezerwując miejsce możecie zdecydować się na menu degustacyjne, ale przygotujcie się – ono również nie będzie do końca znane i uzależnione od produktów, które wybierze dla was Francesco. Nie byłoby oczywiście włoskiej uczty bez wina. Tu również możecie w ciemno zawierzyć szefowi kuchni, a win w Trattorii Italianie nie brakuje.

Francesco bywa bezkompromisowy, ponieważ chce, abyście dostali to, co najlepsze. Dajcie mu się poprowadzić, a przeżyjecie wspaniałą kulinarną przygodę i spotkanie z człowiekiem pełnym pasji, który robi, to co kocha. A cappuccino do owoców morza wypijecie sobie innym razem;)    

Podobne posty

Już 18 maja 2012 roku o godzinie 20.20 w strefie Off Piotrkowska (ul. Piotrkowska 138/140) ...
23 maja House of Sushi (ul. Piotrkowska 89) zaprasza na warsztaty kaligrafii. To trochę alternatywny ...
W dniach 1-2 czerwca odbędzie się w Łodzi Festiwal Viva I'Italia. Warsztaty i sesje kulinarne, ...