Wigilia z malowaniem bombek i sylwester w … lochu
Grudzień to gorący czas dla restauracji – firmy coraz częściej decydują się na organizację spotkań w lokalu. Króluje świąteczne jedzenie, ale coraz częściej imprezy uatrakcyjniane są również dodatkowymi wydarzeniami.
Chcielibyście jeszcze zorganizować wigilię w restauracji? Trzeba się pospieszyć – wolnych miejsc jak na lekarstwo. Jeżeli porównamy charakter podobnych przyjęć na przestrzeni kilku ostatnich lat, zobaczymy jak wiele się zmieniło. Po pierwsze dania – choć nie raz widziałam na firmowej wigilii schabowego i inne mięsne przysmaki, królowały tu dania tradycyjne. Dziś coraz częściej naszego poczciwego karpia zastępują ryby z importu, a jak ktoś chce bardzo zaskoczyć gości, to i impreza z sushi się znajdzie.
W Restauracji u Kretschmera sushi nie będzie, ale poza świąteczną ucztą, w hotelu mogą czekać na gości także inne atrakcje. W klimacie świątecznym jest to między innymi wspólne dekorowanie bombek i rozwiązywanie świątecznego quizu. Wiem, byłam, widziałam i polecam (nawet wzięłam udział w pracach ręcznych, choć na co dzień stronię od rękodzielnictwa, jak mogę). To nie pierwszy raz, kiedy Tobaco zaskakuje pozakulinarnymi niespodziankami. Nadal możecie się tu skusić na pokój zagadek czy grę zorganizowaną na terenie całego hotelu, ale bombki i quiz na pewno będą najbardziej pasowały do firmowej wigilii.
Ale święta to przede wszystkim jedzenie. W tym roku na firmowych imprezach będzie tu królował marynowany śledź, czyli popisowe danie szefa kuchni Macieja Kowalskiego (uwaga – tu mamy przepis), ale nie zabraknie też innych tradycyjnych dań przedstawionych w nowoczesnej odsłonie oraz łódzkich akcentów. Wśród nich między innymi esencjonalny bulion grzybowy podany z kluskami żelaznymi i kapusta na puree z grochu (to danie znalazło się również w naszej książce Łódzka Kuchnia Regionalna).
Święta świętami, ale hotel szykuje także wyjątkową zabawę sylwestrową. Znów będą zagadki, niespodzianki i interaktywny performance, a to wszystko w … lochu Kretschmera. A do tego czterodaniowa uczta przygotowana przez Macieja Kowalskiego i tajemnicze „magiczne eliksiry” (miejmy nadzieję, że z procentami, jak tutejszy bardzo dobry poncz serwowany na początku świątecznych kolacji).