Wigilie w Łódzkiem w czasach Reymonta
W województwie łódzkim kończy się Rok Władysława Reymonta, a zbliżające się święta są świetną okazją do tego, by przyjrzeć się regionalnym tradycjom wigilijnym sięgającym swoją historią czasów życia wielkiego pisarza. Zwłaszcza, że w swojej twórczości Reymont poświęcił im wiele miejsca.
Święta Bożego Narodzenia to wyjątkowy czas, w którym szczególnie bliska staje nam się tradycja. Lepimy pierogi według przepisu prababci, na choince zawsze znajdzie się miejsce na łańcuch z papieru zrobiony w dzieciństwie, a przy świątecznym stole wspominamy wigilie sprzed lat. Warto jednak pamiętać nie tylko o tradycjach rodzinnych, ale również lokalnych. Dlatego postanowiłyśmy przyjrzeć się temu, jak przed laty wyglądały święta w województwie łódzkim i odtworzyć kilka dań z tamtego okresu. Pretekstem stały się obchody Roku Władysława Reymonta – pisarza, którego życie i twórczość związane są z naszym regionem szczególnie mocno i który wiele z tych tradycji opisał na łamach swoich najważniejszych powieści.
Reymont urodził się we wsi Kobiele Wielkie położonej w okolicach Przedborza w 1867 roku. W dzieciństwie przeprowadzał się z rodzicami kilka razy pomiędzy różnymi wsiami regionu. I chociaż już w wieku kilkunastu lat wyjechał do Warszawy, a w dorosłym życiu dużo podróżował po kraju i Europie, to często i chętnie wracał w rodzinne, łódzkie strony, które dostarczyły mu również inspiracji do napisania najważniejszych dzieł w jego karierze – Ziemi Obiecanej i Chłopów. To właśnie za tę drugą książkę Reymont otrzymał literacką Nagrodę Nobla i to dzięki niej możemy się dziś dowiedzieć, jak na przełomie XIX i XX wieku wyglądały święta w domach i gospodarstwach miasteczek i wsi regionu łódzkiego.
Chłopi to napisana na początku ubiegłego wieku powieść ukazująca rok z życia wsi Lipce i jej mieszkańców. Wieś położona była na terenie dzisiejszego województwa łódzkiego, pisarz spędził w niej kilka lat pracując na kolei, a wy możecie znać ją współcześnie jako Lipce Reymontowskie. Wszystko to pozwala założyć, że opisy autora są wiernym odzwierciedleniem życia i codzienności tutejszych mieszkańców przed stu laty. A z powieści możemy dowiedzieć się wiele na temat lokalnych tradycji, w tym tych związanych z obchodami Bożego Narodzenia.
Opis Wigilii i wieczerzy wigilijnej w Chłopach jest jednym z najdokładniejszych i najpiękniejszych w literaturze polskiej. Reymont ukazał w nim pełen obraz gorączkowych przygotowań do świąt, nerwowego oczekiwania pierwszej gwiazdki i wreszcie samej uczty, do której zasiadali mieszkańcy wszystkich domów we wsi. W tamtych czasach wszystkie przygotowania do świąt kumulowały się w Wigilię, kiedy to od samego świtu wszyscy domownicy pochłonięci byli pracą. Domy i chałupy sprzątano i dekorowano ozdobami z kolorowego papieru, a gospodynie szykowały jedzenie na całe święta. Gotowanie, pieczenie i przyrządzanie potraw na trzy dni ucztowania zajmowało mnóstwo czasu. Domowej roboty było bowiem wszystko – od dań wigilijnych i bożonarodzeniowych, poprzez chleby, którymi je przegryzano, aż po opłatek.
Co zatem jadano w domach naszego regionu w okresie Bożego Narodzenia? Najważniejsza była wieczerza wigilijna, którą rozpoczynano dopiero po zabłyśnięciu na niebie pierwszej gwiazdki. Wtedy wszyscy domownicy zasiadali do stołu, a gospodarz odmawiał modlitwę i dzielił opłatek. Wcześniej obowiązywał ścisły post, ale nawet mimo tego źle widziane było łapczywe obżarstwo. Wszyscy jedli zatem spokojnie i w ciszy, jedynie kobiety krzątały się donosząc kolejne potrawy. Dawniej nie było ich dwanaście, tak jak dzisiaj – liczba wigilijnych dań była różna w zależności od stanu, pochodzenia i zamożności. I chociaż pochodzący od 12 Apostołów lub 12 miesięcy w roku zwyczaj podawania właśnie dwunastu potraw kształtował się w Polsce na przełomie XIX i XX wieku, to Reymont w swojej powieści wymienia ich zaledwie kilka i możliwe, że właśnie tyle jadano w chłopskich domach naszego regionu.
„Najpierw był buraczany kwas, gotowany na grzybach z ziemniakami całymi, a potem przyszły śledzie w mące obtaczane i smażone w oleju konopnym, później zaś pszenne kluski z makiem, a potem szła kapusta z grzybami, olejem również omaszczona, a na ostatek podała Jagusia przysmak prawdziwy, bo racuszki z gryczanej mąki z miodem zatarte i w makowym oleju uprużone, a przegryzali to wszystko prostym chlebem, bo placka ni strucli, że z mlekiem i masłem były, nie godziło się jeść dnia tego.” Ten opis wigilijnej wieczerzy z Chłopów różni się od tego, co znamy z dzisiejszych stołów, bo współczesne tradycje wigilijne ukształtowały się głównie w XX wieku. Zachowały się jednak pewne podobieństwa. Do dzisiaj na świątecznych stołach pojawia się czerwony barszcz na zakwasie, kapusta z grzybami (choć obecnie częściej jadamy ją z grochem i jako taka jest ona tradycyjną potrawą województwa łódzkiego) i śledzie.
Również opisane w Chłopach racuszki gryczane z miodem mają związek z regionalnymi tradycjami kulinarnymi. Mąka gryczana pojawiała się często w przyrządzanych lokalnie wypiekach – wykorzystywana jest także dzisiaj do przyrządzania radomszczańskiego tatarczucha i chlebków gryczanych, potraw wpisanych na listę produktów tradycyjnych województwa łódzkiego. Ale na postnych, wigilijnych potrawach nie kończy się świąteczne ucztowanie. W czasie Bożego Narodzenia jadano potrawy wyjątkowe i nawet w ubogich, wiejskich izbach naszego regionu zastawiano stoły prawdziwymi przysmakami. W Chłopach Jagna spędza wigilijny poranek wypiekając nie tylko chleby, ale również placki i strucle, które jadano dopiero w pierwszy i drugi dzień świąt. Strucle to słodkie ciasta drożdżowe nadziewane makiem lub powidłami, odpowiednik dzisiejszego makowca.
Przyglądając się liście produktów tradycyjnych możemy bez trudu odnaleźć więcej świątecznych potraw jadanych dawniej w naszym regionie. Jedną z najbardziej charakterystycznych jest piernik z marchwi. To ciasto przyrządzane w okresie Bożego Narodzenia w ubogich domach, w których brakowało miodu niezbędnego w tradycyjnym pierniku. Zaradne gospodynie zastępowały go równie słodką marchewką. Przedbórz, w okolicach którego urodził się Reymont słynie zaś z innej potrawy przyrządzanej dawniej w wiejskich domach w okresie świąt – kugla. To długo pieczona zapiekanka z ziemniaków i tłustego mięsa wieprzowego będąca doskonałym przykładem przenikania się kultur w naszym regionie. Wywodzi się z kuchni żydowskiej, ale w zmodyfikowanej wersji na stałe wpisało się w regionalne tradycje kulinarne.
Do Bożego Narodzenia zostało zaledwie kilka dni. Planując świąteczną ucztę warto pamiętać o lokalnych tradycjach kulinarnych i o tym, jaki wpływ mają na to, co jadamy dzisiaj. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o życiu mieszkańców naszego regionu przed stu laty, to dzieła Władysława Reymonta są lekturą obowiązkową.