Yoghurt Shop – food truck ze zdrowymi śniadaniami
Tym razem nie będzie burgerów czy kiełbasy. Będzie za to domowa granola, jogurt z owocami i milk shakes. Przyznacie, że takiego food trucka jeszcze w Łodzi nie było.
Poznajcie Monikę, jej dwudziestopięcioletniego Fiata Ducato o uroczym imieniu Kazik i zdrowe śniadania, jakie przygotowuje w jego wnętrzu. Główna bohaterka kochała gotować od dawna, ale na dobre przygotowania do własnego biznesu zaczęła rok temu. Inspiracją były „jogurtowe” sklepy ze Stanów i Danii, w ubiegłym roku zaczęła pracę nad własnymi recepturami dań, które trafiły do oferty food trucka. Choć Yoghurt Shop na kółkach ruszył dopiero w maju, już teraz wie, że nie żałuje decyzji o porzuceniu pracy w korpo.
Jak to bywa w food truckowych historiach, najpierw był pomysł, potem poszukiwanie samochodu, a potem karkołomny remont wozu. Gdy już dach przestał przeciekać, a prąd w końcu zaczął działać, przyszedł czas na ostateczną wersję menu. Królują w nim dania śniadaniowe, a co najważniejsze – przygotowywane ze sprawdzonych, jakościowych i najczęściej lokalnych produktów. – To między innymi własnej produkcji granola, miód od zaprzyjaźnionego pszczelarza czy wybrane mleko z wyższą zawartością tłuszczu – mówi Monika. Dba, aby jej produkty nie zawierały niepotrzebnej chemii i zbyt dużej ilości cukru.
Na co dzień Yoghurt Shop stacjonuje przy Piotrkowskiej 146 (przed Red Tower), jest czynny od 7.30 do 14.30. W weekendy i co drugi piątek Monika i Kazik odwiedzają inne łódzkie miejscówki (np. Before Food Market) lub wyjeżdżają w trasę. A co możecie kupić w mobilnym barze ze śniadaniami? Jogurty z muesli i sezonowymi owocami (porcja ok. 350 ml za 10 zł), milk shakes z różnymi dodatkami (8 zł), mrożoną kawę (10 zł) czy pudding chia, a w czasie upałów – orzeźwiające mrożone jogurty z owocami.
Poza standardowymi zestawami sami możecie skomponować własne propozycje. Do wyboru nie tylko różne owoce i dodatki (np. słony karmel), ale również możliwość zamiany mleka krowiego na roślinne. – Malinowy jogurt z marshmallow i bezą – to jedna z ulubionych pozycji mojej córki, śmieje się Monika. Przyznamy, że brzmi nieźle.