Z dzieckiem do restauracji – stwórzmy listę przyjaznych miejsc
Przewijak, miejsce do karmienia, fajne dziecięce menu. Czego najbardziej potrzebują młodzi rodzice i gdzie mogą to znaleźć? Czekamy na wasze opinie.
Od dłuższego czasu prosicie nas o listę miejsc przyjaznych dzieciom. Kilka razy przymierzałyśmy się do jej stworzenia, ale nie czujemy się kompetentne. Dlatego prosimy was o wpisywanie swoich typów (koniecznie z uzasadnieniem), a my obiecujemy stworzyć z waszych rekomendacji sensowne podsumowanie.
Dlaczego nie zrobimy tego same? Powód jest prosty. Na całe Jemy w Łodzi mamy tylko jedno dziecko – urodziło się dokładnie wtedy, kiedy zakładałyśmy portal, więc liczy sobie ponad 6 lat i od dawna nie potrzebuje przewijaka. Od pierwszych miesięcy chodzi z nami po restauracjach, ale lokale zawsze były wybierane z klucza fajnego jedzenia, a nie pod kątem udogodnień dla rodziców. Dziecko da się przewinąć w najbardziej ekstremalnych warunkach – nadal jednak dyskretnie i niezauważalnie dla innych gości. Drugi powód – w ciągu tych 6 lat bardzo dużo się zmieniło. Wówczas przewijaki można było policzyć na palcach jednej ręki, a w kącikach zabaw stała tablica i nieśmiertelna zabawka z przekładanymi klockami z Ikei (w końcu moje dziecko zażyczyło sobie takiej do domu). Trzeci powód – moje dziecko od zawsze było i jest oazą spokoju, więc nie muszę wstydzić się za niego w lokalach i wybierać z jego powodu specjalnych miejsc (o wpadających pod nogi kelnerek pociechach i mających to w poważaniu rodzicach będzie inny artykuł).
Przewijaki
Do rzeczy – w komentarzach wpisujcie łódzkie restauracje i kawiarnie, które są przyjazne dzieciom, a ja podpowiem, jakie informacje uważam za istotne (przy okazji – niech przeczytają restauratorzy, którzy chcą zaprosić do siebie młodych rodziców). Dla najmłodszych oczywiście przewijak. Ale … zanim oddacie go do użytku, sprawdźcie, czy da się na nim przewinąć dziecko. Czasami sprzęt jest upchnięty w tak małej łazience, że na matkę brakuje już miejsca (tak, na matkę, bo chyba nikt nie pomyślał, że drugi przewijak można zamontować w męskiej toalecie). Albo zawieszony jest za wysoko (wiem coś o tym, bo jestem mała), albo jest tak brudny, że nie za bardzo chcesz na nim położyć kilkumiesięcznego malucha (tolerancja zmienia się wraz z wiekiem dziecka i ilością potomstwa). Nie wiem, czy w Łodzi jest miejsce, które ma do dyspozycji mokre chusteczki i kilka zapasowych pieluch w różnych rozmiarach – za to kolejne punkty. Kojarzę takie rozwiązania z zagranicznych wakacji i parę razy uratowały mi tyłek.
Kącik dla dzieci
Tu też mam sporo własnych spostrzeżeń. Po pierwsze: czystość. Twoje dziecko raczkuje i wszystko bierze do buzi, a już z daleka widzi kolorowe miejsce i bardzo, bardzo chce się do niego dostać. Ty widzisz za to brudne zabawki, jeszcze brudniejszy dywanik, a do tego połamane kredki, które na pewno wsadzi sobie do oka, ucha i nosa. Tu nie będzie jednego złotego rozwiązania, ale jeśli restaurator szykuje kącik dla maluchów, to musi myśleć o ich bezpieczeństwie. Czasami lepiej po prostu tego nie robić i oddać kącik w posiadanie przedszkolakom, ale nawet im warto zatemperować kredki. O co do cholery chodzi z tymi kredkami? Temperówka zawsze gdzieś ginie, każda kredka z innej parafii, a większość i tak nie rysuje. Trudno też o czystą kartkę czy malowankę – dużo łatwiej o zaschnięte jedzenie.
Druga kwestia – umiejscowienie kącika dla dzieci. O, tam pod schodami przy toalecie nie postawi się już dodatkowego stolika, to zróbmy miejsce dla maluchów. No nie! Kącik najlepiej zorganizować na uboczu, aby nie przeszkadzał gościom i obsłudze, ale jednak w miejscu, w pobliżu którego mogą usiąść rodzice żeby mieć dzieci na widoku.
Trzecia sprawa – wyposażenie kącika. Fajnie, aby wyjść poza standard dwóch najtańszych zabawek Ikei, ale nie można też zrobić z kącika przechowalni zepsutych gadżetów, z których wyrosło już dziecko restauratora (żeby była jasność, jestem jak najbardziej za recyklingiem zabawek, ale muszą być w dobrym stanie). Dobrze pomyśleć o dzieciach w różnym wieku i ich bezpieczeństwie. Dorośli nie są w stanie przewidzieć wszystkich pomysłów, dlatego przed oddaniem do użytku warto „przetestować” kącik na dzieciakach w różnym wieku.
Menu dla dzieci
Menu dla dzieci, czyli nieśmiertelna pierś kurczaka, frytki i krem z pomidorów. Na tym koniec, bo przecież dzieci nic innego nie jedzą. Okazuje się, że niektóre jednak jedzą. Ja wiem, że rodzice czasami wolą dać frytki i mieć święty spokój, ale można się wysilić i przygotować też coś innego (na przykład w oparciu o standardowe dania z karty). Drugą kwestią są różnego rodzaju nietolerancje pokarmowe – dzieci z podobnymi dolegliwościami są nieomalże skazane na jedzenie w domu. Kuchnia jest nieprzygotowana, mało tego – czasami obsługa nie do końca wie, gdzie jest gluten, gdzie laktoza, a gdzie orzechy. Alergii będzie przybywało, więc się przygotujcie.
Na koniec udogodnienia w wersji de lux. Ostatnio w necie widziałam japoński „wieszak” na niemowlaka, który montuje się w toalecie, aby rodzic mógł się spokojnie załatwić – uważam, że to genialne! Niestety nie do dostania, ale w miejscach, które dedykowane są rodzicom z dziećmi można zainwestować w podgrzewacz do butelek, stworzyć miejsce do karmienia, pomyśleć o bezpieczeństwie w wersji zaawansowanej (ostre kanty stołów itp.), zagwarantować atrakcje dla każdej grupy wiekowej czy pomyśleć o miejscu na wózek. Pomysłów mam dużo, ale ten tekst zrobił się już niebezpiecznie długi.
Czekamy na wasze sugestie – opisujcie ulubione miejsca i napiszcie, dlaczego warto tam wpaść z dzieckiem. Do dzieła!