Zakład – nowe bistro na pierwszym odcinku Piotrkowskiej
Fajny wystrój i proste, niezobowiązujące menu – poznajcie nowy koncept stworzony przez duet architektki i szefa kuchni.
Agnieszka z zawodu jest architektką i graficzką, miłość do dobrego jedzenia wyniosła z nowego domu – jej mąż Mateusz jest szefem kuchni (oczywiście odpowiedzialnym za menu Zakładu). Na miejsce swojej działalności wybrali lokal po Sznytce przy Piotrkowskiej 22. Otwarcie zbiegło się z Light Move Festival – po prawdziwym chrzcie bojowym ekipa weszła już w codzienny rytm i zaprasza od 10.00 na pożywne śniadania.
W nowym bistro wprawne oko odnajdzie elementy wystroju wcześniejszej Sznytki, ale muszę przyznać, że jest to wyjątkowo pozytywny przykład aranżacyjnej rewolucji. Agnieszce udało się wprowadzić do lokalu nową jakość i charakter, nie burząc do gołych ścian poprzedniego miejsca. Pozostał ciekawy bar i dekoracje z drewnianej kostki, dobrano do niego lepiej korespondujące drewniane blaty stołów i krzesła. Białe ściany i odpowiednie oświetlenie rozjaśniły wnętrze, końcowego sznytu nadały detale nawiązujące do nazwy: przestrzenne logo, manekin w stroju rzemieślnika czy … króliki, ale o nich za chwilę.
Skąd nazwa? – Oboje jesteśmy rzemieślnikami, poza tym w pewnym momencie założyliśmy się o nazwę, więc Zakład ma podwójne znaczenie – śmieje się Agnieszka. Widać tu przywiązanie do szczegółów – menu graficznie nawiązuje do projektu architektonicznego, zapaski kelnerów przypominają pasy na narzędzia, a króliki namalowane na ścianie kącika do czytania mają na koszulkach elementy logo. Tak, jest tutaj kącik do czytania! Z wygodnymi fotelami i regałem z książkami, który wkrótce wzbogaci się o kolejne pozycje z pobliskiego antykwariatu.
Książki dla ducha, a dla ciała dania z tutejszego menu. Otwierają je śniadania serwowane między 10.00 a 12.30 – jajecznica, jajka sadzone z grillowanymi kiełbaskami i boczkiem, smażona kaszanka z dodatkami czy cynamonowe tosty z chałki (ceny od 10 do 27 zł). Wśród sałatek Agnieszka w szczególności poleca karmelizowaną wątróbkę z boczkiem, sałatą i słodkimi dodatkami (16 zł), ja zdecydowałam się na pajdę z kozim serem, winogronową konfiturą, karmelizowaną gruszką i orzechami włoskimi (20 zł). Proste, smaczne i sycące – dokładnie takie, jakie powinny być dania w bistro.
Poza pajdą z kozim serem do wyboru są również wersje z grillowanym kurczakiem i majonezem wasabi, szpinakiem i jajkiem sadzonym oraz camembertem z boczkiem (14-18 zł – każda kanapka w zestawie z sałatką i frytkami). To nie jedyne nawiązanie do lokalnej kuchni – w karcie jest również zupa „dzienna łódzka”, w tej roli między innymi zalewajka i kapuśniak. Jesienią skusić możecie się też na rosół grzybowy lub krem z marchwi z mlekiem kokosowym, a wśród dań głównych na przykład na poliki wołowe w porto, brzuszek wieprzowy sous-vide czy makrelę z puree cytrynowym. A na deser: czekoladowy fondant z gorgonzolą lub sernik przygotowywany w niskiej temperaturze inspirowany domowym przepisem taty Agnieszki.
Uzupełnieniem katy dań są napoje – poza kawą i herbatą, domowe lemoniady, świeżo wyciskane soki i koktajle (a dokładnie klasyki przedstawione w nowoczesnej interpretacji) w atrakcyjnych cenach od 12 do 20 zł. W tygodniu możecie odwiedzić zakład od 10.00 do 22.00, w sobotę pracuje godzinę dłużej, zaś w niedzielę do 18.00.