Nowy rok nieźle się już rozhulał, więc najwyższa pora sprawdzić, co przyniesie dla łódzkiej gastronomii. Wytypowałyśmy kilka trendów, które mają szansę zdominować łódzkie restauracje w 2020.

Azja… tak, znowu

Od kilku lat szykując podobne zestawienia kulinarnych trendów, z uporem maniaka pakuję w nie kuchnię azjatycką. Wszystko wskazuje na to, że powinno być jej w Łodzi więcej. Kuchnie różnych zakątków Azji święcą triumfy na świecie, niczym kiedyś kuchnie śródziemnomorskie. Restauracje tajskie, wietnamskie, japońskie (ramenownie), koreańskie i chińskie w innych miastach wyrastają jak grzyby po deszczu. Chcą ich też łodzianie – za każdym razem na pytanie, o restauracje, jakich brakuje im w naszym mieście, zgodnie odpowiadają, że azjatyckich. Mimo to cały czas bida. Mamy oczywiście świetne susharnie i rameny, ale kuchni koreańskiej, wietnamskiej, czy nawet chińskiej i tajskiej, która oferuje coś ciekawszego niż pad thaia i curry ciągle brak. O bardziej egzotycznych smakach nawet nie wspominając. Zeszły rok dał nam Umamitu, które sięga po dania, jakich do tej pory nie można było zjeść w Łodzi, ale mam szczerą nadzieję, że 2020 przyniesie więcej azjatyckich restauracji. Na razie czekamy na Shamo na OFFie i Ramenownię na Piotrkowskiej 89, ale nie zaznam spokoju, dopóki nie pójdę w Łodzi na dobre, koreańskie BBQ.

Więcej roślin

Ten trend jest już nie do zatrzymania. Przybywa wegan, przybywa wegańskich produktów na sklepowych półkach, a kuchnia roślinna na dobre zadomowiła się w łódzkich restauracjach. Ostatnie dwa lata dały nam kilka fajnych, wegańskich lokali, a coraz więcej knajp, które do tej pory były mięsne rozszerza swoje menu o ciekawe (!) opcje wege (po latach wegańskie menu pojawiło się chociażby w Tawernie Pepe Verde czy Hot Spoon, a Mebloteka Yellow całkowicie zrezygnowała z mięsa). W 2020 powinniśmy widzieć jeszcze większą otwartość restauracji na kuchnię roślinną, bo upomina się o nią coraz więcej gości. I jest już serio obciachem, jeśli jedyne, co lokal ma im do zaoferowania to frytki z keczupem.

Jedzenie w dostawie

Pamiętacie takie czasy, kiedy na telefon można było zamówić jedynie pizzę? Możecie śmiało zapomnieć. Dynamiczny rozwój rynku zamówień online i firm kurierskich specjalizujących się w realizacji dostaw sprawił, że coraz więcej restauracji oferuje swoje jedzenie z dowozem. A biorąc pod uwagę, jak zaostrza się konkurencja wśród portali, możemy spodziewać się, że niebawem każdy z nas będzie mógł zamawiać jedzenie z ulubionych lokali.

Ekologia w gastronomii

Zaczęło się od nacisków gości, a teraz dochodzą do tego również regulacje prawne. Takie podwójne uderzenie sprawia, że w restauracjach nie będziemy już dostawać plastikowych słomek, a jedzenie na wynos nie będzie pakowane w 16 foliówek z zapasem jednorazowych sztućców dla całej rodziny. Plastik is out, a lokale częściej niż taniość i wygodę będą brały pod uwagę ekologię. Mają w tej kwestii jeszcze sporo do zrobienia i miejmy nadzieję, ze 2020 przyniesie konieczne zmiany.

Świadome jedzenie

W niedawnym wywiadzie dla magazynu Kuchnia, Jakub Hamankiewicz z Affogato opowiadał o współpracy z regionalnymi dostawcami, niewielkimi gospodarstwami rolnymi i hodowcami. Wspomniał przy tym, że cały czas jest za mało szefów kuchni, którzy interesują się pozyskiwaniem produktów z takich miejsc. To prawda. I liczymy na to, że 2020 również w tej kwestii przyniesie zmiany. Chociaż od dłuższego czasu w menu restauracji pojawiają się informacje o pochodzeniu wybranych produktów (mięsa z zaprzyjaźnionej hodowli, sery zagrodowe, warzywa od lokalnego rolnika), to trend ten powinien się zdecydowanie upowszechnić. Goście restauracji coraz częściej zwracają uwagę na to, co ląduje na ich talerzach. Nie chcą gotowych półproduktów, nie chcą mięsa faszerowanego antybiotykami, chleba z polepszaczami i jajek „trójek”. W domach jemy coraz bardziej świadomie, czytamy etykiety i unikamy i chemii w jedzeniu, więc nic dziwnego, że zaczynamy oczekiwać tego samego od restauracji.

Zdrowo, ale pysznie i kreatywnie

Rosnąca świadomość, jeśli chodzi o zdrowe odżywianie przekłada się też na zainteresowanie zdrowymi konceptami gastronomicznymi. Nie oznacza to, że nagle porzucimy fast foody, ale coraz większą wagę przykładamy do zdrowego jedzenia również w restauracjach. Jednocześnie nikt nie chce jeść trawy i popijać filtrowaną wodą, stąd chociażby boom na zdrowe cukiernie oferujące ciasta bez cukru i desery w wersji light. Tych mamy coraz więcej, o zbilansowane posiłki dbają też restauracje fine dining, ale pomiędzy nimi jest dziura, którą należy wypełnić i jest to zadanie dla 2020 roku.

Festiwale kulinarne

Może nie otwiera się w Łodzi tyle restauracji, ile w innych miastach, może też oferta gastronomiczna miasta nie jest tak bogata i zróżnicowana jak choćby we Wrocławiu czy Krakowie (o stolicy nawet nie wspominając), ale pod jednym względem nie mamy się czego wstydzić. Liczba festiwali kulinarnych w naszym mieście jest imponująca i stale rośnie, a bierze w nich udział coraz więcej gości. Są nasze imprezy, jak zbliżający się Pizza Fest, festiwal burgerów, czekolady, ramenu, czy wielki, wrześniowy Food Fest. Mamy Restaurant Week i Fine Dining Week oraz Zielone Smaki Łodzi. I oczywiście Festiwal Dobrego Smaku, który zaliczył w 2019 małe potknięcie, ale mamy nadzieję, że w 2020 wróci do formy. Podobnych wydarzeń będzie zapewne przybywało albo będą się rozwijały (co wiemy po własnych planach) i rok 2020 powinien nas pod tym względem dalej rozpieszczać.