Fot. Antica Roma

Od życzliwych dawno już słyszałam, że przy Piotrkowskiej 69 ma powstać włoska restauracja z prawdziwego zdarzenia. Remont ciągnął się w nieskończoność, przez dziurę w folii udało mi się tylko podejrzeć kolumny i cegłę, w końcu doczekałam się otwarcia.

Najpierw o wystroju. Widać, że nie żałowano środków na wykończenie, mnie jednak do końca nie przekonuje. Przede wszystkim nie kupuję gipsowych kolumn mających nawiązywać do tytułowego antyku. Powiedzmy sobie szczerze, kolumny są dość kłopotliwe – nawet te prawdziwe dobrze wyglądają jedynie w oryginalnym miejscu przeznaczenia (można się o tym przekonać w berlińskich czy londyńskich muzeach). Do tego elementy z cegły (wszechobecne nie tylko w branży gastronomicznej) i imitacje kamienia (również nie moja bajka). W toalecie zastanawiają zamontowane nad umywalkami ekrany. W męskim nie byłam, w damskim przy myciu rąk można oglądać TVN Style. Trochę przypomina mi się program „Odpicuj mi brykę” – tam też kochają montować monitory w dziwnych miejscach (chyba, że tylko ja nie oglądam telewizji w bagażniku …).

Przejdźmy do jedzenia. Przy pierwszej, niezobowiązującej wizycie sięgnęłam po niższą półkę dań. Był to więc krem z pomidorów (miał być rosół, ale kucharz dopiero go gotował) i mafaldine ze szpinakiem, boczkiem i pieczarkami. Obydwie pozycje oceniam bardzo pozytywnie. Byłam zaskoczona smakiem kremu (przyznam szczerze, że ponad wszystkie i tak przedkładam prawdziwą, polską pomidorówkę), do którego dodano suszone pomidory. W środku małe kawałki mozzarelli nieco rozpuszczone, ale nie za bardzo ciągnące i spory płatek prawdziwego parmezanu. Sos aksamitny, o fajnej konsystencji, dodatki smaczne, ale moim zdaniem nie tworzyły całości (każdego smakowało się jakby oddzielnie).

Na koniec kwestia najbardziej dyskusyjna, mianowicie ceny restauracji. Z założenia miała być to restauracja droga. Faktycznie, takich w Łodzi brakuje, ale patrząc na kartę (i znając koszt przygotowania potraw) niektórych cen zupełnie nie rozumiem – mus kawowy dwa razy droższy od tiramisu czy schab w cenie polędwicy wołowej? Znajdziemy tu ciekawe dania, ale cała karta nie powala wyjątkową oryginalnością. Zapewne powinnam z tą recenzją poczekać do momentu, kiedy spróbuję innych potraw, ale już teraz chciałam wywołać dyskusję: czy w Łodzi jest miejsce na drogie restauracje? Taką właśnie opinię ma Antica Roma, ale samo pojęcie „drogości” jest przecież bardzo subiektywne. Czy obiad za 100-200 zł to szczyt możliwości trzeciego co do wielkości miasta w Polsce? Zapewne nie, ale restauracja świeci pustkami. Jak sądzicie, gdzie tkwi problem: czy ich kuchni nie jest dość dobra, lokal jest jeszcze za młody, jest za duża konkurencja na rynku czy po prostu Łódź jest bardzo specyficznym miastem?

Podobne posty

Już 18 maja 2012 roku o godzinie 20.20 w strefie Off Piotrkowska (ul. Piotrkowska 138/140) ...
23 maja House of Sushi (ul. Piotrkowska 89) zaprasza na warsztaty kaligrafii. To trochę alternatywny ...
W dniach 1-2 czerwca odbędzie się w Łodzi Festiwal Viva I'Italia. Warsztaty i sesje kulinarne, ...