Arche Vita – nowa restauracja z polską kuchnią
Ruszamy się z ścisłego centrum i zabieramy was na Matejki, a do jedzenia będą tu między innymi drygle cielęce, barszcz chlebowy i sznytka z żeberkiem.
Mam duży sentyment do okolic Radiostacji. Cisza, zieleń, budynki uniwersyteckie, a teraz również Arche Vita. Restauracja mieści się przy Matejki 6, pomiędzy Pomorską a Telefoniczną. To młodsza siostra Tobaco Hotelu. Nad restauracją nie ma jednak typowych pokoi hotelowych, a mieszkania i apartamenty do wynajęcia. To też miejsce, któremu jest blisko do Łodzi. Podobnie jak w Tobaco, bez trudu znajdziemy ltu okalne akcenty – na ścianach pojawiają się zdjęcia murali, w menu znajdziemy zaś sznytkę czy drygle, czyli zimne nóżki.
Latem możecie usiąść przed restauracją w niezobowiązującym ogródku (za sprawą wielkich witryn promieniami słońca można cieszyć się też w środku). Wnętrze jest jasne, nowoczesne i przytulne. Po prawej stronie część bufetowa, urządzona trochę jak domowa kuchnia, po lewej sala ze stolikami i antresolą, w której można zorganizować kameralne spotkanie. Na ścianach wspominane zdjęcia murali, a wokół sporo zieleni.
Często słyszymy od was głosy, że brakuje w Łodzi polskiej kuchni – czegoś pomiędzy ofertą obiadów domowych, a zdekonstruowanym bigosem z grzybową espumą. W ten nurt wpisuje się menu Arche Vita, za które odpowiada szef kuchni Marcin Wiśniewski. Wśród przystawek zaproponował on między innymi śledzia smażonego w korzennej przyprawie (15 zł) i cielęce zimne nóżki z grzybami, ogórkiem kiszonym i … kieliszkiem wódki! Ciekawą propozycją jest również barszcz chlebowy na podpiwku z wędzonym boczkiem i chlebem (9 zł). Fajnie podany i smaczny – może być alternatywą dla żurku czy zalewajki, ale smakuje w swój własny sposób.
Dalej do wyboru aż 9 dań głównych i właściwe wszystkie zasługują na wspomnienie. Jest schab z kością, pęczakowe gołąbki podane na gulaszu z dzika, cepeliny z mięsem, rolada wołowa z plackami ziemniaczanymi (w domach chyba częściej nazywa się ją bitkami, przynajmniej u mnie), kawałki indyka pieczone z oscypkiem czy zapiekanka z sandacza. Co istotne – te dania mają bardzo dobrą cenę, wszystkie mieszczą się w przedziale 19-29 zł. Ja zdecydowałam się na sznytkę i tiftele.
Sznytka do taki burger po łódzku, czyli dwie pajdy opieczonego, dobrego chleba, a w środku mięso z żeberek, nieco czosnkowy twarożek i cebula (w zestawie zielona sałatka). Tiftele to niewielkie kotlety z grubo mielonej wołowiny i cielęciny (mięso nie ma dodatków w postaci bułki, więc nie smakują jak mielone), do tego sos myśliwski i szagówki (tak mówią w Poznaniu, reszta Polski zajada się raczej kopytkami). Wiecie, że z kopytkami nie jest łatwo – potrafią być jak guma lub miękkie jak rozgotowana klucha, a odpowiednie proporcje znają chyba tylko nasze babcie. Tutejsze mogłyby być trochę twardsze, ale dawały radę i chętnie jeszcze raz wpadłabym na obydwa mięsne dania.
Na deser również klasycznie – jabłecznik z bezą i adwokatem, sernik z gorącą konfiturą malinową i naleśniki. Szczerze – nie zamawiam w restauracjach naleśników, bo to danie które kojarzy mi się z niedzielnym, rodzinnym śniadaniem. Tu dałam się skusić namowom i nie żałuję, bo mają tu zupełnie inną formę, niż się spodziewałam. Fajne podanie, idealna konsystencja ciasta, a do tego ten karmel! Zawyżyli mi poziom mojego domowego popisowego dania, więc niech teraz w niedzielę sami karmią mi dziecko 😉
Jeśli już jesteśmy przy śniadaniach. Arche Vita serwuje je między 7.00 a 10.00. Najczęściej jest podawane w formie szwedzkiego stołu, czasem gotowych zestawów. Wraz z napojami kosztuje 29 zł. Z obiadowym menu restauracja staruje od 14.00 i jest czynna do 22.00.