Kolory Wina NoBo Hotel

Ostatnią sobotę karnawału można spędzić przed telewizorem, na domówce czy w klubie, ale można wybrać się też na prawdziwy bal do restauracji Kolory Wina. Osoba, która najciekawiej odpowie na nasze pytanie wygra dwuosobowe zaproszenie na tę imprezę!

Na pewno każdy na balu znajdzie coś dla siebie. Jedni już od tygodni szykują przebranie (mile widziane, ale nie obowiązkowe), inni będą szaleć na parkiecie, my zaś chętnie podejrzelibyśmy w pracy Jarosława Bieńkowskiego – szefa kuchni restauracji Kolory Wina. Czym tym razem postanowił zaskoczyć gości?

Na początek pasztet na galaretce wiśniowej z musem o smaku warzuchy, a wśród zakąsek śledź w cebuli z zielonym pieprzem i szczypiorkiem, wędzony łosoś na sałatce kaparowo-ziemniaczanej, drobiowa rolada z warzywami curry czy wieprzowina wzbogacona musem drobiowym. Niczym na wystawnym weselu na balu przewidziano też trzy gorące posiłki. Pierwszy to drobiowy bulion z lubczykiem i porem podany z pierożkami mięsnymi z dodatkiem marchewki. Drugim są eskalopki wieprzowe przekładane warzywnym Julienne (czyli warzywami pociętymi w cienkie, długie paski) z sosem ogórkowym i serowym puree, którego zwieńczeniem będzie deser w postaci śmietankowego musu wzmocnionego wiśniówką. To nie koniec uczty dla podniebienia – po północy będzie jeszcze można skosztować aksamitnego kremu z kiszonej kapusty podanego z chrupiącymi polędwiczkami z kurczęcia.

Kolory Wina NoBo Hotel

Brzmi apatycznie? Możecie być jednymi z gości Kolorów Wina. Do środy czekamy na maile z opisem balu karnawałowego waszych marzeń. Osoba z najbujniejszą wyobraźnią zdobędzie u nas zaproszenia dla siebie i osoby towarzyszącej. Maile wysyłajcie na adres kontakt@jemywlodzi.pl.

Powodzenia!

Bliższe informacje na temat karnawałowego balu w NoBo Hotel:

Termin: 9 lutego 2013 r., godz. 20.30
Cena: 135 zł od osoby
Rezerwacje oraz szczegółowe informacje: tel. 604 613 746

Nagrodę w naszym konkursie otrzymuje Paulina Kaczmarek. Gratulujemy!

 

Trudno jest zdecydować jaki bal karnawałowy jest tym najbardziej wymarzonym. Jest to zadanie zdecydowanie trudniejsze dla osoby, która chciałaby wszystkiego! No cóż uroki bycia jedynaczką. Jednak jeżeli muszę wybrać jeden, wymarzony przeze mnie bal karnawałowy, wybrałabym bal na oceanie!

Wyobrażacie to sobie? Wokoło pustka, ciemna noc, słychać tylko muzykę i szum fal. Wchodzimy do sali pod pokładem, rodu z Titanica (schodzimy z pełną nadzieją, że historia nie lubi się powtarzać). Widzimy pięknie ubrane kobiety, roześmianego kapitana statku, który świetnie się prezentuje, pomimo za małego garnituru i długiej brody! Do tanga, i nie tylko, przygrywa prawdziwa kapela, która wykonuje utwory trochę wyższych lotów niż Weekend i cztery osiemnastki. Lekko szumi nam w głowie… nie wiemy do końca czy to od bujania czy od nadmiaru emocji. W zależności od płci i gustu, wyobraźmy sobie że na sali siedzi nasz wybranek (na potrzeby tego wyobrażenia, proszę, nie wstawiajmy w tym miejscu ulubionego pupila). Podchodzi do nas i nie musi nic mówić, w jego spojrzeniu widać podziw i zachwyt. Wiemy, że na całej sali jesteśmy tylko my i mamy to silne przeczucie, że nic nie jest w stanie popsuć nam wieczoru.

Siadamy do kolacji, pijemy szampana, tańczymy do upadłego! Wiadomo, zaraz koniec karnawału, trzeba będzie posypać głowę popiołem i ograniczyć nocne chuci do piwa ze znajomymi. Jak szaleć to szaleć! Kiedy fryzura ulegnie totalnemu zniszczeniu, stopy zaczną puchnąć od niewygodnych butów, a my nie damy rady dłużej ignorować rosnącej temperatury zaczyna się moja ulubiona część balu! Teraz przenosimy się na pokład statku. Słychać jeszcze muzykę i krzyki bawiących się gości. Ściągamy buty i dotykamy zimnej podłogi (czujecie tą ulgę? Ja czuję!). Możemy przestać przejmować się gorącem bo na skórze osiadają miliony maleńkich kropli wody. Teraz dopiero można zacząć szaleństwo! Teraz nikt nie usłyszy naszych krzyków, bo przecież nie jesteśmy w mieście, nie ma sąsiadów, którzy zaczną walić szczotką w sufit. W takiej chwili, kiedy jesteśmy sami (bądź nie, pozostawiam to Wam) i wokół nas nie ma nic, możemy się poczuć naprawdę wolni! Po takiej chwili nawet najdłuższa przerwa w zabawie wydaje się być znośna. Poza tym jest jeszcze kilka innych zalet balu karnawałowego na statku. Otóż, nikt nam nie zarzuci, że nie umiemy tańczyć (i nikt się też tym nie wykręci) bo statek sam buja – możemy bujać się z nim. Po drugie nawet jeśli szampan za bardzo uderzy nam do głów możemy udać się do kajuty i nikt nie zauważy, że poruszamy się chwiejnym krokiem. Na statku buja, więc to normalne, że ciężko utrzymać równowagę! Po trzecie gdzieś w końcu trzeba dobić (do brzegu, nie siebie!) i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przenieść zabawę na ląd (tu dobicie siebie jest dopuszczalne).

Mam nadzieję, że pokazałam Wam jaki jest mój wymarzony bal karnawałowy i udało mi się choć na chwilę przenieść go do Waszych głów.

Podobne posty

Już 18 maja 2012 roku o godzinie 20.20 w strefie Off Piotrkowska (ul. Piotrkowska 138/140) ...
23 maja House of Sushi (ul. Piotrkowska 89) zaprasza na warsztaty kaligrafii. To trochę alternatywny ...
W dniach 1-2 czerwca odbędzie się w Łodzi Festiwal Viva I'Italia. Warsztaty i sesje kulinarne, ...