Chill Cafe & Bistro - miejsce, którego brakowało na Rudzie
Okoliczni mieszkańcy nie muszą już jechać do Centrum, żeby zjeść śniadanie na mieście, obiad czy spotkać się przy kieliszku wina – przy Rudzkiej 62 jest wszystko.
Właścicielki Chill Cafe & Bistro – Agnieszka i Ola – chciały stworzyć miejsce jakiego w tej części Łodzi im brakowało. Bistro, do którego może przyjść każdy i na każdą okazję. I wiecie co? Udało im się. To lokal, do którego przyjemnie zajrzeć na śniadanie, popracować z laptopem przy kawie, umówić się na lunch z koleżanką albo zorganizować rodzinny obiad. Menu też jest skrojone na miarę każdej okazji. Od świeżego tatara z łososia, przez łódzką zalewajkę, burgery, golonkę, aż po kuszące ciasta i desery z rąk Izy. Do tego wszystkiego nie zabrakło klasycznych koktajli, kraftowego piwa i win z polskiej winnicy.
Sala bistro jest przestronna, ale urządzona tak, że można poczuć się w niej kameralnie. W tle sączy się przyjemna muzyka, która sprzyja odprężeniu. Pachnie kawą i świeżo upieczonymi cynamonkami. Właśnie w takiej aurze możecie rozpocząć swój poranek śniadaniem w Chill Cafe & Bistro. Śniadania serwują przez cały dzień. W karcie znajdziecie 15 pozycji, które podzielone są na sekcje: bajgle, croissanty, omlety, śniadania na ciepło i na słodko. Wśród nich opcje klasyczne i bardziej wymyślne np. bajgiel z szarpanym mięsem i sadzonym jajkiem.
Mają też typowo łódzkie śniadanie, czyli kaszankę z chałką i choć myślałam, że ta kompozycja już mnie nie zaskoczy, to sama forma podania jest bardzo oryginalna, a kaszanka przygotowana na pikantnie – mój śniadaniowy faworyt. Warto zaznaczyć, że kuchnia bistro dba o jakość serwowanych dań i ogranicza używanie produktów gotowych. Sami pieką chleb, bułki do burgerów i przygotowują własną granolę do śniadaniowego bowla na słodko.
W dalszej części menu znajdziecie startery, a w nich godny polecenia tatar z łososia – świeży, soczysty i podawany z przyjemnie orzeźwiającymi dodatkami w postaci zielonego ogórka, granatu i soku z limonki. Mają też pikantne krewetki w sosie piri-piri czy klasyczną bruschettę z pomidorami. Na rozgrzanie dobrze sprawdzi się zupa tajska, ale są też bardziej tradycyjne zupy jak rosół czy zalewajka z kiełbasą i jajkiem. Zupy mają pojemność 400 ml, więc chcąc spróbować przystawki, zupy i dania głównego trzeba być naprawdę bardzo głodnym. Szczególnie sycący jest gęsty krem z pieczonych buraków z tymiankiem i fetą – bardzo chwalony przez gości (ja tym razem postawiłam na łódzką królową zup).
Jestem ogromną fanką wątróbki i gdy tylko widzę ją w menu bez wahania zamawiam. Tak było i tym razem. Tutejsza wątróbka obtaczana jest w mące i smażona – tworzy to na niej przyjemnie chrupiącą skorupkę – podawana z jabłkiem, duszoną cebulą, do tego pampuchy i aromatyczny, słodki sos piernikowy. W tym szaleństwie jest metoda i chętnie jeszcze wrócę na to danie! Wśród dań głównych swoje miejsce znalazły burgery (trzy opcje: wege, burger wołowy i z kurczakiem), jest też a’la de volaille w stylu Chill Bistro (z serem i żurawiną), schab z kością, pieczony sandacz czy pierś z kaczki. Mówiąc krótko – wybierając się tu większą ekipą każdy powinien być zadowolony. Mimo takiej różnorodności w menu karta jest bardzo czytelna, a dania smaczne. Niebawem pojawią się też lunchowe dania dnia.
Tym sposobem znaleźliśmy się w najprzyjemniejszej części ucztowania – przy deserze. W witrynie Chill Cafe & Bistro codziennie znajdziecie świeże wypieki. Za tę część odpowiada Iza. To ona przygotowuje bułki do burgerów, piecze chleb, ciasteczka, drożdżówki i wszystko, co słodkie. Do kawy zawsze dostaniecie domowe ciastko – ja załapałam się na pyszne kokosanki. A jeśli chcielibyście takimi wypiekami poczęstować swoich gości w domu, to ciasta i torty przygotowują też na zamówienie. Na miejscu zaś, na przykład do kawałka szarlotki czy sernika z bezą, zamówicie kawę z ziaren z palarni Strauss lub najróżniejsze herbaciane kompozycje.
Bistro otwarte jest od poniedziałku do piątku w godzinach 8.00-18.00, w soboty do 20.00, a w niedziele od 9.00 do 18.00.
Z dojazdem nie powinniście mieć problemu, a zaparkujecie przy ul. Magdaleny (obok Żabki) lub na przeciwko lokalu (po drugiej stronie ulicy) przy wjeździe do klubu sportowego.