Hola, dziś kierunek Ameryka! Jemy totopos, nachos i tacos i pijemy koktajle na bazie tequili.   

Narzekacie, że za dużo już pizzy i burgerów? No więc towarzysze, dziś mamy dla was Meksyk. Czy niezły? Zaraz się okaże – właśnie odwiedzamy Compañeros, restaurację, która na Offie zajęła lokal po Mitmi.

Z Ramenowni do Compañeros

Pierwszy raz spotkałyśmy się z Bartkiem Sposobem na otwarciu Ramenowni. Kilka lat pokazało, że naprawdę zna się na rzeczy: sam produkuje makaron, zgłębia oryginalne przepisy, szuka nowych smaków. Ale nie tylko Japonią żyje. – Bardzo lubię kuchnię meksykańską i brakowało mi jej w Łodzi – mówi Bartek. Od słów do czynów. Czy z taką samą skrupulatnością jak Japonię potraktuje Meksyk? Mamy nadzieję.

Choć do czynienia mamy z kompletnie inną kulturą i szerokością geograficzną, lokale mają wspólny mianownik. Widać to w wystroju – obydwa na luzie, oddające klimat lokalnego baru. Za aranżację odpowiada ta sama ekipa, czyli studio Qbatura. W Compañeros główną ścianę ozdobił piękny mural autorstwa Igora Jankowskiego, robotę robią też kolorowe neony. 

Dzielcie się jedzeniem!

Przy tworzeniu menu Bartek współpracował z uczestnikiem programu Top Chef Jankiem Kilańskim. Główna idea – dzielimy się jedzeniem! To idealne miejsce, by wyskoczyć z grupą przyjaciół zamówić przegląd krótkiej karty (i obowiązkowo koktajl, ale o tym za chwilę) i wspólnie biesiadować. Na początek oczywiście nachosy, do których wybieracie 3 salsy. My przetestowałyśmy prawie wszystkie. Czy można wybrać najlepsze? Trudno, zależy od gustu – ja wybrałabym chipotle mayo, ananasową i ostrą fuego, Agata postawiła na prostą (za to bardzo dobrą i gęstą) śmietanę. Tak, dobrze czytacie – udało mi się na jedzenie wyciągnąć Agatę.

Ach, to ceviche

Przystawka idealna dla mnie to tutejsze ceviche. Marynowana w limonce polędwica z dorsza jest wyrazista i charakterna – totalnie moja bajka. Kwaśne smaki balansuje tu słodki pieczony batat. Co jeszcze? Guacamole, naładowane totoposy i quesadilla. Chyba nie nazwałabym naładowanych totopsów przystawką – porcja spokojnie wystarczyłabym dla mnie za główne danie (komntarz nie bez powodu – kilka osób pisało do nas na temat małych porcji). Do własnej produkcji nachosów wybieracie jeden z trzech dodatków: kurczaka, szarpaną wołowinę lub jackfruita w meksykańskim BBQ. Szarpana wołowina była wyrazista, smakowała mi, pokusiłabym się najwyżej o przygotowanie jej z bardziej tłustego mięsa. Quesadilla to po prostu pewniak, bierzcie w ciemno. Zapieczony ser manchego musi dobrze smakować!    

Na większy głód

Wybaczcie, nie udało mi się spróbować burrito, choć to jedno z częściej wybieranych dań w Compañeros. Przetestowałyśmy za to wszystkie tacos. Do wyboru 6 opcji (w każdej porcji 3 sztuki): z szarpaną wołowiną, kurczakiem, jackftuitem, kalafiorem, krewetkami i wieprzowiną al pastor (ceny od 35 do 42 zł). Tu należą się dwa słowa o składnikach. Prawie wszystkie są przygotowywane na miejscu, np. samodzielnie peklują tu jalapeño (w planach własne uprawa papryczek habanero i Carolina Reaper). Tortille z bio kukurydzy dostarcza zaś rzemieślnicza manufaktura.

W kwestii wyboru – to znów kwestia gustu. Osobiście nie lubię kurczaka, bo jest za suchy, więc fajnie, że pierś zastąpiono tu podudziami. Smakują lepiej, ale i tak nadal swoje serduszko oddam wieprzowinie, krewetce i jackfruitowi. Jak zwykle przemęczyłyśmy jedzenie zdjęciami i nasze tortille nieco rozmiękły. Dosłownie trzy dni po wizycie w Compañeros byłam na meksykańskim w Warszawie – tamte dla odmiany były twarde i suche. Wybieram te łódzkie, miękkie, które miały również więcej dodatków i lepszą cenę. Czy najadłabym się trzema sztukami? Ja tak i starczyłoby mi miejsca na deser, którego teraz nie dałam rady, a szkoda, bo tiramisu z dulce de leche brzmi jak coś, chciałabym jeść trzy razy dziennie.

Autorski bar – koniecznie!

Cieszę się, że coraz więcej restauracji zaczyna dbać o część barową.  Compañeros jest tego najlepszym przykładem. Jak przystało na Meksyk na półkach rządzi tequila i jej kuzyn mezcal (łącznie mają tu ponad 20 rodzajów tych trunków), ale w karcie znajdziecie też fajne autorskie koktajle pasujące do tutejszej kuchni, a co ważne, nie tylko w wersji alkoholowej ale również bez procentów.

Jeśli mowa o barze, wymienić tu należy dwa nazwiska. W jego tworzeniu aktywnie brał udział Artur Malicki z Puro, zaś na co dzień to królestwo Szymona Szostka. Znają się tu na alkoholach i miksologii, ale przede wszystkim tworzą wspaniałą atmosferę. Zaufajcie im, nie wstydźcie się niewiedzy, nie bójcie się zadawać pytań, jesteście w dobrych rękach.   

Gdzie i kiedy

Żebyście nie musieli wertować internetu, podpowiadamy. Compañeros pracuje od 12.00 do 22.00, w weekendy do 24.00. Możliwe, że już wkrótce będzie można zamawiać od nich na wynos.

Podobne posty

Już 18 maja 2012 roku o godzinie 20.20 w strefie Off Piotrkowska (ul. Piotrkowska 138/140) ...
23 maja House of Sushi (ul. Piotrkowska 89) zaprasza na warsztaty kaligrafii. To trochę alternatywny ...
W dniach 1-2 czerwca odbędzie się w Łodzi Festiwal Viva I'Italia. Warsztaty i sesje kulinarne, ...