Mamy w Łodzi nową lodową perełkę. Czarujący właściciel, niezwykle klimatyczne wnętrze, przemiła obsługa i przede wszystkim cudowne włoskie gelato.

Wybierając się do La Dotty (Piotrkowska 130) nie zdawałyśmy sobie sprawy z tego co czeka nas po przekroczeniu progu – choć już sam próg do zwykłych nie należy, wszak żeby wejść do środka trzeba przejść przez most. Spróbujemy lodów, zrobimy zdjęcia i lecimy dalej – postanowiłyśmy. Gdy tylko znalazłyśmy się w środku wiedziałyśmy, że zostaniemy tu na dłużej, a gdy poznałyśmy właściciela lodziarni – Andrzeja Felsztukier – cały nasz plan legł w gruzach. Czy byłyśmy z tego powodu rozczarowane? Nie! Zostałyśmy wręcz oczarowane – historią, procesem i wyjątkowym smakiem lodów jakich próbowałyśmy, a spróbowałyśmy ich naprawdę dużo.

1986

Nie da się opisać klimatu tego miejsca nie wspominając o jego historii i właścicielu. Andrzej Felsztukier przez 20 lat prowadził tu galerię sztuki „HAND”. Wraz ze swoim przyjacielem, poznańskim architektem Piotrem Namysłem dopracowali każdy szczegół wystroju. Przede wszystkim wyjątkowe wejście. Do galerii sztuki nie można wejść jak do sklepu – mówi Andrzej – to musi być przejście do innego świata. Tak właśnie powstał most łączący Piotrkowską z galerią. W 1999 roku lokal otrzymał nagrodę za najładniejsze wnętrze ulicy Piotrkowskiej. Jak to się stało, że ten sam właściciel postanowił zamienić galerię sztuki w lodziarnię? Wszystko działo się dużo wcześniej, jeszcze w 1986 roku, kiedy Andrzej zaczął produkować lody – wtedy na większą skalę, bo jako producent przemysłowy. Ta przygoda trwała 7 lat, później zaopiekował się galerią, by ostatecznie wrócić do swojej pasji jaką jest włoskie gelato. Ten człowiek, to chodząca encyklopedia. Jako chemik, technolog i absolwent Carpigiani Gelato Universty w Bolonii, o lodach wie bardzo wiele i z przyjemnością dzieli się z nami tą wiedzą. Choć momentami przedstawiane przez Andrzeja opisy wiązań cząsteczkowych były dla nas czarną magią, to ta magia wprawiała nas w zachwyt.
Równie zachwycające jest odświeżone i zmienione wnętrze lodziarni – teraz galerii sztuki produkcji włoskich lodów – Artisan Gelato. Ściany zdobione  specjalistycznymi glinkowymi  wytłoczeniami, na których dostrzec można pamiętny rok 1986 oraz nazwę „La Dotta”. Zdobione gzymsy, klimatyczne oświetlenie, designerskie krzesła słynnej firmy „Kartell”. Z sali dobrze widać zaplecze produkcyjne, a jego włoskie meble sprawiają wrażenie jakbyśmy przyszli do czyjegoś domu. Poczujecie się tu jak w prawdziwej włoskiej gelaterii. 

Studnia z lodami

Połowa sierpnia jest dość późną datą na otwarcie lodziarni. Ten termin podyktowany był między innymi oczekiwaniem na wyjątkową ladę chłodniczą do lodów – prawdopodobnie w chwili obecnej jedyną taką w Polsce. Witryna „Pozzetti” – z włoskiego „studnia” – to sprzęt włoskiej produkcji, jego wyjątkowość tkwi w specjalistycznym systemie chłodzenia, który sprawia, że lody zawsze mają idealną temperaturę – co za tym idzie, konsystencję – i nie trzeba wyciągać ich na noc do zamrażarki. Z resztą, na razie i tak nie byłoby takiej potrzeby, ponieważ wszystkie lody znikają w mgnieniu oka. Produkowane są w odpowiednich ilościach i na bieżąco. W części produkcyjnej dostrzec można maszyny i urządzenia włoskiej firmy „Cattabriga” – włoski sprzęt do produkcji lodów, prototyp jednego z tych urządzeń ma już 150 lat. Jak mówi Andrzej – to ferrari wśród lodowych frezarek. Chyba nie musimy już dodawać, że lody produkowane są tu od podstaw na miejscu. Zajrzyjmy więc do ferrari wśród lodówek i sprawdźmy jakie lody zjemy w La Dottcie.

Czy wegańskie lody mogą być lepsze od klasycznych?

Tak! Degustację zaczęłyśmy od pistacji, która dostępna jest tu w wersji wegańskiej i klasycznej. Lody pistacjowe przygotowywane są na paście z pistacji z Bronte – dzięki glebie wulkanicznej, temperaturze i technikom produkcji przekazywanym z pokolenia na pokolenie, te orzechy znacznie różnią się jakością od tych z innych rejonów. Czuć to w smaku. Andrzej podpowiada nam jak próbować lodów, aby nie spieszyć się i dać im się rozpuścić na języku, żeby uwolniły cały swój smak. Te pistacjowe są cudowne. Mi osobiście bardziej smakowała wersja wegańska – bardziej intensywna w smaku. Spróbowałyśmy też subtelnej makadamii, orzeźwiającego i wyrazistego mango, obłędnej gianduji (do której w tym roku nie miałam szczęścia – wszystkie jakich próbowałam w tym sezonie miały smak kurzu, a nie szlachetnej czekolady z orzechem laskowym) i lodów turbo czekoladowych. Po tej wizycie wiemy jedno – będziemy wracać i będziemy was namawiać do próbowania. Ich lody mają idealną, plastyczną konsystencję, są lekkie, wyraziste w smaku, czuć jakościowe produkty i świeżość. 

Porcja od serca

La Dotta w swojej ofercie będzie mieć klasyczne smaki lodów, te wymienione wcześniej będą dostępne każdego dnia. Wśród nich także klasyczna śmietanka, straciatella z czekoladą ruby, orzech laskowy, masło orzechowe, chałwa waniliowa czy czekolada wegańska. W planach są też dodatkowe smaki lodów, które docelowo będą zmienne co tydzień. Jednak każdy smak nim trafi do lady musi być dobrze przetestowany. Choćby zapomniane zabajone, o które teraz bardzo ciężko. Jak mówi córka Andrzeja, jej Tata przygotowuje m.in. mistrzowskie zabajone. Po takiej rekomendacji, nie możemy doczekać się aż ich spróbujemy.
Smaki podzielone są na trzy kategorie: sorbety (7 zł/ porcja), molto premio (9 zł/ porcja) i superiore premio (11 zł/ porcja). W tej ostatniej kategorii są m.in. pistacja Bronte, czekolada i gianduja.
Porcja to min. 70g, nie ważą nakładanych lodów, zawsze otrzymacie ich więcej – to rodzinna lodziarnia, tutaj karmi się od serca! Lody możecie zamówić w kubeczku lub wafelku (dobry, taki nie za słodki), są też wafelkowe opłatki i rurki. Za dodatkową opłatą (3 zł) możecie posypać lody orzeszkami bądź oblać czekoladą – jak zajrzycie za lodową ladę dostrzeżecie dwa srebrne kraniki, z których popłynie wkrótce wysokiej jakości czekolada.

Espresso i finito!

Co powiecie na affogato z tutejszymi lodami? W La Dotta napijecie się kawy, ale tylko espresso, affogato bądź americano. Na miejscu mają porządny młynek (taki jak w kawiarniach speciality), odmierzone porcje ziaren brazylijskiej kawy palonej w Hiszpanii i specjalistyczny ekspres ciśnieniowy podłączony do stacji osmotycznej, która m.in. wzbogaca wodę w niezbędne naturalne minerały, takie jak np.magnez. Przy takim zestawie do filiżanek spływa aromatyczna i bardzo esencjonalna kawa.
Jeśli myślicie, że to koniec tego co czeka was w La Dotta Gelateria, to jesteście w błędzie. Obserwujcie ich media społecznościowe, bo już niebawem „La Dottę” odwiedzi międzynarodowy laureat najlepszych lodów – Giacomo Schiavon (swoją lodową karierę rozpoczął w najstarszej lodziarni w Bolonii). Giacomo od 9 września będzie dzielił się swoimi doświadczeniami i osobiście wypracowaną techniką produkcji „Gelato” z ekipą „La Dotty”, może nawet spróbujecie lodów z jego ręki?
Oprócz tego Andrzej, jako koneser sztuki, ma w planach wzbogacenie ścian lodziarni o obrazy z łódzkiego archiwum, które okresowo będą zmieniane. 

Po tej wizycie wcale nie dziwi nas nazwa lodziarni – La Dotta, czyli erudyta, chodząca encyklopedia. Dopiero rozłożyła swoje skrzydła, a już zaczyna szybować w świecie łódzkiej gastronomii. Cieszymy się, że w Łodzi powstają miejsca z taką historią, pasją i potrafiące przywołać najlepsze wspomnienia wakacji. Po te wspaniałe lody i miłą pogawędkę możecie zaglądać od wtorku do niedzieli w godzinach 12.00 – 20.00. W poniedziałki lodziarnia jest nieczynna. 

Podobne posty

Już 18 maja 2012 roku o godzinie 20.20 w strefie Off Piotrkowska (ul. Piotrkowska 138/140) ...
23 maja House of Sushi (ul. Piotrkowska 89) zaprasza na warsztaty kaligrafii. To trochę alternatywny ...
W dniach 1-2 czerwca odbędzie się w Łodzi Festiwal Viva I'Italia. Warsztaty i sesje kulinarne, ...