La Marmite – nowe miejsce z kuchnią francuską
Kojarzycie 5-ty Smak na Struga 4? Od niedawna jego miejsce zajmuje La Marmite.
Zamiast gotowania metodą pięciu przemian teraz spróbujecie tu dań kuchni francuskiej, ale nie w jej ekskluzywnym, a raczej domowym wydaniu. Właściciel nie jest wprawdzie zawodowym kucharzem, ale za to jest Francuzem, który kocha gotować. Richard Panisset od czterech lat mieszka w Polsce (od dwóch w Łodzi), restaurację prowadzi z żoną Bożeną. Czyż nie miło usłyszeć, że ktoś przenosi się też z Francji do Łodzi, a nie odwrotnie?
Po nieco mrocznym i ciemnym wnętrzu 5-tego Smaku przyjemną odmianą są białe ściany, które znacznie rozjaśniły wnętrze restauracji. Na ścianach zdjęcia we francuskim klimacie, na stołach obrusy w kratkę vichy. Niedługo czerwone meble zastąpią drewniane stoły nadające wnętrzu bardziej domowego klimatu. Ciekawym pomysłem jest wisząca niedaleko baru mapa, na której odwiedzający La Marmite Francuzi zaznaczają miejsce swojego pochodzenia.
Krótka karta restauracji będzie się regularnie zmieniać, ale są dania, które będą w niej gościć cały czas. Na pewno będzie to zupa cebulowa (11 zł) i ślimaki. Nie musicie się obawiać jedzenia ze skorupek – danie serwowane jest w małych kokilkach. Za 6 sztuk ślimaków w maśle czosnkowo-pietruszkowym zapłacicie 25 zł. Poza tym stek, omlet z boczkiem i ziemniakami, wytrawny naleśnik z mąki gryczanej, obowiązkowe tarty, a na deser ile flottante, czyli beza zanurzona w sosie angielskim (w polskiej wersji to zupa-nic – nie znam historii tej nazwy, ale według mnie jest równie udana jak Wirujący Sex).
W La Marmite codziennie zjecie inną zupę i danie szefa kuchni (ta pierwsza kosztuje 10 zł, danie główne – 19 zł), zmieniają się też tarty – standardowo dostępne są dwie wytrawne i jedna słodka. Dziś spróbowałam wersji z boczkiem i miksem jajecznym. Porcja kosztuje 5 zł, można zabrać ją na wynos. Była zacna, więc następnym razem wpadam na cebulową – podobno smakuje zupełnie inaczej niż w innych restauracjach.