Nie trzeba już wyjeżdżać za miasto, żeby dobrze zjeść i przy tym wychillować pośród bujnej zieleni. Nowa restauracja na Złotnie jest jak rodziny zajazd w samej Italii. 

Choć mamy w Łodzi mnóstwo włoskich konceptów, to nie wszędzie zjemy takie oczywistości jak arancini, fritto misto czy kremową straciatellę z pulchną focaccią. Ba! Prawie nigdzie nie dostaniemy dobrego tiramisu. Jeśli więc jesteście spragnieni takich włoskich specjałów, to rozsiądźcie się wygodnie, bo dziś zabieramy was do Locandy – nowej restauracji przy ul. Dożynkowej 2/4, która serwuje pyszne włoskie dania z autorskim twistem.

Na każdą okazję

Właścicielam restauracji jest Piotr Popławski – miłośnik włoskiej kuchni, który ma wieloletnie doświadczenie w gastronomii. Wraz ze swoim zespołem stworzył lokal idealny dla rodzin z dziećmi, na wypad z grupą znajomych czy romantyczną randkę przy dobrym winie – to przestrzeń na każdą okazję. Największym atutem Locandy jest jej ogród i dużo miejsca wewnątrz lokalu. Trzy sale, z czego jedna pełni rolę ogrodu zimowego, druga z piecem do pizzy opalanym drewnem i trzecia z dobrze wyposażonym kącikiem dla dzieci (jest nawet telewizor z bajkami). Ogród robi tu największą robotę – dużo drzew, kwiaty, oczka wodne, leżaki, mnóstwo stolików, a niebawem powstanie plac zabaw dla dzieci. Wkrótce otworzą na miejscu delikatesy z włoskimi specjałami,
w planach są także winne degustacje, szkolenia i śniadania weekendowe.

Karta winna i niewinna

Szefem kuchni Locandy jest Michał Antczak – młody kucharz, który na swoim koncie ma już bogate doświadczenie w łódzkich restauracjach, zdobywał je pod okiem naszych najlepszych szefów kuchni. Proste, smaczne, tradycyjne dania to coś co kocha najbardziej. Właśnie tego doświadczycie w skomponowanym przez Michała i Piotra menu. Typowo włoskie potrawy, podane w autorski sposób i sezonowe propozycje.
Włoska kuchnia to też dobre wino – aktualnie napijecie się tego domowego. Za barem są trzy winne krany: z winem białym, czerwonym i frizzante, sprzedawane na kieliszki lub karafki. Główna karta win jest w fazie przygotowania, ale już możemy być pewni, że będą to doskonałe etykiety. Nawiązali już współpracę z marką Kondrat Wina Wybrane, a także z Olą Józefowicz (znaną z prowadzonego niegdyś wine baru Dwa przez cztery). Każdy szczegół jest dopracowany, a przy tym w restauracji panuje swobodna i rodzinna atmosfera. Już wiele o gospodarzu mówi to, że każdy stolik otrzymuje darmową karafkę wody do zamówienia. Restauratorzy, uczcie się takiej gościnności!
Tymczasem kieliszek w dłoń i sprawdźmy jak karmią w Locandzie. 

Straciatella z marynowanym winogronem

Swoją ucztę możecie zacząć od carpaccio z łososia atlantyckiego, tatara z truflowym żółtkiem lub deski włoskich serów i wędlin. Ja jestem ogromną fanką burraty, a gdy przede mną ląduje jej kremowe serce skropione oliwą z dodatkiem marynowanych winogron i oliwek – nic więcej do szczęścia mi nie trzeba. Straciatella – bo właśnie o niej mowa – podawana jest z przygotowaną na miejscu pulchną focaccią (33 zł). Już po pierwszych kęsach wiem, że to będzie bardzo smaczne popołudnie. W sekcji przystawek znajdziecie arancini, tutaj podają je w mniej streetowy sposób. Trzy chrupiące ryżowe kuleczki ułożone na gęstym i wyrazistym sosie z pieczonych pomidorów (34 zł). Z zup do wyboru są trzy pozycje: krem z pieczonych pomidorów, bulion drobiowy z kluskami parmezanowymi albo zupa rybna z łososiem i krewetkami – ta ma aspiracje do zostania najlepszą rybną w mieście – wrócimy i sprawdzimy!

Chrupiące owoce morza & spritz can make you day!

W karcie nie mogło zabraknąć makaronów. Aglio e olio, carbonara, pappardelle z ragu jagnięcym… tym razem poszłyśmy w propozycję sezonową – tagliatelle cacio e pepe twist – z bobem i kurkami (39 zł). To konkretne porcje, polecamy wam zamawiać różne pozycje by się nimi dzielić – do czego zachęca również właściciel. Idealny do dzielenia się będzie talerz fritto misto – smażone, chrupiące owoce morza (63 zł). We Włoszech podawane są w tekturowej tytce do schrupania na drogę, a tutaj znajdziecie je w sekcji dań głównych. Więc możecie najeść się nimi samemu lub postawić na środku stołu i mieć prostą i pyszną przekąskę dla wszystkich. Na talerzu mamy smażone kalmary, mule, ośmiorniczki i krewetki podawane z własnym sosem aioli. Do tego w sam raz sprawdzi się aperol lub lillet spritz – aperitivo idealne. 

Autorska pizza z pieca opalanego drewnem

Spośród dań głównych naszą uwagę zwrócił kotlet po mediolańsku. Choć tradycyjnie cotoletta alla Milanese przygotowany jest ze schabu cielęcego, to tutaj zjemy go w polskim stylu ze schabu wieprzowego. To bardzo dobry i bardzo duży kawał mięsa, soczysty z chrupiącą panierką, oblany sosem parmezanowym, podawany z pieczonymi ziemniakami i sałatą rzymską (44 zł). Wymieniłam już tyle dań, a jeszcze nie wspomniałam o tutejszej pizzy. Ta pieczona jest w specjalnie zbudowanym na miejscu piecu opalanym drewnem. Mają własną recepturę na ciasto, które przygotowują z mieszanki mąk, co w efekcie daje mu bardziej chlebowy styl. Pizza ma dobrze wyrośnięte brzegi i cienkie chrupiące ciasto. W menu znajdziecie sześć klasycznych kompozycji (margherita, capricciosa czy diavola) oraz tyle samo autorskich pizz. My spróbowałyśmy bardzo dobrej pizzy z bazyliowym pesto, pancettą, suszonymi pomidorami i mascarpone (39 zł). 

Tiramisu o którym można śnić

Jeśli myślicie, że po takiej uczcie nie znalazłyśmy miejsca na deser, to jesteście w błędzie. A jeśli będziecie w Locandzie i stwierdzicie, że już nie wciśniecie nic słodkiego, to apelujemy – nie róbcie sobie tej krzywdy. Mają pyszne desery. Pierwszy, najważniejszy test – tiramisu (17 zł). Poległo na nim wiele restauracji. Choć deser wydaje się być prosty, to równie łatwo jest go popsuć. Nie w przypadku Locandy – robią przepyszne tiramisu. Aksamitny krem, dobrze wyczuwalne amaretto i dobra kawa, wszystko w idealnych proporcjach. Drugi deser, to tartaletka neapolitańska z pomarańczami w mięcie (18 zł) – znów pyszne zaskoczenie. Delikatna, orzeźwiająca słodka propozycja, w którą z łatwością można wbić się widelcem. To nie jest wcale takie oczywiste przy tarteletkach, które często mają twarde ciasto. Oprócz tiramisu i tartaletki spróbujecie affogato i panna cottę – to drugi test, który z przyjemnością przeprowadzimy. 

20 minut od centrum

Locanda ujęła nas swoim jedzeniem, klimatem i otoczeniem. Choć dopiero co się otworzyła, może stać się jedną z naszych ulubionych restauracji. To miejsce tworzy bardzo zgrana i zaangażowana ekipa. Przestrzeń restauracji pozwala na zorganizowanie rodzinnego przyjęcia, natomiast z szacunku dla sąsiadów nie organizują imprez tanecznych z głośną muzyką.
Obserwujcie Locandę na ich mediach społecznościowych, gdzie niedługo będą pojawiać się wspomniane wcześniej nowości (delikatesy, degustacje, śniadania weekendowe) oraz oficjalne otwarcie, które planowane jest na wrzesień.
Restauracja jest bardzo dobrze skomunikowana – z centrum dojedziecie tu w 20 minut (mają duży parking), można przyjechać też komunikacją miejską (przystanek jest 3 minuty stąd).
Krótko mówiąc – rzut beretem, żeby porządnie się zrelaksować i naprawdę dobrze zjeść. 

Locanda otwarta jest od niedzieli do czwartku w godzinach 12.00 – 21.00, w piątki i soboty do 22.00. 

Podobne posty

Już 18 maja 2012 roku o godzinie 20.20 w strefie Off Piotrkowska (ul. Piotrkowska 138/140) ...
23 maja House of Sushi (ul. Piotrkowska 89) zaprasza na warsztaty kaligrafii. To trochę alternatywny ...
W dniach 1-2 czerwca odbędzie się w Łodzi Festiwal Viva I'Italia. Warsztaty i sesje kulinarne, ...