Maison a.s. – francuskie wypieki na Księżym Młynie
Mamy w Łodzi nową cukiernię butikową. Tym razem nie będzie monoporcji, będą za to Paris-Brest, Saint-Honore czy Religieuse.
Maison (czyt: mezą) to po francusku dom, a.s. to skrót od imion założycieli cukierni: Agnieszki i Sebastiana. Francja jest im szczególnie bliska – tu spędzili kilka ostatnich lat ucząc się i pracując. To dobry znak, do rodzinnego miasta wracają kolejni absolwenci szkoły CFA Louis Prioux Bar-le-Duc i zakładają własne lokale (mowa tu między innymi o chłopakach z Czterech Ścian i Bartku Pagaczu z Fatamorgany). Francuskie przyjaźnie łączą łódzką ekipę nie tylko za granicą – za zachętą Bartka, założyciele Maison a.s. również postawili na Księży Młyn.
Agnieszka jest cukiernikiem, Sebastian kucharzem, a cukiernia, zgodnie z nazwą, ich nowym domem, w którym chcą gościć łodzian specjalnościami, których receptury przywieźli z Francji. Znakiem firmowym Maison a.s. mają być wypieki na cieście parzonym. Z tradycyjnych cukierni znacie na pewno ptysie i eklery, ale powiedzmy sobie szczerze – nowoczesne cukiernictwo ma niewiele wspólnego z dawnymi ciastkami z kremem. Tu mamy do czynienia z oryginalnymi przepisami, wyselekcjonowanymi składnikami i unowocześnionymi formami prezentacji.
Czas zajrzeć do gabloty ze słodkościami. Paris-Brest, Saint-Honore, Religieuse – osoby zaznajomione z francuskim cukiernictwem wiedzą o co chodzi, ale większość z nas nie ma pojęcia, co kryje się pod obcobrzmiącymi nazwami. To wszystko wypieki na bazie ciasta parzonego, ale diabeł tkwi w szczegółach. Paris-Brest jest okrągłym deserem wypełnionym masą pralinową (nazwa nawiązuje do trasy wyścigu rowerowego), Saint-Honore to ciasto francuskie otoczone ptysiami z bitą śmietaną i karmelem (tym razem nazwa pochodzi od imienia świętego będącego patronem piekarzy), zaś Religieuse to „zakonnica”, czyli ciastko, na które składają się dwa ptysie różnej wielkości, również z dodatkiem kremu.
– Desery te nie są na tyle popularne w Polsce, by doczekały się własnych nazw w naszym języku. Zupełnie inaczej jest we Francji, wieloletnia tradycja i zamiłowanie do kulinariów sprawiły, że każde danie czy nawet najdrobniejsza czynność mają swoją odrębną nazwę – wyjaśnia Sebastian. Na tym nie koniec słodkich specjałów. W Maison a.s. spróbujecie również eklerów, makaroników, finger choco czy mille-feuille. Każde ciastko kosztuje około 15 złotych – nie jest tanio, ale o cenie decydują między innymi wysokiej jakości składniki, jak chociażby czekolada Valrhona. Jest używana do przygotowania słodkości, ale możecie tu również kupić gotowe wyroby sygnowane światową marką.
Jest czekolada w tabliczkach, ale również na gorąco – idealna opcja na obecne wichury i przymrozki. Co ciekawe, jest podawana w formie lizaków. Dostajecie więc gorące mleko i sami rozpuszczacie wybrany smak w filiżance. Gorzka, mleczna, ale też czekolada ciasteczkowa czy biała z wanilią. Za mało dekadencko? Do tego dostaniecie jeszcze marshmallows, w dodatku własnej produkcji. Te wszystkie słodkości czekają na was na Księżym Młynie pod numerem 16. Maison a.s. możecie odwiedzać od wtorku do soboty w godzinach 10.00-20.00 i w niedziele od 10.00 do 15.00.