W Montagu pojawił się chleb piernikowy – teraz już nie ma wątpliwości, że świata są blisko.

Chyba dawno nie byłam w ulubionej piekarni, bo tam nie tylko pojawił się już świąteczny chleb, ale również została otwarta góra lokalu. Zacznijmy od tego pierwszego. Podobnie jak w ubiegłym roku, 1 grudnia do sprzedaży trafia wyjątkowy piernikowy ciastochleb z korzennymi przyprawami, rodzynkami i suszonymi śliwkami. Dołączona do niego wizytówka codziennie informuje, ile dni zostało do Wigilii (tego dnia kończy się też produkcja limitowanej serii). Choć wypiekany jest codziennie, uprzedzamy, po południu możecie go już nie dostać. Nie jestem w stanie powiedzieć, z czym dobrze się komponuje, bo pochłaniam cały bochenek jedynie posmarowany masłem (znaczy kromki smaruję, nie zjadam w całości).

Od niedawna można też zjeść czy napić się kawy również na górze piekarni. Do dyspozycji gości została oddana jedna sala – przestrzeń jest mniejsza niż w poprzedniej Sofie, za to przytulna i kameralna. Podobnie jak na dole dominuje tu szarość przełamana kilkoma kolorowymi akcentami. Chyba mało kto jeszcze wie o pięterku, tak więc większość gości nadal wybiera wspólny stół na dole. Choć „common table” znajdziemy obecnie w wielu modnych knajpach, tu naprawdę można się zintegrować z innymi. Może to zasługa małej przestrzeni, a może właścicieli i panującej tu atmosfery – czasem mam wrażenie, że wszyscy klienci Montagu są ich dobrymi znajomymi.

Dodatkowe miejsca na pewno się przydadzą, jeśli Montag postanowi nieco rozszerzyć swoją ofertę. Wróble ćwierkają, że nowy rok przyniesie pewne zmiany, ale na razie nic więcej nie mogę zdradzić. Na razie na tapecie są świąteczne zamówienia, więc jeśli chcecie kupić tu chleb na Wigilię, warto się pospieszyć –lista chętnych jest coraz dłuższa.