Kto ma ochotę na gyros i zapiekaną fetę? Nareszcie pojawiły się w karcie Santorini. Idzie nowe – teraz jest tu bardziej grecko i domowo.

Klimatyczne, odrestaurowane podwórko Piotrkowskiej 37, a w nim grecka restauracja Santorini. Otworzyła się 1 stycznia i jak jej właścicielka Joanna sama przyznaje, to były bardzo burzliwe miesiące. Grecja to jeden z naszych ulubionych wakacyjnych kierunków – mamy szczęście do urlopów, mniej do greckich restauracji w mieście. Santorini dostała drugą szansę – zmieniła nieco kartę i ekipę w kuchni, już po opiniach widać, że to zmiana na lepsze. I my się pod tym podpisujemy – warto dać drugą szansę młodziutkiej szefowej kuchni.

Kuchnia Aliny

Bardzo kibicuję kobietom w kuchni. Alina Levkovska to młoda dziewczyna, która zdobywała doświadczenie pod okiem wcześniejszych kucharzy, teraz to ona przejęła kuchnię Santorini. I to jest zmiana na plus, bo Alina dobrze gotuje, a przy tym ma w sobie pokorę, która każe jej cały czas zdobywać wiedzę i słuchać opinii gości. Jej karta jest prostsza – taka, jakiej spodziewamy się po domowej grackiej tawernie. Nareszcie pojawił się gyros (w dwóch postaciach: w picie i jako danie na talerzu z frytkami) i zapiekana feta – klasyki, które urzekają nas w Grecji. I jeszcze obłędne ciasto pomarańczowe, ale deser zostawimy sobie na koniec.

Feta i przyprawy z Grecji

Ostatnie miesiące były prawdziwą szkołą życia dla Joanny, ale teraz już wie, jaką restaurację chce prowadzić. – W prostej kuchni liczy się produkt. Chcemy, aby było jak najbardziej grecko. Jeśli się tylko da, zamawiamy produkty prosto z Grecji, tak jest chociażby z przyprawami i fetą – dodaje. Są dania, które oczywiście zostały z poprzedniej karty, inne zostały lekko zmodyfikowane. Kalmar (podawany w całości z farszem) trafił do dań głównych, wśród przystawek pojawiły się za to panierowane krążki. Mousaka czy klasyczna sałatka mają pewne miejsce w menu, ale chociażby dział z rybami to w większości nowości. Obecnie mamy tu pstrąga tęczowego, labraksa, pieczoną doradę i macki ośmiornicy (w większej porcji).

Mięsne talerze

Testowanie nowości zaczęłyśmy od wspomnianych krążków kalmara, fety i sałatki z kurczakiem i serem saganaki. Bardzo fajna opcja, głównie za sprawą sera z charakterem. Po podsmażeniu kawałki otacza chrupiąca skórka, w środku jest dość słony, ciągnący i wyrazisty w smaku. Czas na obiecane mięsa! Na jednym talerzu fajnie przyprawiony, soczysty gyros, na drugim souvlaki (do wyboru 4 rodzaje szaszłyków), na trzecim bifteki jagnięce nadziewane w środku serem (do kompletu zabrakło jeszcze baraniej kofty i jagnięcych kotlecików z kością). Właśnie takie dania kojarzą mi się w wakacjami – proste i niezobowiązujące.  Comfort food w postaci dobrego mięsa z dodatkiem sałatki. Nic więcej nie trzeba! Macie ochotę spróbować wszystkich rodzajów? W Santorini możecie zamówić deskę mięs dla 4 osób w cenie 289 zł.

Pomarańczowa rozkosz

Jeśli o cenach mowa – sałatki kosztują ok. 35 zł, souvlaki między 36 a 59 zł, za gyros w picie zapłacimy 36 zł – naprawdę przyzwoicie. Do tego greckie wina, piwo Corfu i ouzo. A jak nie jesteście fanami anyżowej wódki, czekają na was autorskie drinki, jak chociażby te wakacyjne ananasy i arbuzy. No i deser, musi być deser! Baklavę chyba każdy zna (tu przyrządzają ją nieco inaczej), ale ja namawiam na portokalopitę. Ciasto przygotowuje się z ciasta filo mocno nasączonego słodkim, pomarańczowym syropem własnej produkcji. Jeżeli dodamy do tego nieco greckiego jogurtu, wanilii i cynamonu dostaniemy słodycz, której smak na długo pozostanie w pamięci.

Czy wrócę do Santorini? Tak, bo podoba mi się ta zmiana. Po fecie i sałatce korci mnie deska mięs i oczywiście deser. Na deser jest przecież drugi żołądek.

Podobne posty

Już 18 maja 2012 roku o godzinie 20.20 w strefie Off Piotrkowska (ul. Piotrkowska 138/140) ...
23 maja House of Sushi (ul. Piotrkowska 89) zaprasza na warsztaty kaligrafii. To trochę alternatywny ...
W dniach 1-2 czerwca odbędzie się w Łodzi Festiwal Viva I'Italia. Warsztaty i sesje kulinarne, ...