Takżetego i Tel Aviv, czyli gdzie w Łodzi zjeść wegańskie śniadanie
Zamiast jajek i kiełbasek wegańskie bliny, szakszuka czy naleśniki z boczniakami. Okazuje się, że po śniadania w wersji wege coraz chętniej sięgają również mięsożercy.
Jest 8.00. Sala Takżetego powoli zapełnia się gośćmi hostelu, ale także łodzianami, którzy coraz chętniej wpadają tu na bezmięsne śniadania. Choć dostępne są również w wersji wegetariańskiej, my skupimy się na opcji roślinnej. Do tej pory od rana na naszym stole królowały jajecznice i chleb grubo smarowany masłem, tym bardziej jesteśmy ciekawe „zielonej” alternatywy. Na początek gryczane bliny z wegańskim twarożkiem ze słonecznika i kawiorem z tapioki. Obawiałam się, czy placuszki nie będą zbyt suche, ale są dobrze skomponowane z odpowiednimi dodatkami. Myślę, że niejeden mięsożerca nie uwierzyłby, że to danie w pełni wegańskie.
Kolejne propozycje z menu to tofucznica i wegański smalec, czyli pasta z fasoli, której charakterystycznego smaku nadaje podsmażona cebulka (podobnie jak mięsny oryginał, fajnie komponuje się z ogórkami małosolnymi). Dania te cieszą się dużą popularnością, ale trudno będzie im przebić hit Takżetego, czyli wegańskich naleśników. Są dostępne w słodkiej wersji, ale weźcie te z boczniakami. – Na początku wszyscy dziwili się wytrawnej kompozycji, teraz po raz kolejny wracają na boczniaki – mówi Dominik, współzałożyciel wegańskiego bistro. Naprawdę fajne, a najlepiej smakują w tutejszym ogródku.
Choć na sali jest przyjemnie, koniecznie łapcie miejsca w kameralnym ogródku (wejście w głębi lokalu). To odgrodzona płotkiem część podwórka – jest tu przytulnie, cicho, a przede wszystkim jest chłodno! Jest też zielono, podobnie jak na sali – gdy tu trafiłam już nie wróciłam do pracy w dusznym pokoju, zrobiłam sobie tymczasowe biuro pod parasolem. Żaden snobizm – to wszystko macie za 9 zł! W sierpniu od poniedziałku do piątku w Takżetego kupujecie kawę za 8 zł, a do niej możecie zamówić śniadanie za 1 zł (w weekend kawa do śniadania kosztuje 1 grosz). Hasłem tego miejsca jest „wege dla każdego” i jak widać bistro się z niego wywiązuje się. Poza promocją śniadania kosztują od 8 do 20 zł, dania główne i burgery 17 zł.
O 11.00 kuchnia Takżetego powoli kończy wydawać śniadania (są dostępne do 12.00), za to do boju rusza ekipa Tel Aviv Urban Food. Tu dania także będą wegańskie, a do tego wyczujecie w nich smaki charakterystyczne dla Bliskiego Wschodu. Na mały głód ciabatta z burakiem, hummusem i tofetą (10,90 zł), owsianka z owocami, bakaliami i orzechami na mleku owsianym z dodatkiem kurkumy i syropu z agawy (14,90 zł) czy trójkolorowy zestaw hummusów z pitą (19,90 zł). W jego skład wchodzi klasyczna wersja, z suszonymi pomidorami i zielonym groszkiem – wszystkie bardzo lubię, ale serce oddaję klasyce.
My wybieramy coś na duży głód. Zestaw ladino odwołuje się do smaków, które do Izraela przywieźli Sefardyjczycy przybyli z Półwyspu Iberyjskiego. Jest tam więc choriqueso w wersji wegańskiej, czyli roślinne chorizo z pieczonym pomidorem i wegańskim cheddarem. Fajne, oryginalne danie na pewno wyróżniające się na tle typowych propozycji śniadaniowych. Smak dania możecie podbić ostrą harrisą lub urozmaicić baba ghanoush czy marynowaną rzodkwią (wszystkie dodatki w zestawie). Chorizo ma jednak bardzo mocnego konkurenta w postaci szakszuki. Oto mój faworyt – śniadanie tel aviv w skład którego, poza wspominaną szakszuką, wchodzą falafele, hummus, buraki balsamico z kolendrą, marchew po marokańsku, marynowana rzodkiew, aioli i izraelska pita. Podobnie jak w przypadku innych zestawów pieczywo możecie wymienić na bezglutenowe.
Powiecie, szakszuka bez jajek? Spróbujcie, a tej wersji nie będziecie rozczarowani. To śniadanie jest kwintesencją kuchni Tel Avivu – pełne aromatu bliskowschodnich przypraw, wyraziste w smaku, podane niczym meze w małych miseczkach, które pozwalają spróbować różnych smaków i pobudzają apetyt apetyczną formą podania. W tygodniu śniadania dostępne są od 11.00 do 14.00, ale w weekendy można ich skosztować już od 9.00. Jeśli będziecie w weekend, pozwólcie sobie na więcej luzu i zamówcie któregoś z autorskich koktajli, na przykład drinka z falafelem według receptury szefa baru Wojtka Fieta. Mój wybór padł na kawą po arabsku z kardamonem parzoną w tygielku. Jeśli ma być bezalkoholowo, bieżcie tę kawę J