Weekendy z owocami morza w Tari Bari
Czasy mrożonych krewetek koktajlowych rzucanych na porcję rozgotowanego makaronu i serwowanych jako przysmak frutti di mare szczęśliwie odchodzą w zapomnienie. Coraz częściej w łódzkich restauracjach można zjeść smaczne dania ze świeżych owoców morza. Ostatnio miałam tę przyjemność w Tari Bari.
Do Tari Bari wróciłam po długiej przerwie za namową znajomych, którzy obiecywali mi najlepsze owoce morza w mieście. Choć jestem wielką miłośniczką wszelkich morskich przysmaków, to rzadko jadam je w restauracjach. Większość lokali oferuje bowiem mrożone frutti di mare. Nie żeby było w tym coś złego – z mrożonych produktów można przyrządzić świetne dania, ale do świeżych sporo im brakuje. Nie chciałabym żeby zabrzmiało to zbyt pretensjonalnie, ale prawda jest również taka, że jedzenie owoców morza kojarzy mi się przede wszystkim z wakacjami na południu Europy i kolacjami w zacienionych ogródkach nadmorskich knajp. Tam niewątpliwie smakują najlepiej, ale namowy znajomych były na tyle skuteczne, że postanowiłam sprawdzić, co Tari Bari ma do zaoferowania.
Restauracja serwuje świeże ryby i owoce morza w każdy weekend, czyli zaraz po pojawieniu się ich u polskich dystrybutorów. Menu zmienia się w zależności od dostępnych w danym tygodniu gatunków i fantazji szefa kuchni. Warto do Tari Bari wybrać się już w piątek, bo w sobotę i niedzielę oferta jest już zazwyczaj uboższa. Nic dziwnego – na morskie przysmaki przychodzi tu coraz więcej osób.
W miniony piątek szef kuchni serwował krewetki w maślanym sosie ze świeżym chilli, smażone przegrzebki i mule w sosie pomidorowym na winie. Do tego steki z tuńczyka i kurek, czyli ryba o urodzie podłej, ale delikatnym mięsie i doskonałym smaku. Każdy miłośnik owoców morza wie, że niewiele potrzeba im do szczęścia. Wystarczy podkreślić ich smak aromatycznymi dodatkami. Dokładnie tak podawane są w Tari Bari – z dodatkiem masła, czosnku, natki pietruszki, chilli i wina. Wszystkie dania serwowane są ze sporą ilością pysznego sosu i wypiekanym na miejscu, pysznym pieczywem. Dzięki temu zajadać można się nie tylko samymi owocami morza, ale także chlebem maczanym w aromatycznym płynie – kto lubi jeść ten wie, że to lepsze niż deser.
Owoce morza w Tari Bari serwowane są zarówno jako przystawki jak i dania główne. Fajnie na kolację wybrać się w większym gronie, by móc spróbować wszystkiego. Nasza kolacja zakrapiana świetnym winem, które do Tari Bari dostarcza zaprzyjaźniony z nami Klub Wino przedłużyła się w ten sposób do późnych godzin nocnych i zamieniła w miłe biesiadowanie w śródziemnomorskim stylu. Jedyne czego zabrakło w piątkowy wieczór to, jak słusznie ktoś zauważył, dodatkowe 15 stopni Celsjusza na zewnątrz i możliwość jedzenia tych pyszności na świeżym powietrzu.