Wielki pączkotest – ranking pączków 2021
Pączkotest powraca! Ponownie zebrałyśmy śmietankę słodkiej blogosfery, by wybrać najlepszego pączka 2021 r. Było burzliwie, głośno i bardzo słodko – a zwycięzca jest tylko jeden.
Zeszłoroczny pączkotest spodobał nam się tak bardzo, że musiałyśmy powtórzyć go i w tym roku. Tydzień przed tłustym czwartkiem, w połowie naszego Jemy w Łodzi Pizza Fest, wciągnęłyśmy więc na siebie spodnie z gumką i w studio Book&Cook zebrałyśmy 9 pączków z łódzkich cukierni. Wszystkie z nich oceniało surowe grono jurorek, które bez żadnych wątpliwości można nazwać specjalistkami od słodkości: Asia Banad z bloga Posypane, dziennikarka kulinarna Agnieszka Danowska, Ola Stawarz z bloga Cooking Monster, Natalia Wolniewicz z radia Eska, a także Daria i Iza z Jemy w Łodzi.
Przed nami rząd rumianych (i mniej) pączków, wyłożonych na talerzyki od spodu oznaczone numerkami. Dostęp do klucza łączącego liczbę z nazwą cukierni miała tylko Iza, dzięki czemu reszta z nas nie sugerowała się fejmem lokalu. Każdy pączuszek oceniałyśmy w skali od 1 do 5 w 4 kategoriach – wygląd, nadzienie, lukier oraz smak. I powiem wam szczerze, że było to jeszcze trudniejsze zadanie, niż w zeszłym roku! Pochwały za nadzienie, puszystość i lukier przeplatały się z hańbą za smak spalonego tłuszczu, nasiąknięcie olejem i suche ciasto. Ciężko było również wtedy, gdy ten sam pączek od jednej jurorki zebrał same jedynki, a u drugiej wypadł całkiem całkiem.
Prawda jest bowiem taka – ile pączków, tyle opinii i gustów, a nasze obrady dalekie były od zgodnych. Dlatego w tym roku, zamiast pełnego rankingu, opiszemy wam nasze najlepsze i najgorsze wypieki. Zdajemy sobie oczywiście sprawę, że w kilku przypadkach mógł trafić nam się „gorszy sort” – w końcu każdy miewa czasem gorszy dzień, nawet cukiernicy 😉 Zatem zaczynamy!
Najniższe noty
Przy najgorszym pączku byłyśmy w 100% zgodne. W środku suche sypkie ciasto, które jednocześnie nasączone było tłuszczem (Ola do tej pory nie może tego pojąć), a do tego niezbyt smaczna konfitura. Tylko 13 p. zdobył pączek, który kupiłyśmy w cukierni Z Pieca Rodem. Zaskoczenie było ogromne – w końcu w zeszłym roku zajął wysokie czwarte miejsce. Niewiele lepiej zaprezentował się pączek z cukierni Bajkowej, który uzyskał 16 punktów. Argumentacja? Chociaż w środku było całkiem smaczne nadzienie, nie było go zbyt dużo. Do tego wypiek był mocno nasączony tłuszczem, co sprawiało bardziej obiadowe wrażenie i prezentował się „najsmutniej” ze wszystkich konkurentów.
Gdzieś po środku
Środkowe pączki, bo tak je nazwałyśmy, były całkiem okej. Miały swoje wady, takie jak mocno wyczuwalny aromat smalcu (albo „wieprzowego kopyta”, jak usłyszałam w trakcie obrad), czy mało kuszący wygląd, ale nie były tragiczne. To z nimi miałyśmy największy problem, bo wszystkie miałyśmy inne zdanie na ich temat – podczas gdy jedna doceniła puszyste ciasto, druga zwróciła uwagę na sztuczne nadzienie. Jak jednak pisałyśmy, gorsze dni zdarzają się wszystkim, dlatego nie przekreślajcie ich mimo niższej punktacji. Pączki, które trafiły do tej kategorii pochodziły ze Słodkiej, Barbarelli, Starej Pączkarni oraz od Gałeckich, a ten ostatni zdobył 31 punktów. Ich wyniki były dla nas sporym zaskoczeniem! Barbarella to miejsce, do którego co roku w tłusty czwartek ustawia się najdłuższa chyba kolejka w mieście, a my również nie raz zajadałyśmy się ich wypiekami. W zeszłym roku nie udało nam się przetestować ich pączka, bo zapasu zabrakło we wszystkich lokalizacjach w mieście. Gałeckich kochamy za najlepsze jagodzianki, ale tak jak w poprzednim pączkoteście, tak i teraz widzimy, że ich pączki nie trzymają niestety tego samego poziomu. Pączek ze Starej Pączkarni w zeszłym roku zajął wysokie trzecie miejsce, ale egzemplarz, który trafił nam się teraz, raczej straszył sztucznymi aromatami. Słodka to smak, który najbardziej nas podzielił. Z jednej strony doceniłyśmy ich pączka za bardzo domowy klimat – smażony jest na smalcu i z dodatkiem alkoholu, tak jak robiły to nasze babcie. Mimo to, wyczuwalny aromat tłuszczu, w którym był smażony, był nie do przyjęcia dla wege jurorek. Różne zdania miałyśmy również na temat jego wyglądu – ślicznie udekorowany płatkami róż zdecydowanie wyróżniał się na tle konkurentów, jednak zgarnął słabe noty za kruszący się i odpadający lukier.
TOP 3
No i wreszcie – przedstawiamy najlepsze 3 pączki. Zwróćcie uwagę na przepaść między „średniakami” a prowadzącymi w klasyfikacji! Już o 10 punktów więcej miał wypiek z Pączek i spółka. 42 punkty zgarnął między innymi za fajne delikatne ciasto, pyszną różaną konfiturę i przyjemną konsystencję lukru. Super, bo w zeszłym roku był u nas na piątym miejscu. 46 punktów i drugie miejsce trafia do… Montagu! Jedna z nas wytypowała go na swojego zwycięzcę, a wszystkie zachwyciłyśmy się jego domowym smakiem, lekkim, wręcz biszkoptowym ciastem i pysznym nadzieniem. Perfekcyjnie usmażony na smalcu, a potem posypany cukrem pudrem zdecydowanie zasługiwał na podium. A złoto? W tym roku trafia do rankingowego debiutanta, czyli mini piekarni Chleb na Zdrowie z Karolewa. Inny niż wszystkie, bo pieczony, ale niezwykle delikatny, puszysty i idealnie wilgotny. Rumiany, oblany lukrem i posypany płatkami migdałów, nadziany fenomenalną konfiturą, dzięki której po sali rozniosły się ochy i achy. Co tu więcej dodawać? Zajrzyjcie do ich lokalu przy ul. Wróblewskiego na Karolewie, a potem orzeknijcie sami. Rezerwacje wskazane!