Znamy zwycięzcę plebiscytu na najlepszą restaurację otwartą w 2017 roku!
Przez ostatnie półtora tygodnia na naszej stronie trwał plebiscyt, w którym głosowaliście na najciekawsze otwarcie minionego roku. Pora poznać zwycięzcę.
W 2017 roku w Łodzi powstało blisko 100 nowych restauracji i kawiarni. To rekord otwarć ostatnich lat, a wiele z nich budziło naprawdę gorące emocje. Już po raz piąty postanowiłyśmy z waszą pomoc wybrać najlepszą restaurację otwartą w naszym mieście w minionym roku. Do finału wytypowałyśmy 10 lokali, na które mogliście głosować wysyłając SMSy na swoich faworytów. Sprawdźcie, który lokal uznaliście za najlepszy.
Najwięcej głosów w naszym plebiscycie zdobył Chill Bistro&Bar z Piotrkowskiej 217! Serdecznie gratulujemy. Na kolejnych miejscach uplasowały się: Fatamorgana działająca na Księżym Młynie i ato ramen z OFF Piotrkowska. To trzy gorące adresy i trzy świetne lokale z pysznym jedzeniem i utalentowanymi szefami kuchni. Poznajcie je bliżej.
Chill Bistro&Bar otworzył ponad pół roku temu się w miejscu dawnego Szafranu (przemianowanego później na Wałkowane) i już od pierwszych dni bistro było pełne gości. Szefem kuchni jest tu Przemek Wieloch. To znane nazwisko w łódzkiej gastronomii, gotował między innymi w Łódzkim Klubie Biznesu czy Revelo, wiele lat pracował i szkolił się za granicą. W Chillu Wieloch postawił na bistro, w menu którego królują znane i popularne klasyki kuchni międzynarodowej. Zjecie tu śniadanie, zarówno klasyczne angielskie, tradycyjnie polskie (jak smażona kaszanka czy dania z jajek), ale jest też propozycja inspirowana tapasami oraz coś na słodko. Są sałaty i zupy (np. flaczki wołowe) oraz spory wybór włoskich makaronów. Mocną pozycją w karcie są burgery, których zjecie tu kilka rodzajów – wszystkie w domowych bułkach. Wśród dań głównych znajdziecie zarówno steki czy konfitowane gęsie udko, jak i golonkę w chilli czy ozory wołowe. Przekrój kulinarny jest na tyle szeroki, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Wszystko jednak tworzy razem spójną kartę, która dobrze oddaje charakter lokalu typu bistro. W tygodniu możecie wpaść tu również na dwudaniowy lunch z deserem w cenie 20 zł.
Na drugim miejscu w naszym plebiscycie uplasowała się Fatamorgana. Do tego lokalu mamy osobistą słabość ze względu na panującą tu atmosferę i niezwykłą ekipę, która tworzy to miejsce. Szefem kuchni i jednym z współtwórców Fatamorgany jest Bartek Pagacz – wyszkolony we Francji kucharz, który wcześniej gotował w MITMI i Klubie Wino. Razem z nim restaurację tworzą Grzesiek i Ania, a właściwie każda pracująca tu osoba to przyjaciel albo znajomy. Wszyscy są przesympatyczni, mają świetne poczucie humoru i dużo dystansu do siebie i tego, co robią. A robią pyszną kuchnię. Krótka karta pełna jest autorskich propozycji inspirowanych najlepszymi, francuskimi tradycjami kulinarnymi z wpływami kuchni świata i bardzo mocnymi akcentami polskimi. Dużo lokalnych produktów i odkrywane na nowo tradycyjne smaki – tak chyba najkrócej opisać można menu Fatamorgany. Zmienia się ono na tyle często, że można oczekiwać nowości praktycznie przy każdej wizycie. Do tego sam lokal jest niezwykle klimatyczny i zdecydowanie warto odwiedzić to miejsce.
Na podium naszego plebiscytu uplasował się też ato ramen. Tego lokalu nie trzeba przedstawiać nikomu, kto lubi jeść na mieście i interesuje się kulinarnym życiem naszego miasta. Jego otwarcie było jednym z najdłużej wyczekiwanych i najgłośniejszych w minionym roku. Mocna ekipa świetnego ato sushi postawiła na restaurację specjalizującą się w ramenie – niezwykle popularnym, japońskim daniu na bazie aromatycznego, esencjonalnego bulionu z makaronem i różnymi dodatkami. Wariacji ramenu na całym świecie jest mnóstwo, a ato ramen udowadnia, że ma na tę zupę milion pomysłów. I wszystkie są absolutnie pyszne. W krótkim menu znajdziecie zawsze kilka rodzajów tego dania, a ekipa ato nieustannie pracuje nad nowymi. Poza tym w karcie znalazło się miejsce dla „małych misek”, które na wejściu podbiły serca gości – szczególnie ato burgerem w drożdżowej bułeczce bao, a ostatnio również frytkami z chashu i truflą lub z wołowiną z grilla i kimchi. Lokal od pierwszych dni jest nieustająco pełen gości, ale jeśli traficie tu na kolejkę, to naprawdę warto w niej poczekać.
Wszystkim zwycięzcom naszego plebiscytu serdecznie gratulujemy i trzymamy kciuki za kulinarne sukcesy. Mamy nadzieję, że rok 2018 przyniesie jeszcze więcej tak mocnych otwarć.